W związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem w Europie, państwa wprowadzają w życie restrykcyjne przepisy dotyczące ruchu transgranicznego. Efektem wzmożonych kontroli na granicach są wielokilometrowe kolejki samochodów, które można zobaczyć na zdjęciach opublikowanych w mediach społecznościowych.
"Złe informacje też z granicy polsko-czeskiej. Przed przejściem w Nachodzie kolejka prawie od Jaromeru (30 km). Kierowcy meldują, że od wczoraj od 16.00 przesunęli się o 2,5 km. Stoją w szczerym polu. Do pomocy na granice skierowano 2,5 tys. żołnierzy" - czytamy w tweecie Redakcji Motoryzacyjnej Radia Poznań "MotoSygnały".
Swoje trzeba odczekać także na wschodnich granicach Unii Europejskiej.
Na wyjazd z Białorusi we wtorek od rana czeka dwa tysiące samochodów ciężarowych, czyli o pół tysiąca więcej niż wczoraj o tej porze. Najtrudniejsza sytuacja jest na granicy z Litwą. Tam na dwóch przejściach granicznych stoi ponad tysiąc TIR-ów.
Poza tym na trzech przejściach z naszym krajem na wyjazd z Białorusi oczekuje 880 ciężarówek. Najwięcej - ponad pół tysiąca - w Kozłowiczach (w województwie lubelskim).
W rozmowie z portalem next.gazeta.pl Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce przyznał, że obecnie najdłużej kierowcy muszą czekać na polsko-ukraińskim przejściu w Korczowej - około dobę. Decyzją ukraińskich władz w nocy z soboty na niedzielę przejście w Korczowej pozostało jedynym otwartym punktem na granicy, gdzie odbywa się ruch osobowy i towarowy.
- Przewoźnicy zajmujący się międzynarodowym transportem drogowym wykonują bardzo ważną gospodarczo misję. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że wielogodzinne oczekiwanie na przekroczenie granicy ma bardzo negatywny wpływ na płynność dostaw. Jeśli szybko nie udrożnimy tego i innych przejść, płynność ta będzie poważnie zachwiana. Bardzo pomogłaby zmiana procedur, bo teraz ruch samochodów ciężarowych miesza się z ruchem pasażerskim - wyjaśnia prezes Jan Buczek.
W rozmowie z nami szef Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce zwrócił uwagę na poczucie zagrożenia, jakie towarzyszy kierowcom ciężarówek w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa SARS-CoV-2.
-Warto przy tym podkreślić, że nasi kierowcy przebywający w odizolowanych kabinach nie stanowią potencjalnego zagrożenia zarażenia koronawirusem, jak chociażby osoby wracające do kraju np. transportem zbiorowym. Wręcz przeciwnie - to nasi pracownicy mogą się czuć zagrożeni. Ten fakt w połączeniu ze zbyt długim przebywaniem na granicy może spowodować, że kierowcy z obawy o swoje zdrowie zaczną odmawiać pracy, a to prosta droga do ograniczenia lub wręcz przerwania dostaw towarów, czego skutki byłyby trudne do wyobrażenia, zwłaszcza mając na uwadze aktualną, napiętą sytuację w kraju - podkreśla Buczek.
Dodatkowo na drogach zdarzą się również kolizje czy blokady, które również wpływają na opóźnienia w dostawach. Taka sytuacja wydarzyła się we wtorek niedaleko polskiej granicy w Świecku. - Na czternastym kilometrze, na wysokości Briesen (niedaleko Świecka), trzy samochody ciężarowe zablokowały drogę i podróżni nie mogą dostać się w kierunku Polski. Kolejka sięga do 34 kilometra przed granicą. TIRy, które blokują dojazd do granicy naszego państwa, stoją na czternastym kilometrze i nie pozwalają innym podróżnym przejechać w stronę Polski - powiedziała w rozmowie z IAR major Joanna Konieczniak.
Na razie nie wiadomo, co wydarzyło się i dlaczego kierowcy uniemożliwiają przejazd. Na miejsce tego zdarzenia próbuje dostać się niemiecka policja, niestety korki uniemożliwiają dojazd. Major Joanna Konieczniak prosi kierowców o wybieranie innych przejść granicznych. - Najlepiej, aby kierowcy, którzy podążają w kierunku Polski, kierowali się w inne przejścia. Może być to Olszyna, czy Kołbaskowo. Zalecamy omijanie Świecka - dodała major Konieczniak.
W Lubuskiem granicę z Niemcami można przekroczyć na dwóch przejściach: w Świecku i Olszynie. Pieszo jest to możliwe w Gubinie, Słubicach i Kostrzynie nad Odrą. Tam także tworzą się kolejki, bo każda osoba musi zostać zbadana i wypełnić kartę lokalizacyjną.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z przedstawicielami rządu. Dostrzegają ten problem i szukają rozwiązań, mogących usprawnić przejazd ciężarówek. W kolejce jest duża liczba zagranicznych kierowców, którzy nie znają języka polskiego i mają kłopot z wypełnieniem ankiety na granicy. Dlatego chcemy, aby na stronie ministerstwa pojawiła się, dostępna w obcych językach, jej elektroniczna wersja - zapowiada w rozmowie z next.gazeta.pl Jan Buczek, prezes ZMPD.
Jak podaje rządowy portal granica.gov.pl, średni czas oczekiwania na przekroczenie granicy (stan na 17 marca, godz. 7) wyniósł:
Z Niemcami:
Z Litwą:
Z Czechami:
Ze Słowacją: