To kolejny cios dla znanej sieci fast food. W Stanach Zjednoczonych ubędzie w tym roku 59 restauracji należących do słynnej sieci fast food - wynika z oświadczenia władz koncernu.To pierwszy taki przypadek od 45 lat.
Likwidacja lokali to część planu oszczędnościowego wdrożonego przez sieć z powodu kryzysu wizerunkowego i spadających przychodów. Lokale McDonald's w Stanach Zjednoczonych - których liczba na koniec 2014 r. zbliżała się do 14,4 tys. - generują ok. 32 proc. przychodów koncernu. Jednak od dwóch lat sprzedaż w porównywalnych restauracjach na terenie USA spada.
Słowem: McDonald's przeżywa najgorszy okres od początku swojego istnienia. Przychody firmy w pierwszej połowie tego roku spadły o 10 proc., do 12,5 mld dol. Zysk netto sieci spadł o 22 proc., do 2 mld dol. Dlaczego? Zebraliśmy kilka grzechów głównych amerykańskiego koncernu.
JIM YOUNG / REUTERS / REUTERS
Pierwszym grzechem słynnej sieci fast food jest źle wytypowany wróg koncernu. O co chodzi?
Amerykański McDonald's w raporcie sporządzonym dla Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd w 2014 r. przedstawił swoje obawy, co do rozwoju firmy. "Długoterminowy trend zmierzający w kierunku wyższych płac i świadczeń socjalnych" - tak McDonald's określa w raporcie mianem "czynników ryzyka" na nadchodzący rok.
Wzrost płac i świadczeń jest zatem dla sieci fast food czymś niepokojącym. Należy dodać, że chodzi o wyższe płace, których nie da się już zbilansować podniesieniem cen za usługi, czyli obarczeniem większymi wydatkami klientów.
Większa świadomość, więcej strajków?
Centrala sieci fast food dostrzega również zagrożenia w podnoszeniu świadczeń socjalnych swoim pracownikom. Niebezpieczne trendy upatruje w "rosnącej fali zainteresowania opinii publicznej problemami nierówności dochodów".
Innymi słowy, im większa świadomość i wiedza społeczeństwa o płacy minimalnej, nierównościach społecznych czy rynku pracy, tym bardziej według firmy zwiększa się ryzyko podniesienia płac i świadczeń oraz ryzyko strajków. A to oznaczałoby kłopoty.
Świadomość klientów i pracowników problemem dla firmy? To błąd. Ale to nie koniec.
&Fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta
Kolejnym grzechem firmy, szczególnie w Ameryce, jest igranie z pracownikami.
Dwa lata temu Stany Zjednoczone zalała fala strajków osób zatrudnionych w sieci fast food. W ponad stu miastach pracownicy domagali się minimum 15 dol. za godzinę pracy. Strajki w niektórych miejscach trwają do dzisiaj.
- Nie mogę żyć normalnie za swoją pensję, coś musi się zmienić - mówiła wtedy dziennikarzom magazynu "Forbes" 22-letnia Lisette Ortiz zatrudniona w McDonald's. Ortiz powiedziała, że za godzinę swojej pracy otrzymuje stawkę minimalną, czyli 7,25 dol.
Należy podkreślić, że w Stanach próg ubóstwa wynosi 12,25 dol za godzinę. W podobnej sytuacji jest wiele z 4 mln osób zatrudnionych w 200 tys. barów fast food w USA. Firma jednak żądań nie spełniła i przestrzegła, że będzie to miało zgubny wpływ na przychody koncernu i odbije się wszystkim czkawką.
Po kilkunastu miesiącach centrala McDonald's przestawiła w końcu plany podniesienia pensji swoim pracownikom. Mają oni zarabiać o co najmniej dolara więcej niż wynosi najniższa pensja godzinowa. Do 2016 r. pracownicy spółki mają zarabiać ponad 10 dol. za godzinę.
BRENDAN MCDERMID / REUTERS / REUTERS
Jednym z głównym problemów sieci, do których zresztą się sama przyznaje, jest również przeładowane menu i moda na zdrowe, świadome jedzenie.
McDonald's od lat zbiera cięgi od dietetyków i ekspertów ds. zdrowej żywności. Obywatele bogatych regionów świata coraz częściej pałaszują kanapki z organicznymi warzywami, bez tłuszczu czy w ogóle mięs. Innymi słowy, nadeszła moda na zdrowie.
Dlatego też powołany pod koniec stycznia nowy dyrektor McDonald's, Steve Easterbrook, zapowiedział, że wprowadzi do menu kanapki z jarmużem i znacznie odchudzi menu firmy.Czy to coś da? - Chcieliśmy wprowadzać zbyt dużo zmian w zbyt krótkim czasie. Nie daliśmy restauracjom szans na złapanie oddechu - mówił swojego czasu Tim Fenton, dyrektor operacyjny spółki.
Czy trzy grzechy główne centrali największej restauracji świata pójdą w zapomnienie? W Polsce sieć ma się świetnie, ale fala zza oceanu może przyjść już do nas niebawem. Pytanie, czy oddział koncernu nad Wisłą zareaguje na czas.
BRENDAN MCDERMID / REUTERS / REUTERS