Jak dowiedział się portal money.pl, możliwe jest złagodzenie zakazu handlu w niedziele w taki sposób, aby w ten dzień sklepy mogły przyjmować towar. Klienci jednak nadal nie mogliby robić zakupów w niedziele (poza wyjątkami, które obowiązują w tym roku).
Zgodnie z obecnym prawem w niedziele niehandlowe nie można nie tylko prowadzić handlu, lecz także wykonywać czynności związanych z handlem. Taką czynnością jest właśnie m.in. towarowanie sklepu.
Za możliwą zmianą przepisów stoją względy praktyczne. Chodzi o to, aby w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa na sklepowych półkach nie zabrakło towaru. Poluzowanie ograniczenia handlu za dobry pomysł uważa nawet przewodniczący handlowej "Solidarności" Alfred Bujara, czyli pomysłodawca ograniczenia zakazu handlu w niedziele.
Myślę, że nikt przeciw temu teraz protestować nie będzie. Sądzę też, że pracownicy handlu nie będą mieli wielkich obaw, żeby przyjść do pracy w niedzielę i rozkładać towar
- komentuje w money.pl Bujara.
Z koronawirusem związany jest jednak dodatkowy kłopot dla handlu. Jak zwraca uwagę Bujara w komunikacie na stronie handlowej "Solidarności", sieci handlowe mierzą się z absencjami pracowników. Jest to związane m.in. z zamknięciem szkół i przedszkoli.
- Dlatego w naszej ocenie w sklepach, gdzie ten problem jest szczególnie widoczny, należałoby skrócić godziny pracy - uważa przewodniczący.
NSZZ "Solidarność" domaga się także od rządu m.in. zobligowania pracodawców z branży handlowej do wyposażenia sklepów w pojemniki z żelem dezynfekcyjnym, które byłyby dostępne dla pracowników i klientów, oraz zapewnienie pracownikom środków ochrony osobistej, w tym w szczególności rękawiczek ochronnych. Prosi rząd także o pomoc dla sieci handlowych w zaopatrzeniu w żele dezynfekcyjne, które są coraz trudniej dostępne na rynku.
Zaapelowaliśmy też o wprowadzenie przepisów przyznających pracownikom sklepów prawo do krótkich przerw na umycie rąk przynajmniej raz w ciągu godziny pracy. Obecnie, gdy ruch w sklepach jest spotęgowany, a dodatkowo w związku z zamknięciem szkół część pracowników jest w domu z dziećmi, ci, którzy są w pracy, nie mają nawet chwili, aby umyć ręce czy skorzystać z toalety
- wskazuje Bujara.
Koronawirus. Czytaj także: