"Kraj wydaje się podzielony na dwie części". Rozmawiamy z Francuzami o paszportach sanitarnych

- Po wystąpieniu Macrona kraj podzielił się na dwie części - mówi w rozmowie z Gazeta.pl mieszkaniec Paryża Kevin Berenguer. Po jednej stronie ci, którzy tłumnie ruszyli na szczepienia. Po drugiej stronie tłumy protestujących przeciwko wprowadzeniu paszportów sanitarnych.

W poniedziałek 12 lipca Emmanuel Macron ogłosił nowe restrykcje. Od 1 sierpnia osoby niezaszczepione oraz te, które nie są ozdrowieńcami i nie mają negatywnego wyniku testu na COVID-19, stracą możliwość wstępu do barów, kawiarni, restauracji i centrów handlowych, a także samolotów, pociągów i autobusów. Wymagane będzie bowiem przedstawienie tzw. paszportu sanitarnego. Wcześniej, bo od 21 lipca osoby bez takiej przepustki nie będą mogły z kolei odwiedzać kin i teatrów oraz innych miejsc "wypoczynku i kultury", w których gromadzi się powyżej 50 osób.

Zobacz wideo Dlaczego Polacy nie chcą się szczepić na COVID?

Od połowy września natomiast osoby niezaszczepione nie będą mogły pracować w systemie ochrony zdrowia. Szczepienia będą obowiązkowe dla personelu medycznego, ale też innych osób, które mają kontakt z pacjentami. Po 15 września ma się rozpocząć proces weryfikacji tego, czy wszyscy pracownicy są zaszczepieni i w dalszej kolejności ewentualnego "wyciągania sankcji".

Kraj parawanem podzielony 

Na część Francuzów słowa Macrona zadziałały stymulująco. We Francji od poniedziałku liczba rejestracji na szczepienie przeciwko COVID-19 wzrosła dziesięciokrotnie - poinformowały platformy internetowe, na których można rezerwować termin pierwszej dawki. W ciągu czterech dni zanotowano taką samą liczbę zgłoszeń, jak w ostatnich trzech tygodniach. W sumie trzy miliony sto tysięcy Francuzów zarezerwowało termin pierwszej dawki po orędziu prezydenta Macrona. Są to jedne z najwyższych danych od rozpoczęcia kampanii szczepień. 60 procent chętnych do przyjęcia szczepionki stanowią osoby poniżej 35. roku życia.

Media podają, że masowy napływ chętnych do szczepień sprawi, iż Francja osiągnie poziom 40 milionów osób po pierwszej dawce szybciej, niż zakładano. Rząd planował, że liczba ta zostanie przekroczona dopiero pod koniec sierpnia. Ostatnie dane wskazują jednak, że 36 milionów osób przyjęło już pierwszy zastrzyk, co stanowi ponad 53 procent społeczeństwa.

- Myślę, że większość Francuzów jednak zapisała się na szczepienie raczej z chęci powrotu do normalności i korzystania z tego, co oferują im na przykład restauracje, kluby, muzea czy kina. Zresztą tak też to wyglądało u mnie. Gdyby nie fakt, że potrzebuję "przepustki" żeby przyjechać do Polski, to nie zdecydowałabym się na nie - mówi nam Ewa, Polka mieszkająca od kilkunastu lat we Francji. 

Przeciwnicy nowych restrykcji wyszli na ulice Paryża w środę 14 lipca. Tego dnia obchodzony jest Dzień Bastylii - pamiątka wybuchu Wielkiej Rewolucji. Jak donosi Reuters, w proteście przeciw decyzji władz na ulice francuskich miast wyszły tysiące ludzi.

"Wolność, wolność, wolność!"  - skandował tłum maszerujący ulicami Paryża. Część uczestników protestu niosła transparenty z hasłem "'Nie' dla paszportu sanitarnego". W Lyonie, gdzie według szacunków policji protestowało ok. 1400 osób, służby użyły gazu łzawiącego. 

- Mogę tylko powiedzieć, że od teraz kraj wydaje się podzielony na dwie części. Z jednej strony masz wszystkich ludzi, którzy są już zaszczepieni i nie mają nic przeciwko temu procesowi. Z drugiej strony są ci, którzy naprawdę nie chcą się szczepić, niektórzy mówią nawet o nowej dyktaturze Emmanuela Macrona - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Kevin Berenguer, mieszkaniec Paryża.

Restauratorzy nie chcą być policją

Projekt ustawy przygotowujący wymóg posiadania przepustki COVID dla restauracji, centrów handlowych, szpitali, pociągów i samolotów przewiduje kary w wysokości 45 000 euro za naruszenia. Restauratorzy twierdzą, że może to być śmiertelne dla ich lokali, które już zmagają się ekonomicznie po stratach pandemicznych.

 "Kiedyś naszym zadaniem było zadbanie o to, aby nasi goście dobrze się bawili, gdy byli z nami. Teraz będziemy się zajmowali upominaniem ich. Nie zostaliśmy do tego przeszkoleni" - żalił się w rozmowie z ABC News Louis le Mahieu, kierownik paryskiej restauracji Les Bancs Publics.

- Ciężko mi określić procentowo jak to się rozkłada, ale ja obracam się wśród takich ludzi, którzy uważają, że to jawne naruszenie wolności konstytucyjnej. Pielęgniarki zapowiadają strajki, restauratorzy skomentowali, że nie są policją i to nie ich obowiązek, żeby sprawdzać ludzi na wejściu do knajpy, więc też pewnie będą się burzyć. Francuzi mają strajkowanie we krwi, ale czy zorganizują się na tyle, żeby zrobić kolejne protesty, które będą dotyczyły wprowadzonych nakazów posiadania passe sanitaire, to nie jestem pewna - zastanawia się Ewa.

Europa walczy z wariantem Delta

Emmanuel Macron wyjaśniał w poniedziałek, że obowiązujące od 1 sierpnia reguły mają zabezpieczyć Francuzów przed rozwojem wariantu Delta, który mógłby się skończyć kolejnym lockdownem

Jak pisaliśmy w Next.gazeta.pl, liczba nowych zakażeń koronawirusem w Europie już nie spada. Od przełomu czerwca i lipca jest już wyraźnie w trendzie wzrostowym. W tym momencie w Europie notuje się najwięcej przypadków od dwóch miesięcy, a licząc wyłącznie kraje UE - od około półtora miesiąca. Wszędzie winowajcą jest wariant Delta, cechujący się o kilkadziesiąt procent wyższą zakaźnością niż mutacja brytyjska.

W Europie przoduje wciąż Wielka Brytania, gdzie w ostatnich dniach przybywa już ponad 30 tys. nowych zakażeń dziennie. To najwięcej od końca stycznia br. 

Z tygodnia na tydzień do grona europejskich państw notujących duże przyrosty zakażeń dołączają kolejne. Drastyczny wzrost zakażeń, szczególnie wśród młodych osób, odnotowała Holandia. Premier Mark Rutte zareagował nań, przywracając od soboty 10 lipca część ograniczeń. Zamknięto m.in. kluby nocne i dyskoteki, odwołano imprezy sportowe i koncerty, przywrócono obowiązek zachowania półtora metra dystansu w restauracjach. Obostrzenia będą obowiązywały do 13 sierpnia.

Jak poinformowała Agencja Reutera podobne rozwiązania, co Francja, chce wprowadzić u siebie Grecja. - W związku ze wzrostem liczby zachorowań na COVID-19 w Grecji szczepienia przeciw tej chorobie będą obowiązkowe dla pracowników służby zdrowia i personelu domów opieki - poinformował w poniedziałek premier Kyriakos Micotakis.

Obowiązek szczepienia dla pracowników domów opieki wchodzi w życie natychmiast, a dla pracowników służby zdrowia - od 1 września. Micotakis zapowiedział także nowe restrykcje w związku z pandemią. Bary, kina, teatry i inne miejsca, w których ludzie spotykają się w pomieszczeniach, będą dostępne jedynie dla osób zaszczepionych.

Więcej o: