W XX wieku swoje misje na Księżyc były w stanie wysłać jedynie dwa kraje. Jako pierwszy dokonał tego Związek Radziecki w 1966 roku, potem sukces ten położyły USA (jako jedyne państwo lądowały na Srebrnym Globie również załogowo). Do grona państw, które posadziły swoje lądowniki na Księżyc dopiero w grudniu 2013 roku dołączyły Chiny (misja Chang’e 3), a w sierpniu 2023 roku Indie (misja Chandrayaan-3).
I wszystko wskazuje na to, że ten kosmiczny wyścig właśnie zaczyna się rozpędzać. Teraz do grona krajów, które wysłały na Księżyc swój sprzęt chce dołączyć Japonia. Japończycy już wcześniej, bo w kwietniu br. roku mieli swoją szansę, gdy lądownik na Księżyc wysłała prywatna firma iSpace, ale tamta misja zakończyła się niepowodzeniem.
Tym razem swoich sił spróbuje japońska agencja kosmiczna JAXA w ramach misji Smart Lander for Investigating Moon (SLIM). Rakieta nośna H2-A wraz z sondą i lądownikiem miała wystartować jeszcze nocą z niedzieli na poniedziałek, ale z powodu trudnych warunków pogodowych start został wstrzymany i ostatecznie odwołany.
Japończycy nie podali, kiedy podejmą kolejną próbę, ale można podejrzewać, że stanie się to już niebawem. O ile oczywiście misja przebiegnie po ich myśli, i lądownik szczęśliwie osiądzie na powierzchni Księżyca, Japonia będzie piątym krajem na Srebrnym Globie.
I niemal na pewno nie ostatnim. W ostatnich miesiącach wyścig na Księżyc dopiero zaczyna nabierać rozpędu. W 2019 roku swoich sił próbowała prywatna firma z Izraela i indyjska agencja kosmiczna (obie misje zakończyły się porażkami), a w tym roku - poza wspomnianą misją firmy iSpace - swoich sił próbowała na Księżycu też Rosja, która po 47 latach (wreszcie) reaktywowała swój program Łuna.
Rosjanom nie udało się jednak nawet podjąć próby lądowania na Srebrnym Globie, bo podczas manewrowania na orbicie Księżyca, stracili kontrolę nad sondą Łuna 25, a ta uderzyła o powierzchnię naszego naturalnego satelity.