Druga fala koronawirusa uderzyła w całą Europę z olbrzymią siłą. Kolejne państwa ogłaszają lockdown lub wprowadzają, chociaż częściowe obostrzenia. Dobowa liczba przypadków w dużej części krajów sięga kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu tysięcy przypadków.
Problem ma także Hiszpania, która na wiosnę była jednym z najmocniej dotkniętych pandemią państw. 26 października zanotowano tam rekordowe przeszło 52 tys. nowych przypadków zakażeń, obecnie liczba spadła ta do około 23-25 tys. W miniony piątek z powodu COVID-19 zmarło w Hiszpanii 239 osób. Łącznie wg. danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa było tam 1,185 mln przypadków zakażenia, co jest szóstym najwyższym wynikiem na świecie. Na COVID-19 zmarło już 35,8 tys. Hiszpanów.
W związku z tym rząd Hiszpanii przegłosował wprowadzenie ponownie stanu zagrożenia epidemicznego. Potrwa on przynajmniej do maja przyszłego roku, gdy znów odbędzie się w tej sprawie głosowanie. Od niedzieli w całym kraju nie można wychodzić z domu od 23 do 6 rano.
Jak podaje BBC, w niedzielę Wszystkich Świętych hiszpańska branża pogrzebowa zorganizowała strajk. W ten sposób chciała pokazać, że nie radzi sobie z lawinowo rosną liczbą zgonów. Jeden z madryckich domów pogrzebowych powiedział, że brakuje mu 15-20 osób, by udźwignąć wzrost liczby umierających, informuje agencja AFP. W marcu opóźnienia w pogrzebach wynosiły nawet tydzień, a kremacje odbywały się miastach oddalonych o setki kilometrów. Strajk miał zakomunikować, że bez pomocy i dodatkowych rąk do pracy w branży, sytuacja ta znów się powtórzy.