Niemcy. Pracownicy bez trzeciej dawki nie otrzymają wynagrodzenia. "Milionom grozi utrata zarobków"

Nawet "miliony zaszczepionych pracowników" mogą być zagrożone prawem do wynagrodzenia w przypadku, gdy trafią na kwarantannę z powodu infekcji koronawirusem - informuje w czwartek "Tagesspiegel". W czwartek w kraju zanotowano największą liczbę nowych infekcji od początku pandemii.
Zobacz wideo Dr Fiałek o hejcie, który go dotknął w związku z walką z COVID-19

W Niemczech wprowadzono nowe zasady w związku z panującą pandemią. Zgodnie z nimi pracownicy objęci kwarantanną, którzy byli zaszczepieni raz lub których drugie szczepienie odbyło się ponad trzy miesiące wcześniej, nie będą już uprawnieni do otrzymywania rekompensaty - podaje "Tagesspiegel". 

Austriacki parlament głosujący nad obowiązkowymi szczepieniami przeciw COVID-19 Austria. Parlament przegłosował ustawę o obowiązku szczepień przeciw COVID-19

Niemcy. Pracownicy na kwarantannie bez trzeciej dawki nie otrzymają wynagrodzenia

Do tej pory dotyczyło to wyłącznie osób niezaszczepionych, które zostały skierowane do odbycia kwarantanny. "Milionom pracowników grozi utrata zarobków w czasie odbywania kwarantanny" - podkreśla dziennik.

"Brak szczepionki przypominającej COVID-19 prowadziłby wówczas do wykluczenia roszczenia o rekompensatę (...)" - cytuje "Bild", który jako pierwszy dotarł do dwustronicowego raportu komisji ekspertów, pracującej na zlecenie Bundestagu. Obecnie zaleceniem Stałej Komisji ds. Szczepień (STIKO) jest wykonywanie szczepień przypominających (tzw. boostera). "Osoby zainteresowane mogą więc zapobiec utracie wynagrodzeń dzięki trzeciemu, niedawno publicznie zaleconemu przez STIKO szczepieniu" - komentuje "Tagesspiegel".

Więcej wiadomości na temat pandemii koronawirusa znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

DLOPO Omikronem może w Polsce zakazić się nawet 20 mln osób. 'To dużo'

Niemcy. Najwięcej zakażeń koronawirusem od początku pandemii

Zapadalność tygodniowa oraz liczba nowych infekcji koronawirusa ponownie osiągnęły w Niemczech rekordowy poziom. Wg danych Instytutu Roberta Kocha, tygodniowa zapadalność wyniosła w czwartek rano 638,8, dzień wcześniej wartość ta wynosiła 584,4, a tydzień temu - 427,7. Z kolei liczba nowych infekcji, stwierdzonych w ciągu ostatniej doby, wyniosła 133 536. Dzień wcześniej było to 112 323 przypadków, natomiast tydzień wcześniej: 81 417.

"To siódmy dzień z rzędu, przynoszący nowy rekord zapadalności i drugi dzień z rekordowo wysokim poziomem nowych infekcji" - podkreśla "Spiegel". W czwartek zgłoszono również 234 nowe zgony, powiązane z infekcją COVID-19, co w sumie od początku pandemii daje 116 315. Według danych RKI, od początku pandemii władze ds. zdrowia odnotowały łącznie 8 320 386 przypadków infekcji.

W listopadzie rząd federalny oraz władze krajów związkowych określiły tzw. współczynnik hospitalizacji jako decydujący punkt odniesienia dla ewentualnego zaostrzania lub luzowania środków bezpieczeństwa. Wartość ta wskazuje, ile osób na 100 tys. mieszkańców zostało hospitalizowanych w ciągu tygodnia z powodu infekcji COVID-19. Wg najnowszych danych RKI, w środę współczynnik hospitalizacji w całym kraju wynosił 3,34.

Minister zdrowia Karl Lauterbach (SPD) podkreśla, że wskaźnik hospitalizacji w Niemczech spada, pomimo wysokiej obecnie liczby nowych infekcji. - Jednak fala zachorowań, która obecnie widoczna jest w Anglii i Francji, do Niemiec ma dopiero nadejść. Spodziewam się największego obciążenia na oddziałach intensywnej terapii dopiero za miesiąc, w połowie lutego. To okaże się prawdziwym testem wytrzymałościowym  - podkreśla Lauterbach.

Minister dodał, że realistycznym scenariuszem jest założenie, że "fala infekcji osiągnie szczyt około połowy lutego". Można się wtedy będzie spodziewać nawet "kilkuset tysięcy nowych przypadków dziennie". - Nie jest powiedziane, że te scenariusze się spełnią, ale są bardzo prawdopodobne - podkreślił Lauterbach.

Autorzy: Marzena Szulc / PAP

Koronawirus: wszystkie aktualne informacje i zalecenia na gov.pl

Więcej o: