Minister zdrowia Adam Niedzielski w środę w Białymstoku zapowiedział, że restrykcje zaczną być wprowadzane "przy powyżej tysiącu przypadków zakażeń dziennie w skali kraju".
Potem powtórzył to, o czym mówi od dawna - w pierwszej kolejności ograniczenia wprowadzane będą w regionach z najniższą liczbą osób zaszczepionych przez COVID-19 "bo tam jest większe ryzyko transmisji koronawirusa". Obostrzenia mają dotyczyć tych samych branż czy dziedzin życia, co przy poprzednich falach.
Jak Niedzielski wskazywał jednak w czwartkowej rozmowie z RMF FM, z racji szczepień (a co za tym idzie - niższej presji na system opieki zdrowotnej), ryzyko lockdownu "jest zdecydowanie niższe niż przy poprzednich falach". Jeśli już, to raczej należy spodziewać się wprowadzenia limitów klientów.
Minister zdrowia klarował też, skąd wziął się wskazany przez niego dzień wcześniej poziom tysiąca zakażeń dziennie, po przekroczeniu których mogą powrócić restrykcje. Tłumaczył, że do takiej liczby, według wyznaczników m.in. Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób, polskie służby sanitarne są w stanie kontrolować ogniska zakażeń. - Do tego poziomu nie ma sensu walczyć z pandemią obostrzeniami - mówił Niedzielski.
Niezmiennie to m.in. południowe i wschodnie regiony kraju charakteryzują się niższym odsetkiem w pełni zaszczepionych mieszkańców.
Jak zapowiedział w trakcie czwartkowej rozmowy w RMF FM minister Niedzielski, ewentualne obostrzenia obejmą nie konkretne gminy czy powiaty, ale całe województwa. Zapewniał jednak, że będzie robił wszystko, aby osoby zaszczepione ponosiły jak najmniejsze konsekwencje. Wskazywał, że nawet gdyby w jakimś regionie przywrócone zostały jakieś obostrzenia, to np. sklepy czy firmy usługowe, w których personel będzie zaszczepiony, będą mogły nadal normalnie przyjmować zaszczepionych klientów.
Najnowsze dane wskazują, że w pełni zaszczepiono w Polsce około 46 proc. mieszkańców. Zdecydowanie od reszty kraju wyróżnia się jednak przede wszystkim województwo podkarpackie, gdzie według danych analizowanych przez Piotra Tarnowskiego, szczepionkę przyjęło niespełna 35 proc. osób. Dość powiedzieć, że spośród 50 gmin o najniższym wskaźniku "wyszczepienia" w Polsce, aż 25 znajduje się w tym województwie. To m.in. Bojanów, Jeżowe, Dzikowiec, Cmolas, Osiek Jasielski czy Kamień. Na samym dole listy jest też kilka gmin m.in. z Podhala (m.in. Czarny Dunajec, Biały Dunajec, Szaflary) czy Podlasia (Turośl, Grajewo).
Na przeciwnym biegunie jest województwo mazowieckie, gdzie w pełni zaszczepiono ponad połowę mieszkańców. Tu statystyki napędza przede wszystkim Warszawa i jej okolice (m.in. gminy: Podkowa Leśna, Raszyn, Michałowice, Konstancin-Jeziorna czy Piaseczno). Ponad lub blisko 60-procentowy poziom "wyszczepienia" mają też m.in. Poznań, Wrocław, Wronki, Kraków, Puszczykowo, Gdańsk czy Suchy Las.
Jeśli nie dojdzie do przełomu w postępie akcji szczepień, kolory na mapie "wyszczepienia" nie będą się już istotnie zmieniały. Jak wskazuje w swoich wyliczeniach analityk Piotr Tarnowski, średnia dzienna liczba szczepień z ostatniego tygodnia to już niespełna 84 tys. To o połowę mniej niż raptem dwa tygodnie temu i zjazd o trzy czwarte wobec liczb sprzed około dwóch miesięcy.
Jeszcze niedawno statystyki były napędzane przez osoby przyjmujące drugie dawki. Ale i ten "rezerwuar" w naturalny sposób się wyczerpuje. Liczba osób przyjmujących pierwszą (lub jedyną) dawkę szczepionki jest od około miesiąca stabilna (choć na bardzo niskim poziomie), z niewielką tendencją spadkową. Średnia z ostatnich dni to ok. 38 tys. pierwszych szczepień dziennie.
Część internautów czy polityków zauważa, że mniejszą chęć do szczepień mają mieszkańcy regionów, w których Prawo i Sprawiedliwość czy prezydent Andrzej Duda mieli wysokie poparcie wyborców.
Przeciwny takiemu stawianiu sprawy jest jednak szef Centrum Analiz Strategicznych Kancelarii Premiera Norbert Maliszewski, który w czwartek napisał na Twitterze, że w gorzej wyszczepionych regionach "są także osoby, które nie głosują. i inne elektoraty". "W zakresie szczepień powinniśmy być jedną drużyną jako społeczeństwo i unikać etykietek partyjnych" - nawołuje Maliszewski.
Jak mówił w czwartek w radiu RMF FM minister zdrowia Adam Niedzielski, jeżeli nową falę będziemy definiować od samego minimum liczby zakażeń, to "faktycznie mamy już czwartą falę". Zaznaczał jednak, że jesteśmy w "dosyć komfortowej sytuacji".
Liczba zakażeń rośnie, ale nadal jest stosunkowo niska. Średnia wykrytych przypadków z ostatnich siedmiu dni to 142 dziennie. To blisko dwukrotnie więcej niż w miesiąc temu, gdy spadła nawet poniżej 80. Wciąż Polska ma jednak (wyraźnie) najmniej zakażeń w przeliczeniu na milion mieszkańców w Unii Europejskiej.
Jak szacował w ostatnich dniach Niedzielski, w czarnym scenariuszu jesienią liczba zakażeń w Polsce może dojść do 15 tys. dziennie. Zaznaczał jednak, że "chcemy uchronić się przed scenariuszem, który zakłada, że jesienią zbliżmy się do 3 tys. nowych przypadków dziennie".