Institute for Policy Studies, think tank z Waszyngtonu przyglądający się od dawna nierównościom w Stanach Zjednoczonych, zbadał, jak zmienia się w czasach koronawirusa wartość majątku najbogatszych Amerykanów. Z jego analiz, budowanych między innymi na wiarygodnych danych Bloomberga i Forbesa, wynika, że miliarderzy nie tylko nie stracili na pandemii, ale nawet dużo zyskali. Początkowe straty zostały bardzo szybko odbudowane w drugiej połowie marca i w kwietniu.
Co bardzo ważne, to wszystko dzieje się w czasach, gdy ponad 30 mln tzw. zwykłych Amerykanów, straciło pracę, opóźnienia w wypłacie zasiłków dla bezrobotnych są w Stanach powszechne i często liczone w tygodniach, a Columbia University ostrzega, że wskaźniki ubóstwa w USA za chwilę osiągną najwyższe wartości od pół wieku.
Czytaj więcej: Amerykańskie banki żywności przeżywają oblężenie. Miliony potrzebujących
Złamanie i mocny wzrost cen akcji na giełdzie
Institute for Policy Studies zwraca uwagę, że od końca ubiegłego roku do 18 marca wartość majątku 630 amerykańskich miliarderów zmalała z 3,1 bln dol. do 2,9 bln dol. – głównie z powodu załamania na giełdach spowodowanego wybuchem pandemii koronawirusa.
Strata 200 mld dol. robi wrażenie, ale i tak wygląda blado na tle późniejszych wydarzeń. Giełdy znowu wybiły do góry, a akcje firm należących do najbogatszych ludzi na świecie były wyjątkowo popularne wśród inwestorów. W efekcie od 18 marca do 29 kwietnia majątek miliarderów wzrósł o kilkanaście procent, do 3,4 bln dol. Mają więc wyraźnie więcej, niż mieli przed pandemią COVID-19.
Rekordzistą jest szef Amazona Jeff Bezos. Od początku roku jego majątek, dzięki boomowi na rynku sprzedaży internetowej, wzrósł aż o 32 mld dol. do 145 mld dol. Ile to jest 145 mld dol.? To około 605 mld zł, a więc więcej o jakieś 170 mld zł więcej, niż wynosi tegoroczny budżet Polski.
Nie tylko Amazon zarobił dużo w czasach epidemii. Majątek szefa Tesli wzrósł np. od początku roku o 10 mld dol., a Steve'a Ballmera, byłego szefa Microsoftu, o 4 mld. W sumie 400 najbogatszych Amerykanów ma już tyle, ile 64 proc. najuboższej części amerykańskiego społeczeństwa.
W sumie, co smutne, powtarza się teraz w nowym wydaniu dokładnie to, co Amerykanie już przetestowali w trakcie ostatniego wielkiego kryzysu, który wybuchł w 2008 roku.
Po nim – aż do czasów pandemii koronawirusa – tylko 20 proc. amerykańskich gospodarstw domowych odbudowało w 100 proc. swój majątek sprzed kryzysu. Za to 400 najbogatszym miliarderom ta sztuka udała się wyśmienicie – według Institute for Policy Studies im powrót do stanu sprzed "wielkiej recesji" zajął tylko trzy lata, a w ciągu kolejnej dekady powiększyli jeszcze swój majątek o 80 proc.
Institute for Policy Studies bardzo boi się, że nierówności majątkowe i dochodowe w USA pogłębią się jeszcze bardziej. Sprzyja im amerykański system podatkowy. W ujęciu procentowym miliarderzy zapłacili w 2018 roku w Stanach o 78 proc. mniejszy podatek niż w 1980 roku.
A najlepsze w tym są przepisy, które Kongres uchwalił już w tym roku, by przeciwdziałać gospodarczej katastrofie wywołanej przez koronawirusa. Jednym z najważniejszych ustaleń było przeforsowanie 1200 dol. bezzwrotnego zasiłku dla każdego przeciętnego amerykańskiego gospodarstwa domowego (jego zarobki to maksymalnie 75 tys. dol rocznie). Tych pieniędzy nie dostaną najbogatsi.
Ale bez obaw – nie są stratni. Zmieniono również zapisy o ulgach podatkowych. Dzięki temu każdy w USA, kto zarabia ponad milion dolarów rocznie, może dzięki nowym regulacjom zmniejszyć należny podatek nawet o 1,7 mln dol.