Sezonowość jest cechą charakterystyczną wirusów, które wywołują infekcje dróg oddechowych. Naukowcom z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie udało się wykazać, że dotyczy to także koronawirusa i "istnieje korelacja parametrów meteorologicznych z liczbą nowych zakażeń i liczbą zgonów". Wpływ na to w głównej mierze mają temperatura i wilgotność powietrza oraz ilość godzin ze słońcem w ciągu dnia. Według badaczy "przy wysokiej temperaturze, silnym nasłonecznieniu i umiarkowanej wilgotności powietrza ryzyko zakażeń jest zdecydowanie mniejsze niż w przypadku niskich temperatur, małej ilości słońca oraz bardzo wysokiej, ale też bardzo niskiej wilgotności powietrza".
"Stosując metody statystyczne, staraliśmy się pokazać, czy istnieje korelacja parametrów meteorologicznych z liczbą nowych zakażeń i liczba zgonów. Udało nam się to wykazać, jednocześnie wyznaczając, ile wynosi przesunięcie, dla którego ta korelacja przyjmuje najwyższe wartości. W naszych analizach wyniosła ona około 10-14 dni, co zgadza się z czasem, jaki jest potrzebny, aby wirus po dostaniu się do organizmu mógł dać objawy choroby, następnie, aby pacjent udał się na wizytę lekarską, zdobył skierowanie na test na obecność wirusa oraz ten test znalazł się w rejestrze potwierdzonych pozytywnych testów danego dnia. Można to interpretować w ten sposób, że w pewnych warunkach atmosferycznych jest łatwiej o zakażenie niż w innych" - informuje IMGW.
Prof. Mariusz Figurski, Dyrektor Centrum Modelowania Meteorologicznego podkreśla, że wyniki badań wykonane przez naukowców IMGW-PIB i CMKP mają charakter interdyscyplinarny. W badaniach zastosowano zaawansowane metody modelowania i sztucznej inteligencji do poszukiwania korelacji między różnego rodzaju czynnikami meteorologicznymi a tempem rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-COVID-19.
W wyniku badań wyselekcjonowaliśmy sześć czynników, które mają dominujący wpływ: temperatura maksymalna, temperatura minimalna, amplituda temperatury, prędkość wiatru, wilgotność i nasłonecznienie. Nasze badania pozwalają każdemu odpowiedzialnemu obywatelowi samodzielnie, na podstawie prognoz meteorologicznych IMGW-PIB, określić warunki meteorologiczne, w jakich prawdopodobieństwo zakażenia jest relatywnie najmniejsze
- twierdzi prof. Figurski.
Konkluzja badań naukowców jest też taka, że uwzględniając czynniki meteorologiczne oraz ich wpływ na transmisję zakażeń można bardziej precyzyjnie prognozować przebieg epidemii. "Pozwala to na wdrożenie działań prewencyjnych i zapobieganiu nadmiarowej ilości zgonów" - dodano.
Jakie to działania? Przykładowo zawieszenie zajęć w szkołach w regionach, w których szacuje się wystąpienie bardzo niekorzystnych warunków meteorologicznych, czy też ostrzeganie narażonych na ciężki przebieg COVID-19 (np. osób starszych), że "na danym terenie następnego dnia będzie zwiększone ryzyko zakażeń".
Takie działanie prewencyjne wydaje się być bardziej skuteczne niż tłumienie już rozpędzonej fali zakażeń.
- konkluduje IMGW.
IMGW podkreśla jednak, że rezultaty badań, należy interpretować raczej jako zależności statystyczne, niż deterministyczne. Pogoda bowiem wpływa na szereg procesów mających związek z infekcjami, a wyniki pokazują sumaryczny efekt wszystkich takich "deterministycznych" procesów. Ponadto trzeba wziąć poprawkę na to, że dane dotyczą 2020 roku. Wyniki analiz wskazują też trochę inny wpływ pogody na zakażenia ogółem i na zakażenia śmiertelne: dla tych pierwszych istotna jest głównie temperatura i usłonecznienie, dla drugich ważna jest także wilgotność.
"Badania (...) sugerują również, że czynniki meteorologiczne mają (średnio-statystycznie rzecz biorąc) około 10 proc. wpływu na wielkość zgonów (prawdopodobnie podobnie dla zakażeń). Zasadnicze znaczenie mają jednak elementy niezwiązane z warunkami pogodowymi, choć część meteorologiczna jest statystycznie znacząca" - podaje IMGW.
Pierwsza fala pandemii przetoczyła się przez Polskę dość łagodnie. Latem liczba zakażeń nie wzrosła gwałtownie, mimo dużej mobilności w czasie wakacji. Dopiero jesienią doszło do załamania krajowej sytuacji. Druga fala obnażyła słabości polskiego systemu ochrony zdrowia, a Polska zaczęła notować zdecydowanie słabsze wyniki dotyczące liczby zakażeń i zgonów niż na początku pandemii.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przed rozpoczęciem badań przejrzał literaturę zagraniczną w temacie. Wyniki badań z innych krajów sugerowały, że poszukiwanie korelacji między pogodą a liczbą zakażeń nie jest bezpodstawne.
"Dane z 40 miejsc na świecie wskazują, że w krajach o umiarkowanym klimacie (z wyłączeniem Chin) ponad 53 proc. przypadków COVID-19 przypadało na okres występowania grypy. Analizy matematyczne oparte na modelu SEIR wykazały, że zimna pora roku w krajach półkuli południowej spowodowała blisko 60 proc. wzrost ogólnej liczby przypadków COVID-19, podczas gdy na półkuli północnej w tym samym czasie ciepła pora roku przyczyniła się do zmniejszenia liczby przypadków COVID-19 o 46 proc." - informuje Instytut.