Czwarta fala w Polsce w jednym aspekcie zaskoczyła naukowców. "Nie mamy jeszcze wytłumaczenia" [WYKRES DNIA]

"Wydarzyła się sytuacja, która nas zaskoczyła. Mimo dość trafnej predykcji przypadków, nasza najbardziej pesymistyczna prognoza liczby zgonów w listopadzie okazuje się w ostatnim tygodniu widocznym niedoszacowaniem" - pisze na Twitterze dr Piotr Szymański z grupy MOCOS, modelującej przebieg epidemii w Polsce. I przyznaje: nie mamy na to jeszcze wytłumaczenia. Tylko w ciągu ostatnich siedmiu dni Ministerstwo Zdrowia poinformowało o śmierci aż ponad 2,2 tys. osób z COVID-19.
Zobacz wideo Dr Szułdrzyński tłumaczy, kto choruje w IV fali COVID-19 i czy czeka nas V fala koronawirusa
Wydarzyła się sytuacja, która nas zaskoczyła. Mimo dość trafnej predykcji przypadków, nasza najbardziej pesymistyczna prognoza liczby zgonów w listopadzie — okazuje się w ostatnim tygodniu widocznym niedoszacowaniem. W ostatnich dwóch tygodniach zaczyna nam się wysypywać jednotygodniowy horyzont predykcji zgonów. Z jakiegoś powodu zgony rosną szybciej, niż myślimy

- alarmuje na Twitterze dr Piotr Szymański z Politechniki Wrocławskiej, członek grupy badawczej MOCOS. To jeden z ośrodków analitycznych, których prognozami rozwoju epidemii w Polsce dysponuje Ministerstwo Zdrowia. 

Czwarta fala przynosi bardzo dużo zgonów

Rzut oka na porównanie prognoz z rzeczywistymi danymi potwierdza to, o czym pisze dr Szymański. Siedmiodniowa średnia liczba wykrywanych przypadków od dwóch tygodni jest nawet nieco niższa niż dolne 2,5 proc. modelowań z krótkoterminowej prognozy rozwoju epidemii z 8 listopada.

embed

Gdy jednak porówna się wyniki prognozy zgonów z rzeczywistymi danymi, sytuacja zmienia się o 180 stopni. Siedmiodniowa średnia notowanych zgonów wyjeżdża wyraźnie nawet ponad linię dla 2,5 proc. najgorszych scenariuszy. 

embed
Nie mamy na to jeszcze wytłumaczenia. Może niedoszacowujemy spadku odporności po szczepionkach u osób zaszczepionych 7-9 miesięcy temu, a nie mają jeszcze boostera [dawki przypominającej — red.]; albo skali fałszywych szczepień na wschodzie Polski. Nie wiemy jeszcze

- pisze dr Szymański. I dodaje, że "dla bezpieczeństwa warto założyć, że nasze pesymistyczne scenariusze szczytu liczby zgonów i zapotrzebowania na hospitalizacje z krótkoterminowych prognoz i długoterminowej prognozy czwartej fali, mogą się okazać niedoszacowane". 

Długoterminową prognozę czwartej fali od MOCOS opisywaliśmy 18 listopada. Z jej średniej trajektorii (a więc wcale nie szczególnie pesymistycznej) wynikało, że w szczycie hospitalizacji — w okresie Świąt Bożego Narodzenia — Polska może potrzebować nawet ponad 40 tys. covidowych łóżek szpitalnych. To przy założeniu, że nie nastąpi rządowa interwencja, która spowolniłaby czwartą falę.

Prognoza wskazywała także, że w szczycie zgonów dziennie na COVID-19 umierać będzie niespełna 300 osób. Tymczasem już dziś średnia z ostatnich siedmiu dni to ok. 315 ofiar śmiertelnych co dzień.

  • Więcej o pandemii COVID-19 przeczytaj na Gazeta.pl

"Kwitnie rynek fałszywych certyfikatów"

Dotychczas trzecią dawkę szczepionki przeciw COVID-19 przyjęło ok. 6 proc. mieszkańców Polski. Z drugiej strony, choćby jedną dawką nie zaszczepiło się ponad 36 proc. dorosłych osób w Polsce (ponad 45 proc. licząc odsetek dla całej populacji kraju). 

Ale de facto nie wiadomo, w jakim stopniu te liczby oddają stan faktyczny. Kilka dni temu "Fakty" TVN pokazały efekty prowokacji dziennikarskiej — okazało się, że w podkrakowskiej klinice wystawiano fałszywe certyfikaty covidowe. Wskazywały one na fakt zaszczepienia choć, jak mówił dziennikarz TVN24 Wojciech Bolanowski, "jedyna rzecz, która się wydarzyła, to naklejenie plastra".

Opisywaliśmy na Gazeta.pl też przypadek pielęgniarek z Kalisza, które wystawiały fałszywe certyfikaty szczepień przeciw COVID-19, a szczepionki niszczyły. Innego oszusta, który oferował certyfikaty covidowe w zamian za gratyfikację finansową, pomógł namierzyć minister cyfryzacji Janusz Cieszyński. Niestety, zdarzają się sytuacje (jak np. pacjentki z Bolesławca), gdy dopiero w szpitalu chory w szybko pogarszającym się stanie przyznaje się do zakupu fałszywego certyfikatu.

Premier Mateusz Morawiecki przyznawał kilka dni temu na konferencji prasowej, że w Polskie i całej Europie "kwitnie rynek fałszywych certyfikatów zaszczepienia przeciw COVID-19". 

75 proc. ofiar śmiertelnych to niezaszczepieni

Zgodnie z najnowszymi danymi, przekazanymi w piątek przez rzecznika prasowego Ministerstwa Zdrowia Wojciecha Andrusiewicza, w ostatnim tygodniu osoby niezaszczepione stanowiły ok. 75 proc. zmarłych z COVID-19.

Jeżeli ten najtragiczniejszy skutek covidu dotyka osobę w pełni zaszczepioną, to jest to osoba, która jest dotknięta przynajmniej dwiema innymi chorobami lub ma problemy z odpornością. Dlatego tak ważne jest szczepienie w przypadku osób z upośledzoną odpornością trzecią dawką dodatkową, a w przypadku osób 50 plus teraz jest już możliwość po pięciu miesiącach dawką przypominającą

- mówił Andrusiewicz.

To dość kontrowersyjna teza, ale kilka dni temu rzecznik Ministerstwa Zdrowia mówił też o tym, że "Polacy są społeczeństwem, które nie dba o swój stan zdrowia, i gdy dotyka nas epidemia, odbija się to w statystykach hospitalizacji i zgonów". Andrusiewicz donosił, że "gros pacjentów" z COVID-19 zgłasza się po pomoc za późno. W karetce często mają wykonywany pierwszy (przynajmniej oficjalny) test, z ambulansu trafiają prosto pod respirator. Także część lekarzy alarmuje, że ich pacjenci odmawiają wezwania karetki mimo wyraźnych wskazań ku temu (m.in. bardzo niskiej saturacji). 

Być może taka opieszałość także jest powodem tego, że skala zgonów — szczególnie w porównaniu z liczbą notowanych zakażeń — zaskakuje naukowców z MOCOS. W tym kontekście warto przypomnieć także o prawdopodobnie bardzo dużej "covidowej szarej strefie".

Jak pokazywał w czwartek Robert Kędzierski z redakcji next.gazeta.pl, Polacy na potęgę kupują w aptekach testy na COVID-19 (w marketach prawdopodobnie też). Ich wyniki nie trafiają potem do oficjalnego systemu. Systemu, który zresztą i tak puchnie — w piątek Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że na kwarantannach przebywa blisko 739 tys. osób w Polsce. To zdecydowanie najwięcej od początku pandemii i o ponad 30 proc. więcej niż jeszcze tydzień temu. 

Czeka nas kilkadziesiąt tysięcy covidowych zgonów?

W ostatnich czternastu dniach najwięcej śmierci osób z COVID-19, w przeliczeniu na milion mieszkańców, mieliśmy w województwach lubelskim, podlaskim i podkarpackim. To trzy województwa w Polsce z najniższym odsetkiem osób zaszczepionych przeciw COVID-19. 

Jak wynika z najbardziej prawdopodobnego scenariusza prognozy instytutu IHME, który publikuje Agencja Ochrony Technologii Medycznych i Taryfikacji, w okresie od 15 listopada 2021 r. do 1 marca 2022 r. w Polsce umrze kolejnych ok. 31 tys. osób z powodu COVID-19. Liczba wszystkich oficjalnych ofiar śmiertelnych koronawirusa w Polsce dojdzie do 1 marca 2022 r. do 110 tysięcy.

Co ważne, chodzi o oficjalne covidowe zgony. IHME szacuje, że łączna liczba ofiar COVID-19 — doliczając te spowodowane przez koronawirusa, ale które nie zostały w ten sposób zaraportowane — w okresie od 15 listopada br. do 1 marca 2022 r. może wynieść nawet 50 tysięcy.

Więcej o: