"Czas na zmianę i zdetronizowanie samochodu jako jedynego słusznego środka transportu w mieście"

Polska pozostaje jednym z najbardziej zanieczyszczonych krajów pod względem jakości powietrza, a Polki i Polacy masowo chorują i umierają przedwcześnie z powodu narażenia na szkodliwe substancje w powietrzu. Choć główną przyczyną zanieczyszczenia nad Wisłą jest tzw. niska emisja z domowych pieców i kotłów, to zanieczyszczenia z sektora transportu, na które narażeni jesteśmy w pobliżu dróg i na obszarach całych miast, mogą być równie szkodliwe - pisze Weronika Michalak, dyrektorka polskiego oddziału międzynarodowej organizacji Health and Environment Alliance (HEAL).
Zobacz wideo Dominika Lasota (MSK): Nasz głos jest niewysłuchiwany

We wrześniu Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała aktualizację rekomendacji dotyczących norm jakości powietrza. Chodzi o górny poziom stężeń sześciu głównych substancji zanieczyszczających powietrze i będących składnikami smogu (tj. pyłów zawieszonych PM2,5 i PM10, dwutlenku azotu, dwutlenku siarki, tlenku węgla oraz ozonu).

Poprzednie rekomendacje pochodziły z 2005 roku. Dla większości substancji istotnie obniżony został zalecony poziom górnej granicy zanieczyszczeń. Jednak to dwutlenek azotu, toksyczny gaz emitowany w większości z transportu drogowego, został poddany największej redukcji. Normy zaostrzono aż czterokrotnie (dopuszczalne stężenie średnioroczne zostało obniżone z 40µg/m3 do 10µg/m3, dodatkowo wprowadzono nieistniejącą wcześniej rekomendację dotyczącą stężenia średniodobowego – do 25µg/m3).

Jednocześnie WHO podkreśla, że tak naprawdę nie istnieje bezpieczny dla zdrowia poziom zanieczyszczeń i należy z nimi walczyć również na obszarach, gdzie dotrzymywane są dopuszczalne poziomy stężeń szkodliwych substancji lub notuje się nawet niewielkie przekroczenia.

Smog to nie tylko "kopciuchy"

Dyskusja wokół smogu w Polsce do tej pory toczyła się w głównej mierze wokół tzw. niskiej emisji wskutek spalania paliw stałych w domowych piecach, tzw. "kopciuchach". To jej dotyczą flagowe krajowe programy antysmogowe, polegające na wymianie źródeł ogrzewania.

Jednak przy wzroście świadomości dotyczącej skutków zdrowotnych zanieczyszczeń z różnych źródeł, a także wdrażaniu koncepcji tzw. zdrowych miast (ang. healthy cities, czyli zrównoważonych, zapewniających poszanowanie zdrowia mieszkanek i mieszkańców oraz przyjaznych dla pieszych i rowerzystów), coraz więcej miejsca w dyskusji poświęca się szkodliwym emisjom z transportu drogowego.

Polskie miasta mierzą się z wieloma wyzwaniami dotyczącymi transportu: od zatłoczenia i zakorkowania dróg, przez stale rosnący import starych samochodów (w głównej mierze diesli) oraz wciąż popularny proceder wycinania filtrów cząstek stałych (DPF), wykluczenie transportowe pomniejszych miast i obszarów wiejskich, brak niezawodnej komunikacji miejskiej. Ponadto problemem są aspekty psychologiczne, takie jak wciąż wiązany ze statusem społecznym sam fakt posiadania samochodu oraz wynikająca z tego niechęć do podejmowania aktywności fizycznej na obszarach miejskich. Według statystyk GDDKiA liczba samochodów w Polsce wciąż rośnie, a w dobie pandemii COVID-19 przez wielu kierowców to samochód - wbrew statystykom dotyczącym rozprzestrzeniania się wirusa w komunikacji miejskiej - uważany jest za najbezpieczniejszy środek transportu.

Prowadzi to do sytuacji, gdy duże miasta, jak Warszawa, Wrocław, Kraków czy Katowice, notorycznie notują przekroczenia stężeń takich zanieczyszczeń jak dwutlenek azotu, pyły PM2,5, czy ozon (którego stężenie rośnie w sezonie letnim i odpowiada za zjawisko tzw. smogu fotochemicznego), a osoby mieszkające i poruszające się przy drogach narażone są na oddychanie powietrzem zawierającym wyziewy z rur wydechowych aut oraz tzw. unos wtórny. To zgromadzony na powierzchni drogi pył składający się m.in. ze ścierania opon, klocków hamulcowych czy samej nawierzchni – szacuje się, że unos wtórny może stanowić nawet połowę zanieczyszczeń z transportu.

Należy również zauważyć, że Polska w porównaniu z innymi krajami europejskimi, posiada szczególnie mizerną sieć państwowego monitoringu zanieczyszczeń z transportu – jedynie 18 stacji pomiarowych to stacje komunikacyjne (umiejscowione przy traktach ruchu oraz mierzące zanieczyszczenia typowo związane z transportem drogowym). Może to wpływać na fakt niewystarczającej świadomości problemu zanieczyszczeń emitowanych przez transport.

Zanieczyszczenia groźniejsze, niż zdajemy sobie sprawę

Skutki zdrowotne oddychania zanieczyszczeniami powietrza z transportu znacząco wykraczają poza układ oddechowy człowieka. Cząstki stałe oraz gazy powodują wiele negatywnych konsekwencji także dla układu sercowo-naczyniowego, nerwowego, hormonalnego, immunologicznego czy zdrowia psychicznego. Mogą powodować nowotwory, a także wiele stanów patologicznych, prowadzących do obniżonej jakości zdrowia i życia oraz przedwczesnego zgonu. Wiele z substancji zanieczyszczających powietrze zostało już dobrze opisanych i zbadanych, jednak naukowcy każdego roku odkrywają nowe powiązania smogu z kolejnymi jednostkami chorobowymi, m.in. cukrzycą, depresją czy chorobą Alzheimera.

Szacuje się, że w Polsce każdego roku prawie 50 tys. osób przedwcześnie umiera wskutek narażenia na oddychanie zanieczyszczonym powietrzem. Do grup szczególnie narażonych należą dzieci (ze względu na fakt, że ich organizmy wciąż się rozwijają, a także na to, iż dzieci wdychają więcej powietrza w przeliczeniu na kilogram masy ciała od osób dorosłych), kobiety w ciąży, osoby z chorobami przewlekłymi oraz osoby starsze. W przypadku zanieczyszczeń transportowych warto szczególnie podkreślić narażenie dzieci – ze względu na ich niewielki wzrost i wdychanie zanieczyszczeń bliżej źródła ich emisji. Nie można też zapominać o wpływie spalin na samych kierowców i pasażerów samochodów - zanieczyszczenie łatwo wnika do samochodu, w którym kumuluje się np. podczas stania w korku, częstego hamowania czy ruszania samochodu przed nami.

Nawet krótkie narażenie na smog jest groźne

W prowadzonych badaniach naukowych rozróżniana jest ekspozycja długoterminowa oraz ekspozycja krótkotrwała na zanieczyszczenia. Niestety - naukowcy są zgodni - nawet krótkotrwałe narażenie na smog może powodować negatywne konsekwencje zdrowotne, a im dłużej przebywamy w zanieczyszczonym środowisku, tym bardziej zatruwane są nasze organizmy. Niektóre konsekwencje mogą pojawić się po wielu latach przebywania na zanieczyszczonych obszarach. Nawet krótka ekspozycja wywołująca ostrą reakcję (np. alergiczną), może mieć wpływ na zdrowie takiej osoby w dalszym okresie życia.

Do chorób układu oddechowego związanych z ekspozycją na zanieczyszczenia należą m.in. przewlekłe zapalenie płuc i oskrzeli, astma, nasilenie i rozwój POChP (przewlekłej obturacyjnej choroby płuc), rozedma płuc czy oskrzeli. Zauważono, że dzieci matek oddychających zanieczyszczonym powietrzem mają gorzej rozwinięty układ oddechowy - skutkuje to mniejszą pojemnością płuc czy częstszym występowaniem infekcji dróg oddechowych. Jednak układ oddechowy to dopiero pierwszy kontakt organizmu człowieka z zanieczyszczeniami powietrza. Gazy i pyły zawieszone o najmniejszej frakcji (średnicy poniżej 2,5 mikrometra) ze względu na swój mikroskopijny rozmiar mają zdolność przenikania przez naczynia włosowate do krwi i układu sercowo-naczyniowego, przez co mogą prowadzić do chorób takich jak miażdżyca obwodowa, niewydolność serca, choroba niedokrwienna serca, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu serca czy powikłania zakrzepowo-zatorowe, a także do incydentów sercowo-naczyniowych jak udar niedokrwienny mózgu czy zawał serca.

Narażenie na zanieczyszczenie powietrza skutkuje podwyższonym ryzykiem zapadalności na choroby onkologiczne, szczególnie nowotwór płuca oraz pęcherza moczowego. Szacuje się, że co ósme zachorowanie na nowotwór płuca w Polsce spowodowane jest właśnie narażeniem na smog. Dodatkowo, może to wywoływać także konsekwencje dla układu hormonalnego i rozrodczego – u mężczyzn będzie to uszkodzenie materiału genetycznego oraz obniżony poziom testosteronu, u kobiet negatywny wpływ na przebieg ciąży i rozwój płodu.

Wśród kobiet ciężarnych żyjących na obszarach o wyższych stężeniach zanieczyszczeń powietrza istnieje większe ryzyko przedwczesnego porodu, a dzieci rodzą się ze statystycznie mniejszym obwodem główki oraz niższą masą. W tej grupie zauważono także zwiększoną śmiertelność niemowląt do 1 roku życia. Kolejnym skutkiem zdrowotnym zanieczyszczonego powietrza są zaburzenia układu immunologicznego, nasilony rozwój alergii oraz zaostrzony ich przebieg (katar, kaszel, duszności), zwłaszcza u dzieci, wśród których notowana jest obecnie rekordowa częstotliwość występowania chorób atopowych - alergicznego nieżytu nosa, astmy czy atopowego zapalenia skóry.

Smog groźny także dla zdrowia psychicznego

Warto zaznaczyć, że zanieczyszczenie powietrza wpływa nie tylko na zdrowie fizycznie, ale również na psychiczne – dzieci narażone na wysokie poziomy stężeń zanieczyszczeń gorzej wypadają w testach na inteligencję, mają problemy z koncentracją i skupieniem uwagi, charakteryzuje je gorsza pamięć krótkotrwała.

Zauważono również, że dzieci wychowujące się na obszarach zanieczyszczonych mają wyższy poziom niepokoju i częściej wykazują zachowania depresyjne niż ich rówieśnicy przebywający na terenach o czystym środowisku. Prowadzone obserwacje wykazują także coraz bardziej istotny związek zanieczyszczeń powietrza z depresją u osób dorosłych. Przy narażeniu na wysokie stężenia m.in. dwutlenku azotu częściej występują także bóle głowy, ospałość czy irytacja, pozornie niezwiązane z wdychaniem szkodliwych substancji.

Z kolei u osób starszych narażonych na wieloletnią ekspozycję na wysokie stężenia pyłów obserwuje się przyspieszenie procesu starzenia układu nerwowego, gorsze zdolności poznawcze i niższą sprawność umysłową. Narażenie na zanieczyszczenia powietrza i wszelkie negatywne konsekwencje zdrowotne związane z utratą odporności i gorszym stanem organizmu mogą wpływać na wyższą zapadalność oraz śmiertelność z powodu innych chorób czy infekcji wirusowych, w tym – jak już potwierdzili naukowcy - na COVID-19.

Samochody szkodzą nie tylko przez smog

Smog jest tylko jedną z negatywnych konsekwencji dla zdrowia, jakie niesie w Polsce ruch samochodowy.

W 2020 roku życie w wyniku wypadków drogowych straciło w Polsce 2491 osób, a 26 463 osób zostało rannych. Kolejnym aspektem wpływającym na jakość życia i zdrowia ludzi jest hałas z transportu drogowego – większość dróg krajowych (60 proc.) oraz międzyregionalnych (ponad 90 proc.) notuje przekroczenia ponad 60 dB (przy rekomendacjach WHO do 42dB w ciągu nocy). Według obserwatorium BDR społeczne koszty ponadnormatywnego hałasu transportowego wynoszą 40 mld euro rocznie (0,4 proc. PKB UE) z czego 90 proc. związane jest z hałasem drogowym.

Życie w milionowych metropoliach, pośpiech i przyzwyczajenie do korzystania z samochodu, a także brak odpowiednio zagospodarowanych terenów zielonych i bezpiecznych ścieżek rowerowych wymiernie wpływa na brak lub bardzo niski poziom aktywności fizycznej, chodzenia i jeżdżenia rowerem, przyczyniając się do otyłości, problemów z układem ruchu oraz problemów metabolicznych. Nie można też pominąć emisji gazów cieplarnianych z sektora transportu (ok. 15 proc. emisji CO2 w Unii Europejskiej), a w efekcie przyczynianie się do kryzysu klimatycznego, będącego bezpośrednim zagrożeniem dla zdrowia i życia ludzi. Z kolei zabetonowywanie miast infrastrukturą drogową dodatkowo wpływa na nasilanie zjawiska tzw. miejskiej wyspy ciepła, szczególnie niebezpiecznej w dobie fal upałów związanych ze zmianą klimatu, a także zwiększa zagrożenie zalewaniem podczas gwałtownych opadów.

Jak zorganizować miasto inaczej?

Jak zatem zorganizować transport w mieście, by nie szkodził, a zapewniał możliwość zaspokojenia potrzeb mieszkanek i mieszkańców w zakresie mobilności w sposób pozytywnie wpływający na ich zdrowie?

Kluczowy jest rozwój bezpiecznej, niezawodnej i punktualnej komunikacji zbiorowej oraz rozwijanie infrastruktury rowerowej i pieszej – parkingów dla rowerów, ścieżek czy autostrad rowerowych, a także terenów zielonych, zachęcających do podejmowania aktywności fizycznej na terenie miasta.

Już czas na zmianę paradygmatu i zdetronizowanie samochodu jako jedynego słusznego środka transportu w mieście, a także w komunikacji między miastami. Wiąże się to z koniecznością rozwiązania narastających problemów wykluczenia transportowego, które dotyka wiele regionów Polski. Miasta przyszłości to miasta policentryczne, z możliwością dotarcia do większości niezbędnych usług pieszo lub rowerem w ciągu zaledwie kilkunastu minut. To miasta zielone, dobrze skomunikowane transportem publicznym oraz uwzględniające potrzeby grup wykluczonych, np. osób niepełnosprawnych. Miasta, gdzie samochód jest ostatnim wyborem transportowym i sięgamy po niego tylko w szczególnych przypadkach.

Wiele europejskich metropolii z sukcesem wprowadza limity prędkości w miastach (np. Paryż - do 30km/h), strefy ograniczonego transportu czy systemy zachęt do aktywności pieszej i rowerowej. Przynosi to korzyści w postaci lepszego powietrza, ochrony klimatu, a w konsekwencji zapewnienia mieszkankom i mieszkańcom zdrowia i dobrobytu. Czas przyjrzeć się dobrym przykładom i podążać bezemisyjną, zieloną ścieżką rozwoju oraz świadomie wybierać decydentów, którzy rozumieją potrzeby wszystkich grup społecznych, nie tylko tej spędzającej najwięcej czasu za kierownicami emitujących spaliny pojazdów.

 ***

Autorka: Weronika Michalak, dyrektorka polskiego oddziału międzynarodowej organizacji Health and Environment Alliance (HEAL) analizującej wpływ czynników środowiskowych na zdrowie obywateli Unii Europejskiej, członkini grup roboczych ekspertów zdrowia publicznego, autorka i współautorka publikacji oraz artykułów dotyczących wpływu zanieczyszczeń powietrza i skutków zmiany klimatu na zdrowie. Współautroka raportów Koalicji Klimatycznej i Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego m.in.: Wpływ zmiany klimatu na zdrowie, Wpływ zanieczyszczeń powietrza z transportu na zdrowie dzieci, Wpływ zmiany klimatu na zdrowie dzieci.

Więcej o: