Rośnie liczba zakażeń. Na mapę Polski powracają "czarne strefy", gdzie mógłby być lockdown

Z dnia na dzień sytuacja epidemiczna w Polsce pogarsza się. Notuje się obecnie w Polsce najwięcej zakażeń od miesiąca. Na mapę kraju powracają "czarne strefy" - powiaty, w których jest tyle nowych przypadków, że mógłby zostać wprowadzony tam twardy lockdown.
Zobacz wideo Trzecia fala wirusa. Na jaką pomoc mogą liczyć firmy?

9073 - o tylu nowych przypadkach koronawirusa poinformowało w czwartek 18 lutego Ministerstwo Zdrowia. Poprzednio wyższą liczbę resort podał ponad miesiąc temu - 14 stycznia. W górę idzie także siedmiodniowa średnia liczba nowych zakażeń - obecnie to ok. 6255 przypadków dziennie, najwięcej od 20 stycznia.

Minister zdrowia Adam Niedzielski był świadom, że znoszenie obostrzeń przyniesie przyrost zakażeń.

Niedzielski wskazywał też, że przede wszystkim liczba nowych zakażeń nie powinna przekroczyć niebezpiecznej granicy. Za taką wskazywał liczbę 10 tys. zakażeń dziennie, za którą jest powrót do obostrzeń. Ale do tej liczby zbliżamy się niestety z każdym dniem coraz szybciej.

Nowych zakażeń przybywa coraz szybciej

Dzisiejsza średnia siedmiodniowa jest o blisko 18 proc. wyższa niż tydzień temu i to tempo przyrostu przyspiesza z dnia na dzień. To właśnie jest najbardziej alarmujące - co innego, gdyby zakażeń przybywało w równych tempie, np. 5 proc. w tygodniowo. Ale tydzień temu tempo przyrostu zakażeń wynosiło 1 proc. tydzień do tygodnia, trzy dni temu 5 proc., a obecnie już niemal 18 proc. - najwięcej od połowy listopada.

Epidemia jak kula śniegowa potrafi nabrać rozpędu i jeśli tempo jej rozwoju wkrótce podskoczy np. do 50 czy 100 proc. tydzień do tygodnia, potrzebne będą natychmiastowe i bardzo bolesne działania, aby ją zatrzymać.

embed

Wzrostu wykrywanych zakażeń niestety nie można zrzucić na zwiększoną liczbę "przesiewania" ludności testami. Jak zwraca uwagę Michał Rogalski, rośnie bowiem odsetek pozytywnych wyników testów. 

Na mapę Polski powracają "czarne strefy" 

W zasadzie w każdym regionie Polski widać mniejszy (kilkuprocentowy) lub większy (kilkudziesięcioprocentowy) wzrost liczby zakażeń.

Wydaje się, że na szczególną uwagę obecnie zasługuje województwo podkarpackie. Lokalne dane wskazują tu na bardzo wyraźny wzrost liczby zakażeń (liczonej średnią z ostatnich siedmiu dni) - o ponad 41 proc. tydzień do tygodnia i 73 proc. w porównaniu do stanu sprzed dwóch tygodni.

Wyraźne wzrosty w ostatnich dniach widać także w województwie warmińsko-mazurskim, dolnośląskim (w obu ok. 32 proc. przez tydzień) oraz lubuskim i mazowieckim (po ok. 26-27 proc.).

Najstabilniejsza sytuacja (wzrosty zakażeń maksymalnie kilkuprocentowe) notowana jest obecnie w województwach: łódzkim, lubelskim, opolskim i kujawsko-pomorskim.

Jak wynika z analiz Piotra Tarnowskiego, na mapie Polski ponownie pojawiły się powiaty, które mogłyby być "czarnymi strefami", tj. miejscami, gdzie teoretycznie mógłby zostać wprowadzony twardy lockdown. Powiat nidzicki oraz Olsztyn (oba w województwie warmińsko-mazurskim) mają w ostatnich siedmiu dniach ponad 70 zakażeń dziennie w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców.

Jest to poziom, który rząd w listopadzie 2020 r. ustalił jako próg, powyżej którego zostałaby zarządzona "narodowa kwarantanna" (oczywiście wówczas chodziło o lockdown na terenie całego kraju, nie danego regionu). W alarmowym poziomie "bezpiecznika" (pomiędzy 50 a 70 zakażeń na 100 tys. mieszkańców) są jeszcze dwa inne powiaty z Warmii i Mazur - bartoszycki i olsztyński. Jeszcze tydzień temu żaden powiat nie łapał się ze swoim poziomem zakażeń do "czarnej strefy". 

Więcej o: