We wtorek gościem Radia Zet była Olga Semeniuk, wiceministra rozwoju, pracy i technologii. Polityczkę spytano m.in. o sytuację przedsiębiorców na Warmii i Mazurach. Po wprowadzeniu w tym regionie ostrzejszych obostrzeń przedsiębiorcy wyszli na ulice.
Przedsiębiorcy powinni mieć na uwadze sytuację służby zdrowia w tym regionie. Każdy instrument z tarczy branżowej będzie przedłużany. Mowa o dopłatach do pracowników, zwolnieniach z ZUS czy świadczeniach postojowych
- skomentowała sytuację Olga Semeniuk w Radiu ZET.
W tragicznej sytuacji jest gastronomia. Jak informowała Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej, 90 proc. rynku jest na skraju utraty płynności finansowej lub już ją straciła. Straty sektora sięgają już 30 mld złotych, 15 tys. lokali w konsekwencji kryzysu będzie musiała zostać zlikwidowana, co oznacza utratę pracy dla 250 tys. osób.
Semeniuk poinformowała jednak, że jest nadzieja, iż niedługo pojawi się szansa na poprawę sytuacji w branży.
Patrzymy na możliwość otwierania ogródków, funkcjonowania na otwartej przestrzeni. Musimy uzbroić się w cierpliwość
- powiedziała w Radiu Zet wiceministra rozwoju, pracy i technologii. Semeniuk wspominała także, że rząd nie wyklucza dalszej regionalizacji obostrzeń.
Branża restauracyjna szykuje pozew zbiorowy przeciwko państwu. Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej zapowiadał, że do końca marca chce zebrać w tej sprawie około tysiąca przedsiębiorców. Byłby to pod tym względem największy pozew zbiorowy w powojennej Polsce.
Olga Semeniuk odniosła się także do tych doniesień.
Tym, którzy chcą składać pozwy, przypominam, że rząd udziela pomocy przedsiębiorcom. 30 proc. środków w ramach tarczy finansowej i antykryzysowej przeznaczamy na gastronomię. Nie mam obaw co do tego pozwu. Sytuacja wydaje się pod kontrolą
- powiedziała wiceministra.
Przedsiębiorcy jednak nie oceniają tak pozytywnie działań rządu. Pod koniec lutego Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, wypowiadał się na antenie TVN24 na temat niedopracowania obecnych tarcz.
Są dziurawe. Nadal nie obejmują wszystkich, których zamknął rząd
- ocenił rzecznik.