Pekin został ponownie postawiony w stan alarmu po tym, jak w ciągu ostatnich sześciu dni zanotowano tam 137 nowych przypadków koronawirusa. Wcześniej w stolicy Chin nie wykryto zakażenia SARS-CoV-2 u nikogo przez ponad 50 dni.
Nowe ognisko koronawirusa w Pekinie wybuchło na olbrzymim targu spożywczym Xinfadi, odpowiadającym - według chińskich władz - za grubo ponad połowę łącznej sprzedaży hurtowej owoców i warzyw w Pekinie. Na Xinfadi sprzedawane także inne produkty, choćby ryby, i to właśnie importowane z Europy łososie były przez chwilę "posądzane" o bycie źródłem zakażeń, bo wirusa odnaleziono na desce do krojenia. We wtorek Shi Guoqing, zastępca dyrektora centrum ratunkowego przy Chińskim Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, stwierdził jednak, że nie ma dowodów, aby to łososie były przyczyną nowych zakażeń.
Niezależnie od tego, co nią się ostatecznie okaże - do Pekinu powrócił strach i daleko posunięte restrykcje. Osoby, które przebywały na targu, oraz mieszkańcy pobliskich osiedli, są poddawane obowiązkowej kwarantannie. Przebadano już dziesiątki tysięcy osób. Zamknięto szkoły, uniwersytety, muzea, kina, biblioteki i atrakcje turystyczne, odwołano wiele lotów do i z Pekinu.
Nowe ognisko koronawirusa w Pekinie to bardzo poważny problem
- komentuje dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia do spraw programów ratunkowych Michael Ryan. Dodaje jednak, że nazywanie wykrytych przypadków w Pekinie "drugą falą" nie jest odpowiednie.
- Powrót prawie do zamknięcia miasta naprawdę jest przygnębiający - pisze na Twitterze Tomasz Sajewicz, korespondent Polskiego Radia z Chin.
Przykład Pekinu dobitnie pokazuje, że o pandemii COVID-19 nie sposób zapomnieć. Nawet jeśli w jakimś kraju czy regionie zakażeń nie ma, cały czas należy trzymać rękę na pulsie. Kolejne ogniska koronawirusa - szczególnie przy otwieranych granicach i znoszeniu obostrzeń - znów mogą się pojawiać. W Nowej Zelandii po 24 dniach bez zidentyfikowanego przypadku koronawirusa zakażenie wykryto u dwóch kobiet.
Kluczem jest to, aby ogniska potrafić błyskawicznie identyfikować, osoby zakażone jak najszybciej izolować. Inaczej możliwy jest - choć zapewne raczej lokalnie - powrót do większych obostrzeń.
Zresztą nie trzeba daleko szukać, i w Polsce w ostatnich tygodniach lokalne władze w gminach, gdzie wybuchały ogniska, wprowadzały ograniczenia. Przykładowo, w Działoszynie w województwie łódzkim (gdzie wykryto ognisko koronawirusa w zakładzie produkcji mrożonek i lodów) od 5 do 15 czerwca zamknięte były m.in. żłobki, przedszkola, parki, place zabaw czy boiska, do 19 czerwca zamknięte jest targowisko gminne. Także sam minister zdrowia Łukasz Szumowski ostrzegał kilka dni temu, że chociaż drugiego lockdownu nie będzie, to decyzji na szczeblu centralnym o powrocie jakichś ograniczeń nie da się wykluczyć.
Nowe lokalne ogniska regularnie pojawiają się w Polsce. 506 nowych zakażeń, o których Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę rano, to jeden z najwyższych wyników od początku epidemii. Nawet tam, gdzie o koronawirusie można by już niemal zapomnieć, pojawiają się nowe zakażenia. Dobry przykład to województwo warmińsko-mazurskie, gdzie 16 i 17 czerwca wykryto 15 nowych zakażeń. Dla porównania, przez ostatni miesiąc łącznie było ich 16. W województwie podkarpackim przez 12 ostatnich dni - od 6 do 17 czerwca - wykryto 116 nowych przypadków, podczas gdy we wcześniejszych 45 dniach - od 22 kwietnia do 5 czerwca - 118. W województwie łódzkim od początku czerwca zidentyfikowano 1052 nowe zakażenia, czyli niemal tyle samo, ile przez poprzednich ponad półtora miesiąca (od 11 kwietnia do końca maja 1049 przypadków).
Oczywiście - z drugiej strony są regiony, gdzie ostatnio odnotowywanych zakażeń jest mniej (np. województwo dolnośląskie) czy gdzie liczba nowych zakażeń jest w ostatnich tygodniach w miarę stała (np. województwo opolskie czy pomorskie). I oby wszędzie było tylko lepiej. Natomiast podane powyżej przykłady są ostrzeżeniem, że poczucie względnej kontroli nad epidemią nie musi być dane raz na zawsze.
Przekonują się o tym też niektóre inne kraje Europy. Oczywiście, wciąż mówimy o liczbie wykrywanych zakażeń, której w żaden sposób nie można porównywać np. z tym, co na początku roku działo się w chińskim Wuhan, a później m.in. we Włoszech, Hiszpanii, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Rosji czy Brazylii. Natomiast nie wszędzie jest tak dobrze, jak było jeszcze kilka tygodni temu.
Przykłady? W ostatnich dniach swoje rekordy bije Macedonia. Od 4 do 16 czerwca tylko raz wykryto tam mniej niż 100 przypadków w ciągu dnia. Wcześniej trzycyfrowy wynik odnotowano tam tylko raz, za to w maju bywały dni, gdy zakażeń było kilka lub kilkanaście.
Liczba nowych przypadków koronawirusa w Macedonii na milion mieszkańców
Nowe ogniska koronawirusa wykryto także w Bułgarii, m.in. w Sofii, we wsi Izgrew, w Starej Zagorze czy w Smolyan. Środowe dane mówią o 112 nowych zakażeniach, co jest rekordem tego kraju w trakcie epidemii.
Dzwonek alarmowy zabrzmiał także w Grecji, gdzie 9 czerwca podano informację o 97 nowych zakażeniach, czyli największej liczbie od półtora miesiąca. Jedna trzecia tych przypadków to osoby z zagranicy. Pojawiły się wręcz plotki o możliwych obostrzeniach. W ostatnich dniach jednak nowych przypadków jest znacznie mniej (kilka lub kilkanaście dziennie) i Grecja - choć przy wtórze obaw epidemiologów - szeroko otworzyła swoje granice 15 czerwca.
O ile - mimo przykładów podanych powyżej - w Europie liczba nowych zakażeń jest w miarę stabilna (od miesiąca ok. 17-19 tysięcy nowych przypadków dziennie), o tyle z bardzo trudną sytuacją epidemiczną mierzy się m.in. Ameryka Południowa i Azja.
Jak podał serwis Worldmeters, 16 czerwca na całym świecie wykryto ponad 143,6 tys. przypadków koronawirusa. To najwięcej od momentu wybuchu pandemii.
Analitycy Pekao zauważają z kolei, że w ostatnich dniach najwięcej państw od momentu ogłoszenia pandemii notuje swoje rekordy nowych zakażeń.
Obecnie epicentrum koronawirusa jest Brazylia, która ma za sobą wyjątkowo dramatyczny dzień. Według najnowszych danych, 16 czerwca wykryto tam ponad 37 tys. nowych przypadków zakażeń. Dotychczas zmarło w Brazylii ponad 45 tys. zakażonych osób. Wciąż ponad 20 tys. przypadków dziennie notują Stany Zjednoczone, około 10 tys. zakażeń dziennie Indie. Po kilka tysięcy nowych przypadków w ostatnich dniach wykrywa się m.in. w Rosji, Pakistanie, Arabii Saudyjskiej, Iranie, Bangladeszu oraz w Ameryce Środkowej i Południowej - m.in. Meksyku, Chile, Peru, Kolumbii.
Bardzo szybko rośnie też liczba przypadków COVID-19 w Afryce. Miesiąc temu było ich ok. 86 tys., teraz trzykrotnie więcej (ok. 260 tys.). Szczególnie dużo zakażeń - ostatnio nawet po 3-4 tys. dziennie - notuje się w Republice Południowej Afryki. Łącznie wykryto tam już ponad 76 tys. przypadków zakażeń. 42 tysiące osób w RPA wyzdrowiało, zmarło dotychczas ok. 1,6 tys. osób. Łącznie w Afryce koronawirus zabił ponad 7 tys. osób.
Liczba nowych przypadków koronawirusa w Republice Południowej Afryki na milion mieszkańców
Ciekawy wykres obrazujący "podział" nowych przypadków koronawirusa na kontynenty publikuje serwis Ourworldindata.org. Jak widać, o ile w połowie marca nawet ok. 75 proc. wszystkich światowych zakażeń koronawirusem odnotowywano w Europie, a miesiąc później epicentrum pandemii była Ameryka Północna, o tyle teraz epidemia dotyka przede wszystkim Amerykę Południową i Azję. Rośnie też udział Afryki w globalnej liczbie zakażeń.
Łącznie od początku pandemii na COVID-19 zachorowało ponad 8,3 mln osób. Ponad 4,3 mln osób jest już uznawanych na wyzdrowiałe. Niestety, zmarło ponad 447 tys. osób zakażonych koronawirusem. Najwięcej - ponad 119 tys. - w Stanach Zjednoczonych.