Tarcza antykryzysowa doczekała się już dwóch "odsłon". Rząd zaczął wspieranie przedsiębiorców od umożliwienia im ubiegania się o przełożenie składek na ZUS i ograniczania wymiaru czasu pracy. W drugiej wersji tarczy rozszerzył grono firm objętych zwolnieniami z obowiązku opłacania składek.
Przygotowywane przez rząd przepisy mają pomóc pracodawcom przede wszystkim w łatwym zwalnianiu pracowników oraz obniżaniu im wynagrodzeń - ustaliła nieoficjalnie "Rzeczpospolita". Ucięcie wynagrodzenia o 10 proc. nie będzie wymagało ani zgody pracownika, ani akceptacji ze strony związków zawodowych.
W pierwszej kolejności decyzje mają dotknąć pracowników, którzy uzyskują wynagrodzenie z innego źródła dochodu. Na przykład mają więcej niż jeden etat, czy też otrzymują już emeryturę lub rentę.
Zwolnienia grupowe również mają być łatwiejsze. Przepisy, które gwarantują trzymiesięczną odprawę przy zwalnianiu więcej niż 20 pracowników, nie będą obowiązywać.
Nowe przepisy mają też oznaczać większe wsparcie dla samorządów. Rząd chce poprawić płynność ich budżetów, poprzez poluzowanie reguły wydatkowej. Ponadto samorządy będą mogły się zadłużać, dzięki odpowiednim rządowym mechanizmom.
Tarcza ma też chronić przedsiębiorców przed skutkami niedotrzymania umowy. Chodzi tu np. o kontrakty zawarte z samorządami na różnego rodzaju budowy.
Jednym z najważniejszych aspektów działania tarczy kryzysowej było do tej pory zachęcanie pracodawców do utrzymania miejsc pracy. W poprzednim pakiecie przepisów regulacyjnych wprowadzono chociażby pakiet 100 mld zł w postaci subwencji dla firm dotkniętych gospodarczymi skutkami pandemii koronawirusa. Warunkiem otrzymania państwowej dotacji i umorzenia jej znacznej części będzie utrzymanie działalności i niezwalnianie pracowników.
Czytaj też: Zwolnienie z ZUS. Słowa ministra przeraziły przedsiębiorców. A ten się po prostu pomylił
Do utrzymania zatrudnienia ma skłonić również cięcie wynagrodzeń. Pracodawca ma prawo zmniejszyć je o 20 proc., ograniczając jednocześnie wymiar czasu pracy.
Kolejne zmiany mają chronić polskie firmy nie tylko przed upadłością, lecz także przed przejęciami. Jadwiga Emilewicz, wicepremierka, zapowiedziała, że przejęcie polskich spółek będzie wymagało w olbrzymiej większości przypadków zgody rządu.