Raty zawieszone na rok, koszty ostro w dół? Branża: "Porażające", "grozi upadkiem"

Możliwość zawieszenia spłaty kredytu hipotecznego czy pożyczek gotówkowych nawet na rok, a także drastyczne obniżenie kosztów pożyczek na najbliższy rok proponuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Rząd ostrożnie podchodzi do tych propozycji, ale część z nich przyjmuje entuzjastycznie. A branża pożyczkowa pisze, że konsekwencje tych rozwiązań byłyby dla niej "porażające".

Przygotowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów propozycje zmian prawnych w związku z epidemią koronawirusa wstrząsnęły przede wszystkim branżą pożyczkową. Jak wynika z dokumentów opublikowanych przez "Puls Biznesu", UOKiK ma dwa kluczowe pomysły.

Po pierwsze, to roczne "wakacje" od spłaty całych rat kredytów hipotecznych i konsumenckich (czyli m.in. pożyczek gotówkowych). Przypomnijmy, że obecnie banki proponują zwykle zawieszenie pełnych rat na trzy miesiące lub części kapitałowej raty (odsetki należy spłacać cały czas) na pół roku. Co więcej, zwykle oznacza to, że w perspektywie całego kredytu klient zapłaci nieco więcej odsetek. Z propozycji UOKiK wynika, że zawieszenie raty na rok nie powinno mieć konsekwencji finansowych dla klienta.

embed

Po drugie, UOKiK proponuje drastyczne obniżenie maksymalnych kosztów pożyczek gotówkowych. Przykładowo, koszt pożyczki na 1 tys. zł na miesiąc (łącznie z odsetkami) mógłby wynosić najwyżej ok. 163 zł. Dziś przepisy "antylichwiarskie" ten limit ustalają na ok. 283 zł. Inny przykład - dla pożyczki na rok na 10 tys. zł, łączne koszty nie mogłyby przekroczyć ok. 3 tys. zł. Dziś dozwolony limit to ok. 6,4 tys. zł. 

Co prawda takie drakońskie zaostrzenie przepisów miałoby obowiązywać "tylko" przez rok, ale i tak szczególnie branża pożyczkowa (gdzie koszty pożyczek często są bardzo blisko maksymalnego dozwolonego poziomu) jest wstrząśnięta.

KNF i rząd: To tylko propozycje

Sam UOKiK przyznaje, że jego propozycje mają roboczy charakter i dyskutowane są różne scenariusze. 

W podobnym tonie wypowiadają się także przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski czy minister rozwoju Jadwiga Emilewicz

Przedstawicielka rządu zapowiada wręcz w "Dzienniku Gazecie Prawnej", że zawieszenia rat na rok nie będzie. Jednocześnie jednak z aprobatą wyrażała się o ograniczeniu kosztów pożyczek. 

Nie chcielibyśmy, by w tym trudnym momencie krótkoterminowe pożyczki były przyczyną wpadania w spiralę zadłużenia. Nie chcemy, by były to złote czasy dla firm pożyczkowych ani tych, które chcą się dorobić na tej kryzysowej sytuacji

- komentowała Emilewicz.

Branża pożyczkowa przerażona

W opinii minister rozwoju, pozostawienie maksymalnych kosztów pożyczek na obecnym poziomie byłoby "złotym czasem dla firm pożyczkowych". Inne zdanie na ten temat mają - co nie dziwi - instytucje zrzeszające spółki z branży pożyczkowej. 

Związek Przedsiębiorstw Finansowych w apelu o zignorowanie pomysłów UOKiK pisze o "porażających" konsekwencjach dla branży. Przekonuje, że sektor pożyczek pozabankowych mógłby zostać wręcz zlikwidowany, co oznaczałoby utratę pracy nawet 40 tys. osób, 2 mld zł rocznie z podatków od branży przez budżet państwa, a "utratę możliwości finansowania bieżących potrzeb" przez ok. 2 mln Polaków. Obawia się, że przepisy spowodowałyby wręcz "rozwój szarej strefy pożyczek i podziemia lichwiarskiego".

Także Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego uważa, że propozycje UOKiK grożą upadkiem branży pożyczkowej i rozwojem "lichwy cywilnej". - Gdyby rząd podążył drogą zaproponowaną przez prezesa UOKiK, rzeczywiście czekałyby nas złote czasy, ale dla mafii pożyczkowych. Na ich rynku nie obowiązują żadne limity - komentuje Agnieszka Wachnicka, prezes FRRF. Fundacja zwraca też uwagę, że pierwsze firmy pożyczkowe rozpoczęły już wdrażanie działań pomocowych dla klientów (np. zawieszenie rat). Przekonuje, że firmy pożyczkowe same potrzebują jednak wsparcia od rządu, m.in. poprzez umożliwienie zaliczania strat na niespłaconych pożyczkach do kosztów uzyskania przychodów czy zmianę zasad opodatkowania. 

Z kolei Polski Związek Instytucji Pożyczkowych komentuje, że już obecnie obowiązujące limity kosztów pożyczek "są ustalone na granicy opłacalności", a "arbitralne i drastyczne obniżenie dopuszczalnych kosztów pozaodsetkowych jest działaniem zmierzającym do przekreślenia ekonomicznego sensu prowadzenia działalności" firm pożyczkowych.

Zobacz wideo Jak szybko polska gospodarka odbije się po recesji związanej z koronawirusem? Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju odpowiada
Więcej o: