Niezatrudnieni na etatach muzycy, aktorki, hydraulicy, taksówkarze, fryzjerki, kucharze - między nimi oni czekali na codzienną konferencję prasową rządu w sprawie koronawirusa. I usłyszeli od konserwatywnego ministra finansów Rishi Sunaka deklarację: "Nie zapomnieliśmy o was. Nie porzucimy was. Przechodzimy przez to razem".
Konkretnie oznaczać to będzie, że rząd wypłaci samozatrudnionym podlegający opodatkowaniu grant, stanowiący 80 procent ich miesięcznych zarobków, uzyskanych w ciągu ostatnich trzech lat. Obowiązuje miesięczny limit zarobków: 2500 funtów, czyli mniej więcej mediana poborów na Wyspach.
Są też jednak zastrzeżenia. Niewielka grupa najlepiej zarabiających, ponad 50 tysięcy, nie będzie objęta systemem. Rząd tłumaczy, że chce pomagać najbardziej potrzebującym.
Jest jednak większy problem: program ma zacząć działać za około dwa miesiące. Do tego czasu trzeba polegać na systemie zasiłków, a strona do rejestracji w systemie już jest przeciążona. Z drugiej strony - w czerwcu Smith czy Kowalski dostaną też pieniądze za maj i kwiecień.
Czytaj więcej: