Jak poinformowało w sobotę BBC News, przed granicą z kontynentalną Europą oczekuje ok. 4 tys. ciężarówek.
"Port nie zostanie zamknięty i będzie nadal działał, ponieważ kontynuujemy pracę, aby wszyscy mogli wyruszyć w drogę, oraz aby port, miasto Dover i cała społeczność mogły wrócić do normalności tak szybko, jak to możliwe" - zapewnił port Dover w oświadczeniu.
"Święta Bożego Narodzenia to czas dawania, a rezygnacja ze spędzania czasu z rodzinami, aby pomóc w ponownym dołączeniu do bliskich tym, którzy są daleko od nich, to szczególny prezent. Dziękujemy również wszystkim agencjom, organizacjom charytatywnym, które nadal odgrywają istotną rolę w opiece nad kierowcami oraz naszej społeczności, która została tak bardzo dotknięta tą sytuacją" - dodano.
Według danych brytyjskiego Departamentu Transportu, cytowanych przez BBC News, do godz. 12 w czwartek 24 grudnia przebadano 2 357 kierowców. Troje uzyskało wynik pozytywny. W wigilię do Dover przyleciała ekipa medyków z Polski, którzy również wykonywali badania. Grupa liczyła 30 osób, w tym lekarzy, ratowników medycznych i pielęgniarek
"I zabrakło TIR-ów. Nieźle. Przez noc i ranek zespół dr A. Zaczyńskiego wykonał 1260 testów" - napisał na Twitterze szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk. "Jesteście Wielcy! Dziękujemy! Teraz Brytyjczycy umożliwią dojazd nowych ciężarówek do Dover, nasi medycy wracają do Polski, a około godz. 15 przyjedzie druga zmiana - tym razem medycy z Wojska Polskiego" - dodał Dworczyk.
W sobotę Brytyjczycy poinformowali o dosłaniu dodatkowych 800 żołnierzy do portu Dover w hrabstwie Kent, gdzie powstała gigantyczna kolejka. Łącznie na miejscu znajdzie się zatem 1100 członków brytyjskiej armii.
Granica brytyjsko-francuska została zamknięta w poniedziałek po wykryciu w Wielkiej Brytanii nowej mutacji koronawirusa. Przeprowadzenie testu jest niezbędne do przekroczenia granicy z Francją.