Tarcza antykryzysowa to szereg działań, które w sposób mniej lub bardziej bezpośredni mają ochronić miejsca pracy. Przedsiębiorcy mogą korzystać z mechanizmów - wystąpić do ZUS o wstrzymanie pobierania składek, poprosić o ich odroczenie, a nawet umorzenie.
Firmy dostaną też pieniądze na dopłaty na pensje pracowników. Pracodawcy dostali też możliwość zmniejszenia czasu pracy - wszystko po to, by przez kryzys przejść na tyle suchą stopą, na ile to tylko możliwe.
Działania związane z tarczą antykryzysową prowadzi też Narodowy Bank Polski i Polski Fundusz Rozwoju. Paweł Borys, szef PFR, w programie "Studio Biznes" wyjaśniał, że działania podejmowane w obronie polskiej gospodarki nie są jedynie "drukowaniem pieniądza".
Paweł Borys nie krył, że kryzys, z którym mamy do czynienia, jest jednym z najgłębszych w historii. Ocenił też, czy Polska ma szansę na gospodarcze odbicie w kształcie litery "V", a więc szybsze, czy też wolniejsze "U".
Po ulgach dla przedsiębiorców - takich jak zwolnienia z ZUS i dopłaty do wynagrodzeń - rząd postanowił uruchomić kolejną fazę tarczy antykryzysowej. Jej działanie opisał przed tygodniem premier Mateusz Morawiecki.
- Mierzymy się z kryzysem, którego nikt sobie nie wyobrażał. Dlatego chcemy zaproponować nową tarczę finansową bez precedensu. Kierujemy bezpośrednio co najmniej 100 mld zł dla firm. Gospodarczym celem celów jest utrzymanie jak największej liczby miejsc pracy. Nasze rozwiązania będą charakteryzować się prostotą i bezpośrednim dotarciem do firm - mówił szef rządu przedstawiając kolejny etap wdrażania tarczy antykryzysowej.