Rząd zapowiadał zniesienie kar umownych. W specustawie zapisy są inne. Zdecyduje urzędnik

Epidemia koronawirusa może zagrozić terminowemu wykonaniu wielu umów. Rząd, zapowiadając wprowadzenie tarczy antykryzysowej, sugerował, że firmy, które nie wykonają na czas zamówień, będą zwolnione z kar umownych. Z zapisów specustawy wynika jednak, że wszystko zależy od urzędnika. Automatycznego anulowania kar nie będzie.
Zobacz wideo

Rozszerzająca się epidemia koronawirusa może sprawić, że część projektów nie zostanie zrealizowana w terminie. Jego przekroczenie w wielu wypadkach może się skończyć karą umowną.

Zobacz wideo Jak szybko polska gospodarka odbije się po recesji związanej z koronawirusem? Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju odpowiada

Rząd, zapowiadając pakiet rozwiązań chroniących gospodarkę, sugerował, że brak kar umownych będzie jednym z elementów tarczy antykryzysowej. Z zapisów specustawy wynika jednak, że automatycznego anulowania kar nie będzie. O ich nałożeniu zdecyduje urzędnicy - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Koronawirus nie może być wymówką. Nie będzie automatycznego anulowania kar

Co znajduje się w projekcie przepisów? Wedle ustawodawcy "zamawiający, uznając, że istnieją podstawy do stwierdzenia braku odpowiedzialności wykonawcy, powinien odstąpić od ustalenia i dochodzenia przewidzianych kar umownych lub odszkodowania".

To nie oznacza jednak, że wszystkie przekroczenia terminów będą mogły być usprawiedliwiane walką z wirusem. "W przypadku ustalenia podstaw do przypisania wykonawcy odpowiedzialności za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy zamawiający powinien rozważyć możliwość obniżenia wysokości kar umownych lub odszkodowania, stosownie do stopnia wpływu okoliczności związanych z COVID-19 na prawidłowość realizacji umowy, a także uwzględniając treści dokonanych zmian umowy" - czytamy w projekcie.

Czytaj też: "Tarcza nie starcza". Przedsiębiorcy z zagrożonych branż apelują o 80 proc. dopłat do pensji

"Specustawa niespecjalnie zmieni sytuację wykonawców". Kodeks cywilny pomoże?

Eksperci, na których powołuje się "DGP", zwracają uwagę, że specustawa "niespecjalnie zmieni sytuację wykonawców". Już dzisiaj mogą oni bowiem powołać na siłę wyższą, wyjaśniając powody opóźnienia w realizacji jakiegoś zadania.

Adwokat Marcin Ostaszewski, partner w kancelarii Mikulewicz Ostaszewski, w komentarzu przesłanym do redakcji next.gazeta.pl wyjaśnia, że w obecnej sytuacji przedsiębiorcy mogą skorzystać z uregulowanej w kodeksie cywilnym klauzuli rebus sic stantibus (art. 3571 k.c.). Zgodnie z nią "strona umowy może domagać się jej zmiany, jeżeli nastąpi nadzwyczajna zmiana stosunków".

Jeśli obecne zapisy wejdą w życie, będzie to oznaczać, że urzędnik, który odpowiada za rozliczenie zamówienia publicznego, będzie mógł uznać, że koronawirus nie jest odpowiednim usprawiedliwieniem dla opóźnienia.

Więcej o: