Codzienny raport dotyczący epidemii koronawirusa został opublikowany na Twitterze Ministerstwa Zdrowia. Z danych z 19 listopada wynika, że w polskich placówkach medycznych jest łącznie 37 348 łóżek dla pacjentów chorych na COVID-19, z czego 22 536 jest zajętych (o 276 mniej niż poprzedniego dnia). Oznacza to, że 60,34 proc. łóżek "covidowych" jest zajętych.
Resort Adama Niedzielskiego informuje także, że w Polsce jest łącznie 2888 respiratorów przeznaczonych dla pacjentów zakażonych koronawirusem, z czego 2080 z nich jest w użyciu (to o 37 mniej niż 18 listopada). Z ministerialnych statystyk wynika, że zajętych jest 72,02 proc. respiratorów zarezerwowanych dla chorych na COVID-19.
Choć z danych resortu zdrowia wynika, że w Polsce wciąż jest zapas łóżek i respiratorów "covidowych", z placówek medycznych dochodzą do nas głosy o dramatycznej sytuacji systemu opieki zdrowotnej. 18 listopada opisywaliśmy drastyczne sceny, o których opowiadali pacjenci Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim. Z ich słów wynika, że pacjenci są na noc zostawiani sami sobie.
- Tutaj jest brak jakiejkolwiek opieki. Dają wieczorem kroplówkę i zamykają oddział. W nocy nikogo tutaj nie ma. Brakuje wody i środków czystości. Jedna z kobiet krzyczała ostatnio przez pół nocy, że wody nie piła od trzech dni i wzywała pomocy. Dopiero następnego dnia przyjechali po nią ludzie ze szpitala na Dekerta i tam zabrali. Odkąd tutaj jestem, w mojej sali zmarło dwóch seniorów. Nikogo nie było, dzwoniłem po pomoc na telefon, który jest podany na sali, ale nikt go nie odbierał. Jeden z mężczyzn leżał na łóżku obok mnie przez trzy godziny. Natomiast drugi, który umarł późnym wieczorem, leżał łóżko obok przez całą noc z otwartą buzią. Dopiero rano, kiedy poszedłem do toalety, zwłoki zostały zabrane - mówił w rozmowie z portalem gorzowianin.com jeden z pacjentów szpitala zakaźnego w Gorzowie, który chce pozostać anonimowy.