We wtorek rano na Lotnisku Chopina w Warszawie wylądował samolot transportowy An-225 Mrija. Największa taka maszyna na świecie przywiozła do Polski ważny ładunek - sprzęt dla medyków. Zamówiły go polskie państwowe spółki - KGHM i Lotos. Rząd chwali się ze wszystkich sił.
- O taki transport starało się kilka państw, u nas to były długie dni negocjacji. To bezprecedensowy transport - stwierdził premier Mateusz Morawiecki. Dodał jednocześnie, że wtorkowa dostawa sprzętu ochronnego nie jest ostatnią, która dotrze do naszego kraju.
Jacek Sasin, szef resortu, który nadzoruje państwowe spółki, również nie szczędzi pochwał. - Spółki Skarbu Państwa po raz kolejny udowadniają, że w tym trudnym okresie stają na wysokości zadania i zdają egzamin z bycia społecznie odpowiedzialnymi podmiotami biznesowymi - stwierdził.
Ministerstwo Aktywów Państwowych, którym kieruje Jacek Sasin, zapowiadając przybycie wyjątkowego samolotu do Polski, zaliczyło wpadkę. - Aż 400 ton środków do walki z koronawirusem dostarczy wynajęty specjalnie do tego największy na świecie samolot - czytamy w oficjalnym komunikacie resortu. To oczywiście pomyłka, bo maksymalna ładowność maszyny jest niemal o połowę mniejsza. 400 ton to waga maszyny wraz z ładunkiem i paliwem.
Wiele mediów, w tym te państwowe, o 400 tonach ładunku zdążyło już jednak poinformować. A Twitter zapełnił się wieloma wpisami, które z tej wartości kpią. Zupełnie niepotrzebnie.
Inną liczbę towarów przewiezionych wyjątkowym samolotem podał premier. Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej stwierdził, że samolot przywiózł do Polski 80 ton produktów. Tymczasem resort spraw zagranicznych podaje jeszcze inną wartość - 96 ton.
- Wystartował największy na świecie samolot transportowy Antonow An-225 Mrija. Na pokładzie między innymi 76 ton kombinezonów, 11 ton osłon na twarz i 9 ton masek - czytamy na oficjalnym profilu ministerstwa.
Czytaj też: Uwaga na skandalicznego fake newsa. Podatek od pieniędzy w bankach? To blaga
Jak zauważa Onet, wcześniej pojawiły się doniesienia, że aby przetransportować tyle masek i kombinezonów, ile przywiezie do Polski An-225, należałoby posłać do Chin 10 innych samolotów. Te wyliczenia są jednak na wyrost. Zupełnie niepotrzebnie całkiem udana akcja rządu traci na próbie malowania już zielonej trawy.