Według piątkowego raportu Ministerstwa Zdrowia na kwarantannie jest teraz ponad 562 tys. osób. To najwięcej od początku pandemii COVID-19 w Polsce. Poprzedni "rekord" - ok. 504,7 tys. osób - pochodził sprzed ponad roku, konkretnie z 30 października 2020 r.
Liczba osób objętych w danym dniu kwarantanną rośnie w ostatnich tygodniach bardzo szybko. Dość zauważyć, że jeszcze na początku października objętych było nią jednocześnie mniej niż 100 tys. osób, a na początku listopada ok. 250-300 tys. osób.
Oczywiście liczba osób objętych kwarantannami waha się - zwykle po weekendzie nieco spada, by w kolejnych dniach znów rosnąć - ale trend jest na razie jednoznaczny. Szlaban na wyjścia z domu dostaje coraz więcej Polaków.
Zatem wraz z szybko rosnącą liczbą wykrywanych zakażeń koronawirusem w Polsce - mimo braku nowych obostrzeń - zaczynamy mieć w kraju coś na kształt "kwarantanny narodowej". Po kontakcie z osobą zakażoną koronawirusem - o ile nie jesteśmy zaszczepieni przeciw COVID-19 - zaczynamy masowo dostawać z sanepidu zakazy wychodzenia z domu przez jakiś czas.
Oczywiście nic dziwnego w tym, że wraz z dynamicznym wzrostem liczby zakażeń szybko rośnie też liczba osób na kwarantannach. Ale dlaczego jest ich już więcej niż w szczycie poprzednich fal?
Przyczyn jest kilka, acz wygląda na to, że tą dominującą jest właśnie fakt, że... nie mamy na razie w Polsce nowych restrykcji. Dzieci i młodzież chodzą do szkół czy przedszkoli, studenci na uczelnie, pracownicy do pracy. Poszczególnie branże gospodarki i życia społecznego działają w miarę normalnie.
Słowem - o ile podczas poprzednich fal mobilność społeczna była silnie hamowana restrykcjami, o tyle teraz tego nie ma. Jest więc wyższe ryzyko, że gdzieś - np. w domu, zakładzie pracy, uczelni, szkole czy przeszkolu - pojawi się ognisko zakażeń. A jeśli już do tego dojdzie, kwarantanną zagrożonych jest jednocześnie dużo osób - całe klasy czy grupy studentów albo pracowników. Co więcej, oczywiście na kwarantannę można trafić kilka razy.
Efekt? Nawet mimo faktu, że ponad połowa Polaków jest w pełni zaszczepionych przeciw COVID-19 - a więc nie podlega kwarantannom (podobnie jak ozdrowieńcy, czyli osoby, które miały potwierdzone testem zakażenie koronawirusem i przeszły izolację), liczba osób objętych czasowym zakazem wychodzenia z domu bardzo szybko rośnie.
A warto przypomnieć, że m.in. wśród dzieci i młodzieży szkolnej wskaźnik wyszczepienia jest znacznie niższy niż średnia dla całego kraju. Według danych ECDC (Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób) przeciw COVID-19 zaszczepionych w Polsce jest 44,4 proc. osób w wieku 15-17 lat i ok. 20 proc. w wieku 10-14 lat. Wśród uczniów ryzyko trafienia na kwarantannę w razie ogniska w szkole jest szczególnie duże.
Jak wyliczają analitycy PKO Banku Polskiego, w większości powiatów w Polsce wyszczepialność w grupie 12-19 lat nie przekracza 40 proc. Szczepienia przeciw COVID-19 są obecnie dostępne u nas dla dzieci od 12. roku życia.
Być może statystyki osób na kwarantannach podbija też - jak podejrzewa jeden z naszych rozmówców - duża ostrożność części władz szkół i uczelni. - Wielu woli dmuchać na zimne. Podejrzewam, że wolą być nadgorliwi i więcej osób podać do kwarantanny, niż później brać odpowiedzialność za choroby - słyszymy.
Choć z drugiej strony osób na kwarantannach mogłoby być w Polsce jeszcze dużo więcej. Część pracodawców - nie tylko z powodu obaw o braki pracowników, lecz także, jak słyszymy, ryzyko stygmatyzacji wśród klientów - stara się zamiatać pod dywan występujące u niej zakażenia. Jak relacjonują m.in. medycy - znów na szeroką skalę zaczyna pojawiać się tzw. covidowe podziemie. Schodzą do niego osoby, które mają objawy zakażenia, ale nie testują się (przynajmniej nie "oficjalnie", ewentualnie szybkimi testami z marketów) z obawy przed kwarantanną dla domowników czy innych osób z kontaktu.
Liczba osób objętych kwarantannami rośnie także dlatego, że, mimo covidowego podziemia, i tak coraz więcej jest zleceń z POZ na testy. W ostatnich dniach roboczych - jak wynika z bazy Michała Rogalskiego na podstawie danych Ministerstwa Zdrowia - to już po 35-50 tys. dziennie (wobec kilkunastu tysięcy miesiąc temu czy ok. 25-40 tys. w pierwszej połowie listopada).
Możliwe, że liczba osób na kwarantannie jest też podbijana większym niż przy okazji poprzednich fal ruchem granicznym - zarówno turystycznym, jak i związanym z migracją zarobkową (m.in. Ukraińców do Polski).
To wszystko składa się na już ponad 560 tys. osób, które są aktualnie objęte w Polsce kwarantanną. Jeśli nic się nie zmieni, wkrótce zapewne na kwarantannowym liczniku zobaczymy 600 tys., a potem i jeszcze wyższe liczby.