Ostatni superkontynent - Pangea - rozpadł się niespełna 200 mln lat temu. Kolejne lądy przez miliony lat oddzielały się od siebie, tworząc finalnie obie Ameryki, Eurazję, Afrykę, Australię i Antarktydę. Cykl superkontynentalny jednak nie ustal, a kontynenty stale oddalają lub zbliżają się do siebie. Obserwując ruch płyt tektonicznych naukowcy są w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądała Ziemia w dalekiej przyszłości.
Wiodącą dziś koncepcją jest powstanie nowego, gigantycznego superkontynentu nazwanego Pangea Proxima (lub Pangea Ultima). Nowy ląd ma powstać za ok. 250 mln lat, gdy - w wyniku wędrówki płyt tektonicznych - zamknie się Ocean Atlantycki, a Eurazja i Afryka zderzy się z obiema Amerykami. Do tej masy lądowej dołączy następnie Australia i Antarktyda. Nowy superkontynent ma przypominać kształtem podkowę i będzie otoczony gigantycznym oceanem, zajmującym większą część planety.
Zespół badaczy pod przewodnictwem naukowców z Uniwersytetu Bristolskiego zauważył w nowej pracy opublikowanej na łamach "Nature Geoscience", że powstanie superkontynentu będzie miało ogromny wpływ na istnienie życia na Ziemi. Uczeni uważają, że za 250 mln lat nawet 92 proc. wszystkich lądów na Ziemi nie będzie nadawała się do życia. I to nie tylko dla ludzi, ale dla wszystkich ssaków w ogóle. Całej ludzkości - o ile ta jeszcze będzie istnieć - przypadnie pozostałe od 8 do 16 proc. lądu, czyli niewielki skrawek całej planety.
Zdaniem naukowców za zagładę sporej części życia na Ziemi odpowiedzialne będą procesy towarzyszące zderzaniu się płyt tektonicznych, przede wszystkim wulkanizm. Ogromne ilości dwutlenku węgla, które dostaną się wtedy do atmosfery, spowodują gigantyczny efekt cieplarniany, który jeszcze bardziej rozgrzeje i tak zbyt ciepłą planetę. Co gorsza, powstanie wielkiego superkontynentu sprawi, że ogromne powierzchnie lądu będą pod wpływem klimatu kontynentalnego, który charakteryzuje się skrajnymi temperaturami i niezwykle upalnymi latami.
Z wyliczeń badaczy wynika, że średnie temperatury będą wahać się od 35 do 40 stopni Celsjusza na wybrzeżu, po 55 stopni w głębi lądu. A mowa nie o najwyższych, ale uśrednionych temperaturach. Jedynie tereny na dalekiej północy będą charakteryzować się nieco łagodniejszy klimatem. Większa część Pangea'y Ultimy ma być zatem spaloną słońcem, pustynną i usianą wulkanami masą lądu, która nie będzie nadawać się do zamieszkania przez ssaki.
Europa stanie się częścią wielkiego superkontynentu. Nie będzie na nim dla nas miejsca fot. University of Bristol / https://www.bristol.ac.uk/news/2023/september/nature-geoscience-extreme-heat.html
Badacze uważają, że choć ssaki świetnie adaptowały się do coraz niższych temperatur w przeszłości, ich tolerancja w zakresie wysokich temperatur pozostaje raczej słaba. Ekspozycja na nadmierne ciepło sprawi więc w końcu, że ssaki wyginą. "Powszechne temperatury od 40 do 50 stopni Celsjusza i jeszcze większe dzienne ekstrema w połączeniu z wysokim poziomem wilgotności ostatecznie przypieczętują nasz los. Ludzie - podobnie jak wiele innych gatunków - wymrą z powodu braku możliwości oddania takich ilości ciepła poprzez pot, chłodzący ciała" - pisze w komentarzu Uniwersytet Bristolski.