Dotychczasowe restrykcje pozostaną w pięciu województwach: dolnośląskim, śląskim, opolskim, wielkopolskim oraz łódzkim. Tu dzienna liczba nowych zakażeń w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w ostatnich siedmiu dniach wciąż przekracza 35.
W pozostałych jedenastu województwach, w których dane z ostatnich siedmiu dni wskazują na mniej niż 35 nowych zakażeń dziennie w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców, od 26 kwietnia zostanie zdjętych część obostrzeń. Dzieci z klas I-III szkoły podstawowej przejdą na nauczanie hybrydowe, otwarte zostaną też salony kosmetyczne i fryzjerskie (oczywiście w ścisłym reżimie sanitarnym).
Kolejne etapy luzowania mamy poznać w przyszłym tygodniu.
Co ciekawe, jeszcze tydzień temu minister Niedzielski zapowiadał, że "roboczym kryterium" do zdejmowania obostrzeń jest 30 nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców. Gdyby ta reguła została utrzymana, luzowanie objęłoby nie jedenaście, a tylko pięć województw.
Co więcej, spośród sześciu województw, które skorzystały na zmianie kryterium - bo mają obecnie pomiędzy 30 a 35 nowych zakażeń na 100 tys. osób - w aż pięciu wskaźnik ten jest bardzo bliski górnej granicy. W dwóch wynosi 33,3-33,4 (mazowieckie, świętokrzyskie), w trzech kolejnych 34-34,3 (wielkopolskie, małopolskie, zachodniopomorskie).
Słowem, wystarczyło, aby minister zdrowia orzekł "granicą będzie nie 35 zakażeń na 100 tys. mieszkańców, ale 33", i z jedenastu województw do luzowania zrobiłoby się raptem sześć.
Wygląda to tak, jakby ekipa Morawieckiego kilku regionom dała szansę. Można zaryzykować stwierdzenie, że rząd tak arbitralnie ustawił akceptowany limit zakażeń, aby więcej województw dosłownie rzutem na taśmę wciągnąć do grupy, w której obostrzenia będą luzowane.
Kilka województw od utrzymania pełnych obostrzeń dzieliły dosłownie milimetry. Z danych zbieranych przez Michała Rogalskiego wynika, że w województwie zachodniopomorskim w ostatnich siedmiu dniach wykryto 4061 przypadków. Wystarczyłoby, żeby było ich 4156 - czyli o 95 więcej, 13,5 na dzień (w skali całego województwa liczącego ok. 1,7 mln mieszkańców!) - aby po 25 kwietnia nadal obowiązywały tam wszystkie dzisiejsze restrykcje.
O włos utrzymanie obostrzeń ominęło także województwa świętokrzyskie i kujawsko-pomorskie. Tym "włosem" było ok. 21 wykrywanych przypadków na dzień (niespełna 150 przez tydzień). 26-35 więcej zakażeń dziennie (ok. 181-246 przez tydzień) i restrykcje pozostałyby kolejno w województwie lubuskim i małopolskim.
Z drugiej strony, "pokrzywdzone" może czuć się województwo opolskie. Tu restrykcje pozostaną, bo wskaźnik zakażeń wynosi ok. 38 na 100 tys. mieszkańców. Gdyby było ich dosłownie ok. 30 mniej dziennie (ok. 209 przez ostatni tydzień) - i ten region załapałby się na luzowanie.
Mimo wszystko należy zauważyć, że we wszystkich województwach bez wyjątku sytuacja epidemiczna się poprawia. Przynajmniej jeśli za symptom poprawy uznać spadek liczby wykrywanych zakażeń.
Porównując dane z ostatnich siedmiu dni (z raportów od 15 do 21 kwietnia) z poprzednim takim okresem (od 8 do 14 kwietnia) widać, że w najlepszym pod tym względem województwie podkarpackim liczba odnotowanych przypadków spadła aż o 44 proc. W kilku kolejnych (mazowieckim, warmińsko-mazurskim, pomorskim, podlaskim, małopolskim czy łódzkim) o ok. 37-38 proc. Na przeciwnym biegunie są województwa zachodniopomorskie, opolskie i świętokrzyskie, gdzie spadek był ok. 24-29-procentowy.
Gdyby - zupełnie hipotetycznie licząc - w kolejnych dniach każde województwo utrzymało takie tempo spadku liczby nowych zakażeń, to za tydzień wszystkie będą miały już poniżej 35 nowych przypadków dziennie na 100 tys. osób.
Ba, w pięciu z nich - podkarpackim, podlaskim, warmińsko-mazurskim, pomorskim i lubelskim - byłoby ich wręcz mniej niż 20, a w trzech pierwszych - nawet mniej niż 15 na 100 tys. mieszkańców. To tam w pierwszej kolejności luzowane byłyby kolejne restrykcje.