Ścigać jak przestępcę albo w pełni kontrolować. Polskie firmy na froncie walki z koronawirusem

Firmy, zwłaszcza technologiczne, przerzucają się pomysłami, jak - także cyfrowo - opanować pandemię koronawirusa. Swój wkład w tę walkę mają też te znad Wisły. Jedna korzysta z doświadczenia w ściganiu przestępców i tak też traktuje koronawirusa, proponując zaawansowane rozwiązania Big Data. Druga odkurzyła projekt, który wcześniej nie spotkał się z zainteresowaniem, a obecnie może pomóc w trudnej sytuacji. Teraz DataWalk i Pragmasoft dopinają szczegóły, także z oferentami z zagranicy.

Zamrożenie gospodarki spowodowane pandemią koronawirusa sprawia, że wiele firm musi wymyślać swoje strategie biznesowe na nowo. Jedne stają przed widmem upadłości, inne znalazły niszę na rynku. W cyklu #BiznesWalczy pokazujemy, jak polski i światowy biznes odnajduje się w nowej rzeczywistości. Jeśli chcesz się z nami skontaktować i opowiedzieć swoją historię, napisz na adres next.redakcja@agora.pl.

Jak świat długi i szeroki kto może, próbuje przestawić produkcję w taki sposób, by móc na niej zarobić w trakcie pandemii koronawirusa. Ford wspólnie z General Electric już ruszyły ze zwiększoną produkcją respiratorów. Na naszym podwórku Orlen czy KGHM również zmieniły niektóre priorytety - stawiają na płyny dezynfekujące (choć nie wszystkie na rynek komercyjny).

Każda firma szuka sposobu zdywersyfikowania ewentualnych przychodów na bazie swoich możliwości. Od 1 kwietnia współpracę zawiązały MediaMarkt i Allegro, by poszerzyć możliwości dystrybucji. Sieć korzysta ze sprawdzonych kanałów sprzedaży, nie stawiając ad hoc własnych. Przypadki można mnożyć. Kaufland na przykład sprzymierzył się ze sklepem internetowym Mango (znanym jako Telezakupy). Sieć przygotuje wcześniej gotowe paczki z najpotrzebniejszymi produktami, a zakupy będzie można zrobić właśnie przez Mango. To jednak przykłady lekkiego mieszania technologii z klasycznymi metodami działania firm.

Miał być system dla sklepów, a jest do kontrolowania koronawirusa

Są jednak branże, które przez pandemię odkurzyły dawne projekty i teraz dzięki nim próbują podbijać rynek. Nagle znaleziono też nowe zastosowania dla dotychczasowych, nie zawsze popularnych rozwiązań.

Firma Pragmasoft z Warszawy od 2016 roku opracowywała pierwsze projekty związane z termowizją, ostatecznie stworzyła system (sensory, programy, algorytmy) oparty na sieciach neuronowych do monitorowania ruchu ludzi.

Wstępnie miał on służyć np. do anonimowej analizy zachowania osób przebywających w przestrzeni biurowej czy salonie sprzedaży. Zakładano nawet, że mógłby pomagać w obserwacji stanu zdrowia osób starszych. System termowizyjny wykrywał bowiem, czy dana osoba siedzi, leży, stoi etc. W razie wykrycia anomalii zaś informuje o niej poprzez powiadomienie SMS czy w aplikacji.

Półtora roku temu projekt rozszerzono o dodatek dla biur: detekcję temperatury osób, by reagować w razie np. grypy u pracownika. Niestety - jak mówi Next.gazeta.pl - Łukasz Korneluk, prezes Pragmasoft, rynek niespecjalnie zainteresował się projektem. Wszystko zmieniła pandemia koronawirusa, a firma lekko zmodyfikowała narrację wokół już posiadanych rozwiązań. Najzwyczajniej w świecie: ich system, nazwany FeverGuard, może posłużyć do poprawy bezpieczeństwa w czasie trwania pandemii.

System pozwoli na szybkie sprawdzenie, czy dana osoba ma podwyższoną temperaturę i to bezkontaktowo. Dodatkowo może szacować odległość między idącymi chodnikiem osobami.

embed

"Chętni to szpitale, fabryki"

Jak to działa? - Wszystko opiera się na urządzeniu z sensorem termicznym umożliwiającym budowę obrazu na podstawie emisji fal podczerwonych. Dzięki zastosowaniu AI system, analizując obraz termowizyjny, rozpoznaje postać, a także jej głowę. Analizuje wówczas temperaturę powierzchni skóry. Rozróżnia też warunki otoczenia - pobiera dane i dostosowuje model "badania" do warunków na zewnątrz czy też w pomieszczeniu. AI, na którym opiera się system, sprawdza temperaturę otoczenia, wilgotność, uwzględnia zmienne i podaje precyzyjny wynik, skorygowany na podstawie zgromadzonych danych - wyjaśnia Korneluk.

Brzmi to jak pieśń przyszłości, tyle tylko, że na krótko po ogłoszeniu dostępności tego rozwiązania, zgłosili się pierwsi chętni. Szef Pragmasoftu mówi, że zamówienia spływają zarówno z Polski, jak i z zagranicy.

Chętni to fabryki, szpitale, niedługo zapewne urzędy. Oczywiście są też zgłoszenia do budynków biurowych

- wylicza. Jak dodaje Korneluk, już niedługo firma ma przesunąć nacisk na bardziej medyczne zastosowania systemu - np. do nadzorowania osób w szpitalach. Na razie jeden sensor, razem z systemem, to koszt rzędu tysiąca złotych netto miesięcznie. Pojedynczy sensor ma "pole widzenia" około 3,5 metra - można więc zawieszać go w korytarzach, gdzie będzie służył do zliczania wchodzących i wychodzących przy jednoczesnym monitorowaniu ich temperatury.

Założenie jest jedno: jeżeli technologia wykryje anomalię, coś niepokojącego, wysyła powiadomienia push, e-mail czy SMS do wszystkich zainteresowanych. Dla przykładu: nowe restrykcje w zakresie odległości między ludźmi lub zakaz zgromadzeń mogłyby być monitorowane zdalnie, na odległość. Przy tym wszystkim Korneluk uspokaja: system nie zagraża prywatności osób przebywających w zasięgu sensorów, ponieważ obraz termowizyjny ma bardzo niską rozdzielczość, która nie pozwala na rozpoznawanie twarzy.

Zobacz wideo Dlaczego zwolnienia z ZUS nie obejmą dużych firm?

Koronawirus jak przestępca. Polska firma pomoże w "ściganiu"

Na razie w Polsce i wielu miejscach na świecie utrzymane zostały ograniczenia w poruszaniu się, ale - z czym trzeba się liczyć - prędzej czy później obostrzenia zostaną zluzowane. Tworzy to nowe wyzwanie dla służb sanitarnych - konieczność monitorowania tego czy, jak i gdzie rozprzestrzenia się SARS-CoV-2.

W tym kontekście pojawia się inna polska firma - DataWalk z Wrocławia, która zajmuje się tworzeniem platform do analiz dużych danych (Big Data). Również ona postanowiła włączyć się w walkę z rozszerzającą się pandemią. DataWalk dostarcza swój produkt m.in. do Ministerstwa Finansów czy instytucji w USA (w tym Departamentu Sprawiedliwości), a jej platforma służy - tu duży skrót myślowy - do poprawy bezpieczeństwa w kontekście zagrożeń XXI wieku.

Powstała więc pewna nisza - firma potraktowała koronawirusa trochę jak przestępcę, który nie tylko jest niewidoczny, lecz także zmienia sposób działania, nie ma pewnego schematu "działania". Do tej analogii w rozmowie z Next.gazeta.pl nawiązuje członek zarządu spółki, Sergiusz Borysławski.

Nasza technologia najlepsze efekty ma właśnie w obszarach inwestygacji śledczych. To nie jest system, który pokazuje płaskie dane w odniesieniu do sprzedaży lub marketingu, tylko na wielu płaszczyznach łączy różne informacje z wielu odseparowanych baz w jednym repozytorium, analizując relacje między nimi na potrzeby bezpieczeństwa. Uznaliśmy, że z koronawirusem można walczyć cyfrowo - on zostawia mnóstwo śladów, gigantyczne złoża danych. Ich zrozumienie poprzez szybkie dołączanie kolejnych zestawów danych i badanie korelacji między nimi, pozwoli nie działać po omacku

- mówi Borysławski.

Jako przykład DataWalk podaje Singapur, który wcześniej uzbroił się w odpowiednie narzędzia, gdzie zebrano wszystkie dane o epidemii koronawirusa w jednym miejscu, które następnie opracowano. Z danych tych powstała pełna mapa powiązań - kto i gdzie zakażał się SARS-CoV-2. Efekty opracowania są dostępne publicznie pod tym adresem: COVID-19 Singapore Cases.

Instytucje mają dane, ale nie mają jak ich analizować

Borysławski wylicza, że firma jest w stanie zintegrować dane z naprawdę wielu instytucji o różnych profilach działania: od informacji z przejść granicznych, przez szpitale i apteki, po urządzenia mobilne. Wszystko potem, zanonimizowane, trafi do jednego repozytorium, w którym można przeprowadzać zaawansowane analizy powiązań ad hoc, weryfikować hipotezy, wyciągać wnioski na przyszłość.

Tak wygląda wersja demonstracyjna tego, co można byłoby zrobić dzięki takiemu potraktowaniu danych:

 

- To są po prostu informacje, które każda z tych instytucji już ma, ale dotąd nie wymieniały się nimi albo nie porównywały między sobą m.in. ze względu na bariery technologiczne - dodaje Borysławski.

Jak doprecyzowuje, firma jest dostawcą gotowego do wykorzystania produktu analitycznego, tzw. COTS (system z półki). Dzięki przewagom technologicznym i specjalistycznej wiedzy dziedzinowej ekspertów służy do walki z praniem brudnych pieniędzy, handlem ludźmi czy ścigania przestępców.

Specjaliści dostają narzędzie do analiz, z możliwością zmiany reguł i modelu. To od nich - późniejszych użytkowników systemu DataWalk - wiele zależy. Mogą weryfikować swoje hipotezy, badać zależności na niespotykaną dotychczas skalę i w o wiele szerszym spektrum niż - znowu uproszczenie - w tabeli przestawnej w Excelu. - Jeśli analityk "myśli jak przestępca", to wie, że zasady zmieniają się w trakcie gry. Można właśnie tak potraktować koronawirusa - mówi Borysławski.

Podobnie jak w przypadku Pragmasoftu, również DataWalk, trochę ściga się z czasem. Spółka nie uchyla rąbka tajemnicy, ilu ma zainteresowanych technologią, ani kiedy dobije pierwszego targu. - Prowadzimy rozmowy z różnymi podmiotami, pracujemy 24 godziny na dobę - podsumowuje Borysławski.

Więcej o: