Beton, upały i powodzie błyskawiczne. Polskie miasta przyszłości muszą budować odporność na zagrożenia

Chyba każdy mieszkaniec miasta chciałby żyć w pięknym, bezpiecznym, zdrowym, przyjaznym otoczeniu. Jak kształtować miasta, by tworzyły korzystne warunki do życia i jednocześnie zapewniały sobie zrównoważony rozwój? - zastanawia się prof. UAM dr hab. Lidia Mierzejewska.

Gazeta.pl rozpoczęła współpracę z naukowcami z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Korzystając z wiedzy ekspertów, chcemy pokazywać, jak zmiany klimatu wyglądają z bliska, z perspektywy tych, którzy ich badaniom poświęcili swoją karierę zawodową. Na stronie Zielona.gazeta.pl powstała dedykowana sekcja, w której publikowane będą autorskie materiały w ramach akcji "Klimat z bliska".

Miasta stoją w obliczu wielu wyzwań, problemów i zagrożeń, którym muszą sprostać. Trwałość i rozwój zapewnić im mogą odpowiednio wykształcone mechanizmy odporności i adaptacja do zmieniających się uwarunkowań. Aby przetrwać, miasta muszą więc nauczyć się dostrzegać sygnały świadczące o nadchodzących zagrożeniach oraz odpowiednio się na nie przygotować. Miasta muszą więc, na wzór organizmu żywego, budować swoją odporność na zagrożenia.

Zagrożone miasta

Co grozi współczesnym miastom? Lista jest długa - od zagrożeń przyrodniczych (np. katastrof naturalnych), poprzez demograficzne (np. starzenie się społeczeństwa), społeczne (np. ubóstwo), gospodarcze, po przestrzenne (np. chaos w przestrzeni) i biologiczne (np. epidemie). Zagrożenia są przy tym często ze sobą ściśle powiązane, ich skutki nakładają się na siebie, wzajemnie się wzmacniając. Przykładem mogą być bezpośrednie i pośrednie skutki pandemii, której właśnie doświadczamy, a która odcisnęła piętno praktycznie na każdym aspekcie naszego życia.

Jednym z zagrożeń przyrodniczych, nie tak gwałtownym, a zatem nie tak spektakularnym i nie tak medialnym, jak katastrofy naturalne (trzęsienia ziemi, powodzie, wybuchy wulkanów itp.), są relatywnie powoli zachodzące zmiany klimatyczne. W wielu miejscach na świecie zauważalny jest wzrost średniej temperatury powietrza, zmniejszenie opadów oraz zwiększenie częstotliwości i intensyfikacja zjawisk ekstremalnych, takich jak burze i trąby powietrzne. Skutki tych zmiany szczególnie odczuwane są w miastach, które są coraz gęściej zabudowane i zagospodarowywane kosztem terenów biologicznie czynnych - pól, lasów, łąk, pastwisk, trawników. 

Zobacz wideo Zmiany klimatu ogląda na własne oczy. "Lodowce się wycofują, kurczą się ich jęzory, tracą na czołach 3-4 metry rocznie"

Tam też zmiany wyrządzają najwięcej szkód, i to różnego rodzaju. Nie chodzi przy tym jedynie o straty materialne, jakich doświadczył Poznań, Kraków albo Szczecin podczas niedawnych (czerwcowych), nawalnych deszczy, powiązanych z huraganowymi wiatrami, choć oczywiście koszty finansowe też mają swoje znaczenie. Ważniejsze jest to, że na skutek zmian klimatu ludzie chorują (omdlenia, wyczerpanie cieplne, udar cieplny) i umierają.

Zabójcze zmiany klimatu

Powodem jest przede wszystkim wysoka temperatura. Jej wpływ na umieralność ludzi jest udowodniony, zwłaszcza jeśli chodzi o starsze osoby. Niezwykle gorące lato w 2003 roku pociągnęło za sobą w Europie ponad 35 tys. ofiar śmiertelnych, w tym 14 tys. w samej Francji. W Paryżu 13 sierpnia 2003 roku stwierdzono rekordową liczbę zgonów, która przekroczyła o 600 proc. średnią dobową. W Czechach w latach 1982-2000 podczas fal upałów stwierdzono 13 proc. wzrost umieralności ogólnej w stosunku do umieralności oczekiwanej. Pięciodniowy upał w Chicago w roku 1995 pochłonął około siedmiuset ofiar. Z kolei w Warszawie w 1994 roku podczas 14-dniowej fali upałów (25 lipca - 7 sierpnia) dobowa liczba wszystkich zgonów okazała się wyższa o 33 proc. w porównaniu do tego samego okresu 1995 roku.

Długotrwałe utrzymywanie się wysokich temperatur - czemu sprzyja miasto - jest dla zdrowia i życia ludzi szczególnie niebezpieczne. Asfalty, chodniki, budynki i różne elementy konstrukcyjne szybko się nagrzewają i długo utrzymują ciepło, w efekcie czego wieczorne ochłodzenie nie następuje lub przynosi niewielką ulgę.

Betonoza kontra zieleń

Będące konsekwencją zmian klimatycznych zjawiska coraz wyraźniej zaczynają być odczuwane w polskich miastach, gdzie mają miejsce niepokojące procesy - wycina się drzewa, kanalizuje strumienie i eliminuje miejską zieleń. Postępuje wszechobecna betonoza. Można byłoby podać wiele przykładów miast (Skierniewice, Włocławek, Kielce, Częstochowa, Łomża, Wągrowiec, Rakoniewice, Lubaczów itd.), których rynki i place przekształcone zostały w - tanie w utrzymaniu - wybrukowane, nieprzyjazne, szybko nagrzewające się powierzchnie, przyśpieszające jednocześnie odpływ wód opadowych i potęgujące lokalne podtopienia.

Jak można zwiększyć odporność polskich miast na zmiany klimatu i związane z nimi zagrożenia?

Duże nadzieje pokładać można w rozwoju zieleni, która pełni wiele ważnych funkcji dla miasta i jego mieszkańców. Daje cień latem, obniża temperaturę powietrza, zwiększa wilgotność, powoduje chłodną bryzę. To naturalny filtra, który oczyszcza powietrze z pyłów i zanieczyszczeń. Tereny zielone to miejsce bytowania różnych gatunków roślin i zwierząt. Zachęcają do spotkań, rekreacji, wypoczynku, kontaktu z przyrodą. Zieleń wydziela olejki eteryczne o działaniu prozdrowotnym (także przeciwwirusowym), daje pożytek pszczołom, a wprowadzana na pionowe ściany budynków redukuje koszty ogrzewania zimą i chłodzenia latem. Oprócz tego poprawia estetykę. Co więcej, zieleń redukuje stres, wydłuża życie i pozwala szybciej wrócić do zdrowia po chorobie. I nie chodzi tylko o przebywanie na terenach zieleni - wystarczy samo patrzenie na nią! Prozdrowotne funkcje zieleni nabierają więc szczególnego znaczenia, także w kontekście COVID-19 i ewentualnych przyszłych epidemii.

Działania na rzecz zwiększenia powierzchni zieleni miejskiej podjęło już wiele miast, także polskich. Przykładem może być Wrocław, szczególnie silnie doświadczony powodzią w 1997 roku. W dokumentach planistycznych tego miasta dla obszarów śródmiejskich zapisano konieczność tworzenia zieleni na dachach, zielonych ścian oraz sadzenia pnączy, a na osiedlach mieszkaniowych - organizacji nowych zieleńców i skwerów. W Katowicach zielony dach Międzynarodowego Centrum Kongresowego, poza funkcją estetyczną, jest także w pełni aktywną powierzchnią biologiczną.

Zastosowane na terenach trawiastych rozwiązania nie tylko odwadniają ich powierzchnię, lecz także umożliwiają retencję wody. Zieleń wprowadzana na dachy może pełnić jednak znacznie więcej funkcji. Na przykład utworzony na dachu budynku w Rotterdamie Vierhavenstrip Roof Park stanowi otwartą, zieloną przestrzeń rekreacyjną z ogrodami tematycznymi, odpowiadającą na potrzeby zarówno osób starszych, młodzieży, jak i rodzin z dziećmi. Nowe, niewielkie tereny zieleni, nazywane często parkami kieszeniowymi, rozwijane się w centrach miast w różnych częściach świata, między innymi w Australii, Chile, Meksyku, USA, a także w Polsce (oprócz Wrocławia także między innymi w Krakowie, Łodzi, Warszawie). Także zieleń towarzysząca drogom, ciągom pieszym i rowerowym, torowiskom, rondom czy parkingom pozwala wielu miastom lepiej zaadaptować się do zmian klimatu.

Jakie więc powinny być polskie miasta przyszłości?

Miasta przyszłości, nie tylko polskie, na pewno powinny być zielone, aby móc zwiększać odporność na liczne zagrożenia, i to nie tylko klimatyczne, ale także epidemiczne, oraz poprawiać warunki i jakość życia. Choć rozwijanie zieleni miejskiej z pewnością nie rozwiąże wszystkich problemów miast, bez wątpienia pomoże im lepiej zaadaptować się do nowych warunków i złagodzić zmiany generowane przez zmiany klimatu. Oprócz tego z pewnością korzystne będzie podejmowanie działań na rzecz zwiększania retencji i bioróżnorodności w mieście oraz wprowadzanie rozwiązań służących zwiększeniu komfortu termicznego jego mieszkańców (na przykład w Gdańsku planowane są między innymi zdroje, fontanny i inne miejsca umożliwiające mieszkańcom schłodzenie w upalne dni). Grajmy więc w zielone - postawmy na kolor nadziei. Na pewno warto. 

Prof. UAM dr hab. Lidia Mierzejewska jest z wykształcenia geografem. Od ponad 25 lat pracuje na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na Wydziale Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej, gdzie kieruje Zakładem Gospodarki Przestrzennej i Projektowania Urbanistycznego.

Od początku swojej kariery naukowej jej zainteresowania skupiają się na mieście, problemach rozwoju miast oraz procesach i modelach urbanizacji, ukazujących główne tendencje w polityce rozwojowej współczesnych miast. Szczególnym przedmiotem jej zainteresowania jest zieleń miejska i jej znaczenie dla mieszkańców miast oraz poznawcze i praktyczne aspekty zrównoważonego rozwoju miast, a w ostatnim czasie także, wpisująca się w rozwój zrównoważony, koncepcja city resilience. Jest to koncepcja budowania odporności miast na różnego typu kryzysy między innymi poprzez odpowiednio wczesne wykrywanie zagrożeń i umiejętne ich unikanie lub minimalizowanie niekorzystnych ich skutków w efekcie zwiększania elastyczności i adaptacyjności do zmieniających się warunków.

Prof. UAM dr hab. Lidia MierzejewskaProf. UAM dr hab. Lidia Mierzejewska Archiwum prywatne

Więcej o: