Dawny "bankier Kremla" pozywa Rosję i żąda ponad 12 mld dolarów
Siergiej Pugaczow, niegdyś jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina, złożył pozew przeciwko Rosji. Biznesmen twierdzi, że Kreml przejął w sposób bezprawny należące do niego imperium biznesowe, dlatego teraz domaga się 12 mld dolarów zadośćuczynienia.
Pozew rosyjskiego biznesmena zostanie najpewniej rozpatrzony przez Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze. Pugaczow domaga się zadośćuczynienia w wysokości ponad 12 mld dolarów z powodu utraty swojego imperium finansowego i całego majątku po wypadnięciu z łask prezydenta Rosji.
"Przez ostatnie kilku lat Rosja realizuje taktykę ataków na mnie, na moją rodzinę i na moje inwestycje. Jednak nie dam się jej zastraszyć" - napisał Pugaczow w oświadczeniu przedstawionym przez jego prawników w Paryżu.
Sam Pugaczow jest poszukiwany przez Interpol. Nakaz aresztowania wydano na prośbę Rosji, która oskarża go o malwersacje i sprzeniewierzenie ponad 700 mln dolarów, które miały posłużyć do ratowania Mieżoprombanku, którego Pugaczow był prezesem. Sam bankier zaprzecza wszelkim zarzutom.
Kolejny arbitraż Rosji
Moment złożenia pozwu nie jest przypadkowy. Ponad rok temu w tym samym Stałym Trybunale Arbitrażowym w Hadze sprawę wygrali byli akcjonariusze Jukosu. Trybunał nakazał Moskwie wypłatę 50 mld dolarów, ponieważ uznał, że "rosyjski rząd przedstawił koncernowi sprzeczne z prawem żądania podatkowe i przy użyciu struktur siłowych doprowadził go do bankructwa".
Jak twierdzą osoby zbliżone do Pugaczowa, biznesmen uznał, że teraz czas na jego pozew.
- Pan Pugaczow cierpliwie czekał na moment, kiedy będzie mógł wytoczyć swoje roszczenia finansowe. Przede wszystkim chce być pewny, że wszyscy odpowiedzialni za to bezprawie, w tym także ci na Kremlu, zostaną wymienieni z imienia i nazwiska - wyjaśnia anonimowe źródło, do którego dotarł Reuters.
"Pupilek Putina" i "bankier Kremla"
Relacje między bankierem a rządzącymi Rosją nie zawsze były tak chłodne. Pugaczow był kiedyś jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Rosji, mówiono o nim nawet "pupilek Putina". Chwalił się, że codziennie dzwonił do prezydenta i omawiał z nim "ważne sprawy". Twierdził także, że był jedną z trzech osób, które uczestniczyły w operacji "Sukcesor", czyli doprowadzeniu Putina do objęcia władzy po Borysie Jelcynie.
Drugi przydomek - "bankier Kremla" - Pugaczow zyskał jeszcze w ubiegłym wieku. W 1992 r. założył w Moskwie Mieżoprombank - jeden z największych rosyjskich banków. Pugaczow znajdował się wtedy w samym centrum władzy - doradzał politykom, a nawet finansował ich kampanie wyborcze.
Jego imperium finansowe zaczęło się rozpadać po kryzysie finansowym w 2008 r. Wtedy to Kreml zaczął coraz agresywniej przejmować należące do niego interesy. W 2010 r. upadł Mieżoprombank, a władze Rosji kolejno odbierały mu resztki majątku. Rok później Pugaczow uciekł do Londynu. Od tego czasu biznesmen stał się zażartym krytykiem Kremla i Władimira Putina.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Zainstaluj wtyczkę Gazeta.pl na Chrome >>>
O Władimirze Putinie i polityce współczesnej Rosji przeczytasz w książkach >>
"Przez ostatnie kilku lat Rosja realizuje taktykę ataków na mnie, na moją rodzinę i na moje inwestycje. Jednak nie dam się jej zastraszyć" - napisał Pugaczow w oświadczeniu przedstawionym przez jego prawników w Paryżu.
Sam Pugaczow jest poszukiwany przez Interpol. Nakaz aresztowania wydano na prośbę Rosji, która oskarża go o malwersacje i sprzeniewierzenie ponad 700 mln dolarów, które miały posłużyć do ratowania Mieżoprombanku, którego Pugaczow był prezesem. Sam bankier zaprzecza wszelkim zarzutom.
Kolejny arbitraż Rosji
Moment złożenia pozwu nie jest przypadkowy. Ponad rok temu w tym samym Stałym Trybunale Arbitrażowym w Hadze sprawę wygrali byli akcjonariusze Jukosu. Trybunał nakazał Moskwie wypłatę 50 mld dolarów, ponieważ uznał, że "rosyjski rząd przedstawił koncernowi sprzeczne z prawem żądania podatkowe i przy użyciu struktur siłowych doprowadził go do bankructwa".
Jak twierdzą osoby zbliżone do Pugaczowa, biznesmen uznał, że teraz czas na jego pozew.
- Pan Pugaczow cierpliwie czekał na moment, kiedy będzie mógł wytoczyć swoje roszczenia finansowe. Przede wszystkim chce być pewny, że wszyscy odpowiedzialni za to bezprawie, w tym także ci na Kremlu, zostaną wymienieni z imienia i nazwiska - wyjaśnia anonimowe źródło, do którego dotarł Reuters.
"Pupilek Putina" i "bankier Kremla"
Relacje między bankierem a rządzącymi Rosją nie zawsze były tak chłodne. Pugaczow był kiedyś jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Rosji, mówiono o nim nawet "pupilek Putina". Chwalił się, że codziennie dzwonił do prezydenta i omawiał z nim "ważne sprawy". Twierdził także, że był jedną z trzech osób, które uczestniczyły w operacji "Sukcesor", czyli doprowadzeniu Putina do objęcia władzy po Borysie Jelcynie.
Drugi przydomek - "bankier Kremla" - Pugaczow zyskał jeszcze w ubiegłym wieku. W 1992 r. założył w Moskwie Mieżoprombank - jeden z największych rosyjskich banków. Pugaczow znajdował się wtedy w samym centrum władzy - doradzał politykom, a nawet finansował ich kampanie wyborcze.
Jego imperium finansowe zaczęło się rozpadać po kryzysie finansowym w 2008 r. Wtedy to Kreml zaczął coraz agresywniej przejmować należące do niego interesy. W 2010 r. upadł Mieżoprombank, a władze Rosji kolejno odbierały mu resztki majątku. Rok później Pugaczow uciekł do Londynu. Od tego czasu biznesmen stał się zażartym krytykiem Kremla i Władimira Putina.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Zainstaluj wtyczkę Gazeta.pl na Chrome >>>
O Władimirze Putinie i polityce współczesnej Rosji przeczytasz w książkach >>
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
POPULARNE
NAJNOWSZE
-
Siłownie i restauracje zostaną otwarte w lutym? Mateusz Morawiecki podał warunki
-
500 plus. Jedna bardzo ważna zmiana i dotyczy wszystkich, którzy korzystają ze świadczenia
-
Dworczyk atakuje Niemcy za zakup szczepionek poza unijną umową. KE: Najpierw dostawa dla całej UE
-
Czytelniczka znalazła jeża. "To śmiertelne zagrożenie". Ekspert: Dobra reakcja, ale jeż powinien trafić do ośrodka
-
Pfizer wróci do normalnych dostaw szczepionek od 25 stycznia. Dlaczego wcześniej zwolnił tempo?
- Niemcy przedłużają lockdown. "Dzieci zarażają się nowymi szczepami koronawirusa jak dorośli"
- Nawalny opublikował materiał o "pałacu dla Putina". "Wygląda jak rezydencja barona narkotykowego"
- Sankcje wobec Nord Stream 2. USA nałożyły je na rosyjskiego armatora
- Koronawirus w Polsce. Sądy masowo kasują kary nałożone przez sanepid
- Mniej szczepionek od Pfizera, a rząd chce szczepić więcej osób. Zużyjemy całe rezerwy [WYKRES DNIA]