Niedobór niezbędnego sprzętu medycznego to jeden z najpoważniejszych problemów w walce z epidemią koronawirusa w Polsce. W związku z tym rząd za pomocą różnych sposobów próbuje uzupełnić braki. Kilka dni temu zaapelował do przedsiębiorców, aby ci w miarę możliwości przestawili się na produkcję sprzętu medycznego, w pomoc zaangażowane są również spółki Skarbu Państwa, jak chociażby Orlen czy KGHM Polska Miedź. Jak informuje serwis prawo.pl, kolejnym rozwiązaniem jest zakup maseczek ochronnych, które nie posiadają odpowiednich certyfikatów.
W związku ze wzrostem zapotrzebowania na środki ochronne dla personalu medycznego rząd upoważnił ministra zdrowia do zakupu tego typu sprzętu. Jako ze potrzeba jest pilna, środki ochronne nie muszą posiadać certyfikatów CE (oznacza on, że dany produkt pozytywnie przeszedł badania i spełnia unijne normy jakości i bezpieczeństwa z odpowiednich dyrektyw) i będą mogły się znaleźć w użyciu przed zakończeniem oceny zgodności. Ponadto, do obrotu dopuszczone będą wyroby medyczne oraz środki ochronne, które nie są dopuszczone do obrotu na terenie UE, a są w sprzedaży w innych państwach.
Przepisy te obowiązywać będą maksymalnie przez 30 dni od dnia zakończenia stanu zagrożenia epidemicznego. Są one zgodne z zaleceniami Komisji Europejskiej w tej sprawie w obliczu zagrożenia epidemią koronawirusa.
Epidemia wymaga działań ze strony prywatnych przedsiębiorców i to zaapelował rząd kilka dni temu. Apel spotkał się z dobrym odbiorem ze strony wielu spółek. Ostatnio informowaliśmy, że firma Unimot zajmująca się importem paliwa zakupiła 100 tys. testów na koronawirusa, które trafią do Polski w ciągu 14 dni. W pomoc zaangażowali się również mniejsi przedsiębiorcy. Zakład tapicerski w Ostródzie zdecydował się przestawić na produkcję masek ochronnych, które przekaże za darmo potrzebującym, natomiast pewne małżeństwo wydrukowało 1200 przyłbic ochronnych, które trafiły do szpitala w Zielonej Górze.