Jak ocenia portal Wysokie Napięcie, Polska Grupa Górnicza nie przetrwa najbliższych miesięcy bez zastrzyku finansowego z zewnątrz. "Od ponad pół roku mówi się o pożyczce z Polskiego Funduszu Rozwoju. Miliard zł z PFR dostała już Jastrzębska Spółka Węglowa, ale ta wydobywająca głównie znacznie droższy węgiel koksujący spółka ma jakieś widoki na spłatę. PGG wpadła już w spiralę śmierci. Spada popyt na węgiel, w związku z tym i przychody, a większość kosztów to pensje górników" - czytamy na łamach portalu.
Niedawno górnicy zatrudnieni w spółce otrzymali przelewy "czternastej" pensji w ramach tzw. karty górnika. Z nieoficjalnych informacji wynika, że łączny koszt tej wypłaty to ok. 300 mln zł. W rozmowie z Łukaszem Kijkiem z Next.gazeta.pl prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys potwierdził natomiast, że fundusz analizuje właśnie wniosek o wsparcie dla górniczej firmy w ramach tarczy PFR.
"Powstał więc pomysł rozszerzonej, lub, jak ktoś woli, rozmytej odpowiedzialności. Notyfikowano Komisji Europejskiej zmianę w programie pomocy 'covidowej' dla dużych firm. Znalazł się tam również zapis, zgodnie z którym prezes PFR może, ale nie musi, poprosić o zgodę na pożyczkę w kwocie większej niż 500 mln zł dla firm o istotnym znaczeniu dla gospodarki" - czytamy na łamach Wysokiego Napięcia.
Jak podaje portal, kilkanaście dni temu Komisja zaakceptowała tę zmianę, w tym tygodniu prawdopodobnie zatwierdzi ją oficjalnie polska Rada Ministrów. Wtedy prezes PFR oficjalnie wystąpi o zgodę na pożyczkę dla PGG. "Podratowana w ten sposób Polska Grupa Górnicza będzie miała spokój mniej więcej do sierpnia. Tak przynajmniej mówią nam ludzie znający sytuację spółki. Potem trzeba będzie pomyśleć o kolejnym kole ratunkowym" - czytamy.
Strata PGG za 2020 r. wyniosła ok. miliard zł.