Zgodnie z zapowiedziami ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, w zależności od liczby zakażeń, powiaty w Polsce znów mogą być dzielone za żółte i czerwone strefy. Jak tłumaczył Niedzielski, żółtymi strefami byłyby ogłaszane powiaty, w których w ostatnich 14 dniach odnotowano przynajmniej 12 zakażeń na 10 tys. mieszkańców. Z kolei czerwonymi strefami byłyby powiaty, w których liczba zakażeń na 10 tys. osób przekroczyłaby 24.
Niedzielski dał jednocześnie furtkę - gdyby powiat był lepiej wyszczepiony od średniej w kraju, jego kolor strefy byłby obniżony o jeden poziom. Czyli - gdyby liczba zakażeń kwalifikowałaby powiat np. do żółtej strefy, ale jednocześnie odsetek liczby osób zaszczepionych byłby wyższy niż średnia dla całego kraju, powiat ten nadal byłby zielony. Jeśli zakażeń byłoby tyle, że powiat mógłby być czerwony, ale jest stosunkowo dobrze wyszczepiony, byłby żółty.
Jak wynika z najnowszych danych epidemicznych, pierwszy powiat spełnia już wskazane przez ministra zdrowia warunki, aby być żółtą strefą. Chodzi o powiat łęczyński w województwie lubelskim. W jego skład wchodzą gminy: Łęczna (jedyne miasto na terenie powiatu), Cyców, Milejów, Ludwin, Puchaczów oraz Spiczyn.
Jak wynika z analizy Piotra Tarnowskiego (na podstawie danych resortu zdrowia), w powiecie łęczyńskim odnotowano w ostatnich 14 dniach ok. 15,7 nowych przypadków koronawirusa w przeliczeniu na 10 tys. osób - czyli powyżej progu dla żółtej strefy. Jako, że w pełni zaszczepionych jest tam niespełna 37 proc. mieszkańców (przy ok. 50-procentowym wskaźniku dla całego kraju), nie mógłby on liczyć przy takiej liczbie nowych zakażeń na przesunięcie do zielonej strefy.
Na baczności powinny mieć się też inne powiaty. Blisko granicy dla żółtej strefy są m.in. powiaty niżański (województwo podkarpackie) i janowski (województwo lubelskie). W obu odnotowano ok. 11 nowych zakażeń na 10 tys. mieszkańców w ostatnich 14 dniach.
Co ważne - na razie podział na żółte i czerwone strefy ma tylko charakter teoretyczny. Nie zapadły w tej sprawie żadne wiążące decyzje. Minister zdrowia zapowiadał w poniedziałek 20 września, że rząd przyjął granicę średnio około tysiąca zakażeń dziennie w całym kraju, poniżej której "nie będzie myśleć o lockdownie". We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 711 nowych zakażeniach koronawirusem. Średnia z ostatnich siedmiu dni to 650 przypadków dziennie.
Minister zdrowia nie określił dokładnie zasad, które obowiązywałyby w ewentualnych żółtych i czerwonych strefach. Z wypowiedzi jego i innych członków rządu można jednak wnioskować, że ponowne zamykanie branż byłoby ostatecznością. W pierwszej kolejności należałoby liczyć się raczej z bardziej restrykcyjnymi limitami klientów w sklepach czy punktach usługowych.
Rząd zapewnia też, że osoby zaszczepione będą ponosiły jak najmniejsze możliwe konsekwencje obecności ich powiatu w żółtej czy czerwonej strefie. Według Niedzielskiego, m.in. nie obowiązywałyby ich limity liczby klientów w sklepach.