W piątek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 18 755 nowych przypadkach zakażeń koronawirusem. Dzień wcześniej było ich ponad 21 tys. W województwie mazowieckim drugi dzień z rzędu przybyło ponad 3 tys. zakażonych. Ale to nie sama liczba zakażonych obrazuje powagę sytuacji, a ich udział w ogóle populacji.
Wskaźnikiem, który przyjął rząd przy podejmowaniu decyzji o zwiększaniu obostrzeń, jest średnia siedmiodniowa zachorowań na 100 tys. mieszkańców. Jeśli w województwie przekracza ona poziom 44, wprowadzany jest w nim "mały lockdown" - czyli przywracane restrykcje sprzed świąt Bożego Narodzenia (zamknięta większość sklepów w galeriach handlowych, nieczynne kina, teatry i baseny, nauka hybrydowa w szkołach także dla najmłodszych uczniów).
Takie obostrzenia obowiązują już w warmińsko-mazurskim, od soboty 13 marca wchodzą w życie na Pomorzu, a od poniedziałku 15 marca w województwach mazowieckim i lubuskim, co w czwartek ogłosił minister zdrowia Adam Niedzielski.
Jeśli spojrzeć na najnowsze, piątkowe dane, widać, że sytuacja Mazowszu pogorszyła się w porównaniu z czwartkiem. Jak wylicza Piotr Tarnowski, który regularnie aktualizuje zbiór danych na temat koronawirusa, wskaźnik w tym województwie wzrósł do poziomu 46,7 z 46,3. W lubuskim ten wzrost jest jeszcze większy - do 48,9 z 46,6. W innym "lockdownowym" województwie - pomorskim - wskaźnik zwiększył się w ciągu doby z 48,3 do 49,5. Za to w województwie warmińsko-mazurskim, które jest wciąż najmocniej dotknięte przez epidemię w Polsce, wskaźnik spadł - do 61,5 z 62,6.
Z pozostałych województw najbliżej progu alarmowego znajduje się woj. kujawsko-pomorskie ze wskaźnikiem na poziomie 40,1.
Rząd ogłasza restrykcje na poziomie województw, ale także w ich granicach sytuacja jest zróżnicowana. Są powiaty, w których średnia siedmiodniowa zakażeń na 100 tys. mieszkańców jest znacznie wyższa niż w innych - przekracza nie tylko 44, ale i nawet 70. Tę drugą wartość rząd przyjął w listopadzie jako granicę, po przekroczeniu której w całym kraju zostanie wprowadzona tzw. kwarantanna narodowa, czyli pełny lockdown, zbliżony do tego z wiosny ubiegłego roku. Gdyby przełożyć to na poziom powiatów (i miast na prawach powiatu), tych tzw. czarnych stref, kwalifikujących się do umownej "lokalnej kwarantanny", byłoby już 19.
Na powiatowej mapie Polski rozlał się też mocniej kolor fioletowy, oznaczający powiaty, w których omawiany wskaźnik przekracza poziom 50. Widać je przede wszystkim na Mazowszu, w lubuskim, Kujawach, Warmii i Mazurach, Dolnym Śląsku i Podkarpaciu.
Michał Rogalski, inny z analityków, zbierający i przetwarzający oficjalne dane od pojawienia się koronawirusa w Polsce, wskazuje, że można zaważyć, że tempo rozwoju epidemii spowolniło. Nowych przypadków w piątek było o 18,6 proc. więcej niż tydzień wcześniej. A tydzień wcześniej ta tygodniowa zmiana była znacznie wyższa - wyniosła 37,2 proc. Ale do uznania trzeciej fali za opanowaną jeszcze dużo brakuje.