Niezwykłe lądowanie na pustyni w Utah. NASA ćwiczyła to miesiącami

Kapsuła z bezcenną próbką pobraną z asteroidy Bennu wylądowała na terenie Stanów Zjednoczonych. Wcześniej, w bliskiej przestrzeni kosmicznej nad Ziemią, uwolniła ją sonda OSIRIS-REx. Bennu bywa nazywana za najbardziej niebezpieczną asteroidę krażącą w Układzie Słonecznym. Jak dotąd wszystko idzie jak po sznurku.
 

Niezwykle cenna kapsuła z około 250-gramowym ładunkiem została uwolniona 102 tysiące kilometrów nad powierzchnią Ziemi w niedzielę po południu polskiego czasu. "Upuścił" ją pojazd kosmiczny OSIRIS-REx. Sonda musiała zmienić trajektorię lotu, żeby nie wpaść w ziemską atmosferę, gdzie uległaby zniszczeniu. Zamiast tego, otarła się o nią na wysokości około 800 kilometrów i poleciała w dalszą drogę. Jej następnym celem jest inna asteroida, Apophis, do której ma dolecieć w 2029 roku. 

  • Wróćmy do kapsuły. Mamy już potwierdzenie, że weszła w atmosferę Ziemi, a jej lot można zobaczyć w relacji NASA (i z linka na początku tego artykułu). Około 16:48 otrzymaliśmy wizualne potwierdzenie, że otworzył się spadochron, który ma stabilizować ostatni etap lotu kapsuły - to kolejny ważny krok w kierunku ogłoszenia sukcesu misji. O 16:50 pojawiła się informacja, że załoga jednego z helikopterów z ekipami przechwytującymi ma już kontakt wzrokowy z kapsułą. O 16:52 polskiego czasu podano, że kapsuła z próbką z asteroidy wylądowała.
  • Kilkanaście minut później ekipy poszukiwawcze znalazły się w rejonie lądowania kapsuły. Do czterech helikopterów dołączyły też zespoły w samochodach. Ich piloci widzą wyraźnie kapsułę na ziemi, niedaleko niej widać spadochron. Pierwszy z helikopterów przed 17:15 polskiego wylądował już niedaleko kapsuły. 

Kapsuła z próbką z asteroidy Bennu na pustyni w stanie Utah, USA.Kapsuła z próbką z asteroidy Bennu na pustyni w stanie Utah, USA. NASA

  • Później do kapsuły podeszły dwie osoby w maskach gazowych, by sprawdzić, czy ekipy odzyskujące próbkę mogą bezpiecznie do niej podejść. Sprawdzono, czy nie uwalniane są tam szkodliwe gazy, np. z rozgrzanych baterii. Zmierzono także temperaturę kapsuły.

Załoga przechwytująca w maskach gazowych zbliża się do kapsuły.Załoga przechwytująca w maskach gazowych zbliża się do kapsuły. NASA

  • O 18:00 polskiego czasu kapsuła była już przygotowana przez ekipę, która dotarła do niej jako pierwsza, do transportu helikopterem. Niedługo później została podwieszona pod nim jako ładunek cargo, skąd zostanie przeniesiona do pobliskiego tymczasowego bezpiecznego dla próbki pomieszczenia. Tam zostanie przygotowana do kolejnego transportu. Tym razem na pokładzie wojskowego transportowego boeinga C-17, który zabierze cenny ładunek do Johnson Space Center w Houston. 

Kapsuła, w której znajduje się próbka pobrana z asteroidy Bennu, przygotowana do przejęcia przez helikopter.Kapsuła, w której znajduje się próbka pobrana z asteroidy Bennu, przygotowana do przejęcia przez helikopter. NASA

Nie było wiadomo, gdzie dokładnie wyląduje, to teren wojskowy na pustyni Utah o powierzchni 58 na 14 kilometrów. NASA i konstruktor sondy, firma Lockheed Martin Space, spędziły bardzo dużo czasu w tym roku, ćwicząc całą procedurę. Kapsuła nie ma żadnych nadajników GPS, by ją odnaleźć, trzeba było wykorzystać teleskopy dalekiego zasięgu i kamery na podczerwień - relacjonowała BBC.  

Do Houston próbka trafi w poniedziałek. Tam, w specjalnie przygotowanym, jałowym pomieszczeniu, będzie badana przez dwa lata. Fragmenty próbki trafią też do laboratoriów w innych krajach, jej większość pozostanie nietknięta, po to, by w przyszłości mogli ją badać kolejni naukowcy - wyjaśniała CNN. Około 4 proc. pobranego materiału dostanie kanadyjska agencja kosmiczna, a 0,5 proc. Japończycy - w zamian za próbki, które wysłali do NASA z misji Hayabusa-2 - podaje BBC. Kluczowe jest uniknięcie zanieczyszczenia próbki jakimkolwiek materiałem z Ziemi.

Zobacz wideo Lądowanie na asteroidzie, obserwacje początków Wszechświata. Oto najważniejsze misje kosmiczne [TOPtech]

NASA przechwytuje próbkę z asteroidy

Kapsuła zawiera próbki pobrane z asteroidy Bennu dwa lata temu - 20 października 2020 roku. Sama misja rozpoczęła się cztery lata wcześniej, we wrześniu 2016 roku. To pierwsza misja NASA, w której udało się wylądować pojazdem kosmicznym asteroidzie w przestrzeni kosmicznej, pobrać próbki i dostarczyć je (mamy nadzieję) na Ziemię. Wszystko wygląda na to, że misja, mimo że napotkała kilka trudności, może zakończyć się sukcesem. Jeśli tak się stanie, do naukowców trafi największa jak dotąd próbka z asteroidy. Wcześniej dwie takie misje przeprowadzili Japończycy, ale w pierwszej zebrano w zasadzie mikroskopijną ilość, a w drugiej około łyżeczkę materiału. Tym razem ma to być około 250 gramów - tyle, ile zmieści się w kubku. Prawdopodobnie, bo to, ile udało się ostatecznie zebrać z asteroidy, dopiero się okaże. To będzie też zapewne największa próbka z kosmosu przywieziona na Ziemię od czasu misji Apollo. 

Sonda Osiris-Rex na asteroidzie Bennu w październiku 2020 roku, tuż przed pobraniem próbek.Sonda Osiris-Rex na asteroidzie Bennu w październiku 2020 roku, tuż przed pobraniem próbek. AP / AP

Zajrzeć do początków naszego świata

Takie próbki są dla naukowców bardzo cenne. Pozwalają niejako zajrzeć głęboko w przeszłość, około 4,5 miliarda lat temu, w początki naszego Układu Słonecznego. Asteroidy postrzegane są jako pozostałości z czasów, gdy wielkie obiekty kosmiczne zderzały się ze sobą. Naukowcy uważają, że życie na Ziemi mogły zapoczątkować takie właśnie obiekty, które dostarczyły odpowiednie cząsteczki.

Badanie asteroid (zwanych także planetoidami) krążących w pobliżu Ziemi ma jeszcze jeden cel. Zrozumienie, z czego są zbudowane, a także poznanie ich orbit może pozwolić ustalić, które z nich mogą najbardziej zbliżyć się do naszej planety i kiedy oraz przygotować ewentualne działania zaradcze (takie jak próba zmiany orbity, po której dany obiekt się porusza, tak, aby oddalić ryzyko zderzenia z Ziemią). 

Bennu, z której pochodzi próbka pobrana przez OSIRIS-REx, jest właśnie taką asteroidą. Bywa określana jako najbardziej niebezpieczna asteroida w Układzie Słonecznym. Jest szansa, że mocno zbliży się do Ziemi 24 września 2182 roku (ciekawa zbieżność dat z dzisiejszą, choć prawdopodobieństwo zderzenia to mniej niż 1 proc). Mimo że prawdopodobieństwo zderzenia z naszą planetą jest bardzo małe (to jeden do 1750 w najbliższych około 300 latach), to jednak najwyższe ze wszystkich znanych nam asteroid.

Bennu to niewielki obiekt, ze zdjęć dostarczonych przez sondę wynika, że ma około 500 metrów średnicy. Jej "rok" trwa 14 miesięcy - tyle potrzebuje do okrążenia Słońca. Wokół własnej osi obraca się co cztery godziny. Bennu zbudowana jest ze skał, na tyle luźno połączonych ze sobą, że sonda w czasie pobierania próbki zaczęła się w nie zanurzać. 
Wartość misji, która rozpoczęła się w 2016 roku, to miliard dolarów. 

Więcej o: