W piątek z portu kosmicznego w stanie Andhra Pradesh na południowym wschodzie Indii wystartowała rakieta, która ma wylądować na Księżycu. Zabrała ona ze sobą łazik Chandrayaan-3, który ma zbadać południową część Srebrnego Globu. Jeśli nowa misja się powiedzie, Indie będą czwartym po Związku Radzieckim, USA i Chinach krajem, który dokonał udanego lądowania na Księżycu.
Lot rakiety na Księżyc ma potrwać nieco ponad miesiąc. Pod koniec sierpnia zaplanowane jest lądowanie. Łazik Chandrayaan-3 (w tłumaczeniu na język polski "pojazd księżycowy") będzie jeździł po powierzchni Srebrnego Globu i zbierał potrzebne naukowcom dane. - Sześciokołowy lądownik i łazik Chandrayaan-3 jest skonfigurowany z ładunkami, dzięki którym ma być możliwe dostarczenie badaczom danych na temat właściwości księżycowej gleby i skał, w tym składu chemicznego i pierwiastków - wyjaśniał dr Jitendra Singh, wiceminister ds. nauki i technologii.
Start rakiety obserwowały przed telewizorami miliony Hindusów. Wiele osób porównywało to wydarzenie do finału krykieta w Indiach. Premier Narendra Modi ocenił, że start misji Chandrayaan-3 otwiera nowy rozdział w "kosmicznej odysei" Indii. "Szybuje wysoko, wznosząc marzenia i ambicje każdego Hindusa. To doniosłe osiągnięcie jest świadectwem nieustannego poświęcenia naszych naukowców. Podziwiam ich ducha i pomysłowość!" - napisał w mediach społecznościowych. Wcześniej pisał, że "dzień 14 lipca 2023 r. na zawsze zapisze się złotymi literami, jeśli chodzi o indyjski sektor kosmiczny". To trzecia misja księżycowa Indii. W lipcu 2019 roku wystrzelono rakietę, lecz lądowanie łazika się nie powiodło, a orbiter do dzisiaj krąży wokół Księżyca.