Były górnik: Znajomi po roku na kopalni stwierdzili, że za takie pieniądze nie będą tak tyrać

Węgiel zbudował potęgę Śląska. Wydobycie "czarnego złota" trwale naznaczyło wiele pokoleń mieszkańców. Mają jednak coraz większą świadomość, że ten rozdział jest już zamknięty. - Dla mnie jest to oczywiste: od węgla odejść musimy. Nie za bardzo widać jednak pomysł, jak Śląsk ma wyglądać za kilkanaście lat - mówił w rozmowie z Polską Zieloną Siecią Grzegorz Franki ze Związku Górnośląskiego.
Zobacz wideo Jędroszkowiak: Musimy przestać udawać, że bez Unii nie możemy odejść od węgla z Rosji

Pytania o przyszłość regionu zadaliśmy wielu mieszkańcom Górnego Śląska. O to, jak widzą rozwój swoich małych ojczyzn i jakie ich zdaniem są największe problemy oraz wyzwania. Wiele z nich dzielą z innymi polskimi regionami. To powszechna "betonoza", brak należytego szacunku do zieleni czy rabunkowa gospodarka w lasach. Inne są charakterystyczne tylko dla tego regionu. To m.in. wyzwania związane z rekultywacją terenów pogórniczych i likwidacja szkód spowodowanych przez wydobycie węgla. Istotny jest także problem lokalnej tożsamości, bo węgiel to nie tylko surowiec energetyczny, ale dla wielu - styl życia czy przedmiot lokalnej dumy.

Sandra, doktorantka, Ruda Śląska

Śląskość jest w zaniku nie tylko ze względu na likwidację infrastruktury przemysłowej, ale też zacieranie się lokalnej kultury. Przyjeżdżają nowe osoby. Tradycja nie przechodzi z pokolenia na pokolenie. W starszych rocznikach silnie zakorzenione są zwyczaje górnicze i tradycje śląskie. W młodszych już tak tego nie czuję. Emerytowanie górnicy lubią opowiadać o pracy, którą kiedyś wykonywali. Jak przechodzą obok kopalni, to zawsze zbiera im się na jakieś wspominki. Podobnie mają hutnicy.

Aktualnie Ruda Śląska stawia na hale produkcyjne i magazynowe, budowane przez dużych deweloperów. Moim zdaniem wpłynie to na niekorzyść miasta. Może będą miejsca pracy, ale bardzo ucierpi estetyka. Ruda Śląska stanie się kompletną sypialnią. Ucierpią też drogi, które i tak są nienajlepsze ze względu na szkody górnicze. Bo jak są hale, to i pojawi się pędzący przez miasto sznur TIR-ów.

Bardzo chciałabym, aby wszystkie obiekty poprzemysłowe stanowiły spójny element struktury miasta. Podobnie zrobili w Niemczech. W wielu miejscach pozostawiono tam wszystko, tak jak było i wokół byłych zakładów bujnie rozwija się spontaniczna roślinność. Nic chyba nie stoi na przeszkodzie, abyśmy też tak zrobili.

Grzegorz Wójkowski, działacz społeczny

Bardzo chciałbym, aby Katowice przestały być betonową dżunglą. Potrzeba nam zdecydowanie więcej drzew i zieleni. Jestem rowerzystą i wszędzie docieram na dwóch kółkach. Brakuje niestety infrastruktury. Są zmiany, ale idą one bardzo, bardzo wolno.

Rozmawiamy w centrum Katowic. Kamienica nie jest podłączona do żadnego centralnego ogrzewania! Katowice, które tyle mówią o jakieś zielonej rewolucji, powinny przejść od słów do czynów. Fajnie, że dopłacają do wymiany piecy, ale uważam, że w centrum podłączenie kamienic do centralnego ogrzewania, to powinien być priorytet. Po pierwsze płacilibyśmy mniejsze rachunki za ogrzewanie, a drugą sprawą jest niższa emisja. Teraz, to w styczniu czy lutym nieraz siekierę można w powietrzu powiesić.

Znam osoby, które znowu wróciły do pieców węglowych, żeby było taniej. Ja bym wolał żeby te miliony jakie wydano na COP-24 (Międzynarodowe forum klimatyczne zorganizowane w Katowicach w 2018 r. - red.) poszły na instalacje centralnego ogrzewania.

Zaletą Katowic jest napływ młodych ludzi na studia. Wyzwaniem zaś - żeby, oni po studiach nie uciekali. Powinny być warunki, aby się ludzie mogli rozwijać. Mimo że w Katowicach praktycznie nie ma bezrobocia, to często ta praca nie wymaga kreatywności. Ci najbardziej twórczy wyjeżdżają. Inna kwestia to tzw. otoczka, bo wiele osób pracuje w Katowicach, ale w samym mieście nie chce mieszkać, bo jest betonową dżunglą. Katowice, z dużych polskich miast, są drugie pod względem zieleni. Problem jest taki, że tej zielni nie ma w centrum. Brakuje skwerów czy małych parków, gdzie można usiąść na ławce w cieniu drzewa. A na Osiedlu Tysiąclecia wszystko jest zabudowane nowymi blokami, a miejsca na rekreację są niszczone, aby wcisnąć nowe bloki.

Jerzy Parusel, leśnik

Jak myślę o 2030 r., to wyobrażam sobie, że oddychamy czystym powietrzem. Mamy dostęp do czystej wody pitnej i w minimalnym stopniu zostawiamy ślad ekologiczny związany z emisją czy konsumpcją przyrody. Technologicznie jesteśmy przygotowani na rewolucyjne zmiany, gorzej będzie z pokonaniem bariery konsumpcyjnej. Obawiam się, że do 2030 r. człowiek nie stanie się skromnym mieszkańcem Ziemi.

Kiedyś wydawało mi się, że indywidualne wybory uratują świat, ale w mojej ocenie jest już za późno. Nie ma na to czasu. Może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale potrzebny jest "komunizm ekologiczny" czyli zakazy czy ograniczenia, które obowiązują wszystkich i zmienią niekorzystny trend. Tylko w ten sposób możemy ochronić kurczące się zasoby planety. Wprowadziłbym dekrety. Jednym z pierwszym byłby zakaz przeznaczania terenów zielonych pod zabudowę.

Kolejną kwestią są same zasoby leśne. To jest prawie 45 proc. powierzchni Katowic! Jest to znaczący kawałek miasta, którego jakość jest istotna dla postrzegania Katowic jako przyjaznego miejsca do życia. Okazuje się, że miasto nie ma żadnego wpływu na prowadzenia gospodarki leśnej. Przez ostatnie dwa lata obserwujemy intensywne cięcia i eksploatację. Zdarza się, że pod domy podjeżdżają harwestery i następnego dnia nie ma już starodrzewu. Gdzie my jesteśmy? W mieście? Ta przestrzeń powinna być zielona! To nie miejsce pozyskania drewna. To uderza w mieszkańców, których bloki są przy pięknych, starych buczynach, i obudzili się rano bez starodrzewu. Lasy państwowe całkowicie ignorują głos społeczny.

Grzegorz Franki, Związek Górnośląski

Dzisiaj jesteśmy w trakcie transformacji Górnego Śląska i regionów, które do niego przylegają. Nie za bardzo w przestrzeni publicznej widać pomysł, jak ten Śląsk ma wyglądać za kilka czy kilkanaście lat. Nie jest najgorzej, ale brakuje "opowieści" o tym, jakiego Śląska chcemy. Wszystko dzieje się oczywiście w kontekście odejścia od węgla, niezależnie czy tego chcemy czy nie. Dla mnie jest to oczywiste: od węgla odejść musimy. Węgiel nie jest jedyną rzeczą jaka nas trzyma przy życiu. Ale co w zamian? W części społeczeństwa jest lęk jak sobie poradzimy bez węgla. Gdzie będziemy pracować? Za co utrzymamy nasze rodziny? Jest to lęk mocno wyolbrzymiony. Większość regionów świata węgla nigdy nie miała, a nie raz radzą sobie równie dobrze czy nawet lepiej niż nasz. Ja widzę w odejściu węgla szansę. Śląsk nie zawsze żył z przemysłu, a poziom jego rozwoju był stosunkowo wysoki. Na pewno wyższy niż "średnia krajowa".

Żyjemy w państwie centralistycznym. Niestety jako społeczeństwo do tego przywykliśmy i czekamy na to, co powie Warszawa. Tak absolutnie nie powinno być. Po pierwsze, Warszawa co jakiś czas zmienia swoją narrację w zależności od tego, kto aktualnie rządzi. Po drugie, nie ma tak naprawdę szerokiej dyskusji ze Ślązakami. Nie ma rozmów z naukowcami, NGO-sami czy mieszańcami. Powinien powstać śląski "okrągły stół" i tam wszystkie zainteresowane strony powinny usiąść i wypracować wspólny cel. Dziś tego nie ma. Z jednej strony powinniśmy wypracować na Śląsku swoje koncepcje i domagać się, aby one był słuchane. Z drugiej strony rządzący powinni otworzyć się na ten głos ze Śląska, a nie tylko przychodzić z gotowymi pomysłami.

Mamy prawo, tu, na Śląsku, oczekiwać rekompensaty za setki lat eksploatowania naszego regionu i jest to zupełnie naturalne. To nie jest jakaś łaska czy jałmużna państwa, które przecież z tego żyło. Dziś jest ten czas, kiedy Ślązacy powinni za to wystawić rachunek. Ten węgiel powodował okresowo wyższy poziom życia, ale jakim kosztem? Wielu mieszkańców za rozwój zapłaciło cenę zdrowia czy życia. Znany jest przypadek z Szopienic, gdzie dzieci masowo chorowały na ołowicę. Oczekuję od państwa konkretnych programów finansowych. Nie oczekuję natomiast tego, że to państwo będzie narzucało nam, jak mamy tutaj żyć.

Łukasz, były górnik

Dużo osób rezygnuje z górnictwa, głównie z powodu zarobków. Na kopalni nie jest tak, jak kiedyś, że górnik zarabiał tyle, że mógł całą rodzinę wyżywić. Mam znajomych, którzy pracują w transporcie i zarabiają więcej niż pod ziemią. Przepracowali rok na kopalni i stwierdzili, że za takie pieniądze nie będą tak ciężko tyrać. Ci, którzy mają większy staż to zostają, bo mają bliżej do emerytury więc dlaczego mają rezygnować?

Nagłe odejście od węgla może spowodować problemy. Widać po Bytomiu, że to nie jest jakaś super sytuacja. To miasto umiera. Z drugiej strony w Rudzie powstaje mnóstwo hal i magazynów, czyli próbują gdzieś tę alternatywę stworzyć. Mam nadzieję, że przez tę sytuację, która się dzieje na Wschodzie (wojna w Ukrainie - red.) tak prędko nie zamkną kopalni. Na razie temat ucichł. Mimo, że nie pracuję na kopalni, całym sercem jestem z górnikami. Trochę tam serca zostawiłem i trzymam kciuki za chłopaków, aby mogli przetrwać do emerytury.

Mam nadzieję, że miasto nie umrze. Kopalnie ratują tutaj życie niejednemu chłopakowi, bo tam nie jest wymagane wykształcenie. Po zamknięciu kopalń, ci ludzie bez wykształcenia będą mieli ciężko z pracą. Bo ci, którzy zdobyli średnie czy wyższe wykształcenie, to będą mieli łatwiej, niż ten który ma zaledwie zawodówkę i sam nie wie, gdzie się podziać. Kopalnia to jest miejsce dla takich ludzi. Tam mają stałą pracę, z przyzwoitymi zarobkami i niezłym socjalem.

Ewa, radna rady miasta Ruda Śląska

Wiele osób straci pracę, nie tylko związanych z kopalniami. Pieniądze górników, które otrzymają z odpraw się wyczerpią wcześniej czy później. Starsi uciekną, wybudują w górach domki i osiądą tam na emeryturze. Jak będzie mniej ludzi, to i zapotrzebowanie na wszelkie produkty się zmniejszy. To wpłynie na nas wszystkich, nie tylko na tych, którzy są związani z górnictwem.

A młodzi? Gdzie oni pójdą do pracy jak będzie mniejsze zapotrzebowanie i rynek się skurczy? Nie będzie pieniędzy, a my zamiast wydawać na rozwój będziemy musieli łatać dziury, bo po zamykanych kopalniach pozostanie jakaś tam przestrzeń, która już teraz straszy widokiem. Kto będzie chciał zainwestować w takie miejsce? Ja to miałam nadzieję, że skoro się mówiło o transformacji energetycznej, to państwo będzie tutaj na Śląsku lokowało cały przemysł związany z nowoczesną energetyką, czyli produkcja wiatraków, turbin itp. Będzie "coś za coś" i zagospodaruje się tych ludzi, którzy wcześniej byli związani z górnictwem. Na to się jednak nie zanosi.

Kiedy tylko mam okazję to pytam na sesjach, również naszych posłów i senatorów, jak ta transformacja będzie przebiegać, bo my tutaj zostaniemy z ręką w nocniku, z tym wszystkim szkodami górniczymi. Dostaniemy jakieś pieniądze na rozwój. I wszystko fajnie. Tylko jak zachęcić biznesmenów do inwestowania, jeśli tu pozostaną dziury na drogach do łatania, budynki do prostowania, ziemia będzie się nam tu trzęsła jeszcze przynajmniej przez 10 lat.

Weź udział w Obywatelskim Wysłuchaniu Publicznym!

Związek Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć zaprosiły wszystkie mieszkanki i mieszkańców województwa śląskiego oraz zainteresowanych losem regionu do udziału w Obywatelskim Wysłuchaniu Publicznym na temat przyszłości regionu w obliczu transformacji energetycznej, społecznej i gospodarczej. Wysłuchanie online zaplanowano na 23 czerwca 2022 r. w godz. 10.00-15.00.

Podczas Wysłuchania można wyrazić swoje opinie i obawy na temat przyszłości województwa śląskiego oraz przedstawić własne pomysły, marzenia czy wizje. W Wysłuchaniu biorą udział przedstawiciele administracji rządowej i samorządowej, którzy odpowiedzą na Państwa pytania i wątpliwości.

Transmisja z wysłuchania:

 

Autor: Piotr Chałubiński, Polska Zielona Sieć, ekspert Koalicji Klimatycznej

Więcej o: