"Przedsiębiorca ubiegający się o udzielenie pomocy publicznej, w tym pomocy de miniminis w związku z prowadzeniem działalności gospodarczej na obszarze, na którym ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii, obowiązany jest złożyć oświadczenie, ze nie naruszył ograniczeń, nakazów i zakazów. Oświadczenie jest składane pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń. Składający oświadczenie jest obowiązany do zawarcia w nim klauzuli następującej treści: 'Jestem świadomy odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia'. Klauzula ta zastępuje pouczenie o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń" - cytuje treść pisma KAS "Business Insider".
Warto zaznaczyć, że odpowiedzialność karna za składanie fałszywych oświadczeń, zgodnie z art. 233 §1 oraz §6 Kodeksu karnego, to pozbawienie wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
"Magda Rzeczkowska, szefowa Krajowej Administracji Skarbowej tłumaczy, że pomoc od państwa musi odbywać się na uczciwych zasadach. Prawnicy, z którymi rozmawiamy, zgadzają się z takim postawieniem sprawy, choć wskazują na pewien wybieg rządu, który musiał ratować się w ten, a nie inny sposób" - pisze "BI".
Jak poinformował w rozmowie z portalem prawnik, który wolał pozostać anonimowy, rząd musiał znaleźć furtkę - "bat" na niepokornych przedsiębiorców. - Z jednej strony sądy coraz częściej odrzucają kary nałożone na pracodawców, którzy otwierają swoje biznesy, ponieważ rozporządzeniem nie można ograniczyć wolności obrotu gospodarczego. Jedynie ustawą, ale rząd nie chce tego zrobić w obawie przed masowymi pozwami firm - wskazał.