Którzy politycy przegrają z kryzysem? Wyborczy rok 2012

Rok 2012 jest bardzo szczególny z politycznego punktu widzenia. Wybory, bądź przekazanie władzy zaplanowane jest w czterech z pięciu mocarstw z Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wybory odbędą się też m.in. w Grecji i Wenezueli. Jaki będzie wpływ tych zmian na światową gospodarkę?

Putin za Miedwiediewa, za Putina Miedwiediew

Pierwsze ważne wybory w tym roku już za nami. W Rosji na stanowisku prezydenta Dmitrija Miedwiediewa zastąpi jego poprzednik, Władimir Putin.
Wybory przebiegły zgodnie ze scenariuszem, ustalonym wiele miesięcy temu. We wrześniu, podczas 12. zjazdu partii Jedna Rosja premier Putin zapowiedział, że będzie kandydował na stanowisko prezydenta, a prezydent Miedwiediew - że po wyborach zostanie premierem rządu.
- W istocie rzeczy oni wiedzieli o tym wyniku już w momencie, kiedy Putin przekazywał władzę Miedwiediewowi - ocenił prof. Adam D. Rotfeld z Polsko-Rosyjskiej Grupy do spraw Trudnych w rozmowie z TOK FM.
Zgodne z przewidywaniami było zwycięstwo Putina w pierwszej turze (według Centralnej Komisji Wyborczej uzyskał 63,60 proc. głosów), nikogo nie zaskoczyły także liczne cudy nad urnami (w niektórych okręgach frekwencja przekroczyła 100 proc., udokumentowano przypadki oddawania głosów przez te same osoby w kilku komisjach wyborczych. Stosunkowo nowym elementem są za to w Rosji zbiorowe manifestacje sprzeciwu wobec fałszerstw.
- Społeczeństwo rosyjskie jest w procesie głębokiej zmiany, gdzie protesty już są masowe, ale jeszcze nie ma opozycji, która zbudowałaby jakikolwiek wspólny program - ocenia prof. Rotfeld.
Co wyniki wyborów oznaczają dla światowej gospodarki? Zmiany obranego przez Rosję kursu raczej nie będzie. W pierwszej powyborczej rozmowie z szefami zachodnich gazet prezydent elekt przyznał, że jest gotów pomóc Unii Europejskiej w przezwyciężeniu kryzysu, ponieważ 40 proc. rosyjskich rezerw walutowych trzymane jest w euro, ale nie ma gotowych propozycji dla Europy.

Iran: Ahmadineżad coraz bardziej samotny

2 marca odbyła się pierwsza tura wyborów parlamentarnych w Iranie. Obsadzono w niej 225 z 290 miejsc w Madżlisie. Pozostałych 65 parlamentarzystów z obwodów, gdzie nikt nie uzyskał 25 proc. głosów, wyłonionych zostanie w kwietniowej drugiej turze.
Kandydatów do irańskiego parlamentu musi przed wyborami zaakceptować islamska Rada Strażników. Jak oceniali analitycy - w tym roku odrzucała większość opozycyjnych kandydatów. Z tego powodu organizacja Human Rights Watch uznała wybory za nieuczciwe bez względu na ich dalszy przebieg.
Nastawiona reformatorsko opozycja wezwała do bojkotu wyborów. Uczynili to m.in. wielki przegrany wyborów prezydenckich z 2009 roku, Mir-Hosejn Musawi i były prezydent Mohammed Chatami, który jednak ku zaskoczeniu swoich sympatyków ostatecznie poszedł oddać głos.
Wybory są starciem między dwoma konserwatywnymi siłami - zwolennikami prezydenta Ahmadineżada i sympatykami ajatollaha Chamenei, będącego w Iranie osobą numer jeden. W pierwszej turze popierani przez prezydenta kandydaci ponieśli klęskę. Do parlamentu nie dostała się nawet młodsza siostra Ahmadineżada, Parvin.
"Jeśli chameneiści wygrają, możemy spodziewać się kontynuacji wewnętrznych napięć między Madżlisem, a prezydentem oraz braku jakichkolwiek reform, a nawet "dociśnięcia śruby" społeczeństwu. W wymiarze zewnętrznym, antyzachodni kurs i wojownicza retoryka zostałyby zapewne utrzymane" - ocenia Artur Makolągwa na portalu Polityka Globalna.
A relacje Iranu z USA i Unią Europejską są coraz trudniejsze. Z powodu nieprzejrzystego programu atomowego Zachód nałożył na Teheran pod koniec stycznia embargo handlowe. Iran wstrzymał w odwecie dostawy ropy do Francji i Wlk. Brytanii realizowane w ramach dotychczas istniejących umów, co spowodowało wzrost cen surowca na świecie.

Czy Grecja nie zrezygnuje z oszczędności?

W kwietniu czekają nas kluczowe dla strefy euro wybory parlamentarne w Grecji. Obecny rząd ekonomisty Lukasa Papademosa - nazywany Rządem Jendości Narodowej - pracuje zaledwie od listopada. Uzyskał poparcie wszystkich głównych partii politycznych, powołany był jednak tylko w celu przeprowadzenia bolesnych reform i oszczędności. Przyspieszone wybory miały odbyć się jak tylko Unia Europejska i MFW zatwierdzą pożyczkę dla Grecji. Ostatecznie postanowiono zaczekać do kwietnia, kiedy to przeprowadzona zostanie do końca operacja obcięcia wartości greckich obligacji.
Przed nowym rządem staną niezwykle trudne wyzwania. Będzie musiał wdrożyć większość ustaw oszczędnościowych, które nie zyskały akceptacji społecznej. Za programami oszczędnościowymi opowiedziała się konserwatywna Nowa Demokracja, która na razie prowadzi w sondażach z ok. 30 proc. poparcia. Popierający reformy centrolewicowy PASOK może liczyć na zaledwie 8 proc. poparcia. To może być za mało do stworzenia koalicji, a pozostałe partie sprzeciwiają się narzuconym przez Unię oszczędnościom.
Wybory odbywać się będą zapewne w gorącej atmosferze. W samych Atenach w kolejnych protestach regularnie bierze udział kilkadziesiąt tysięcy osób. Po uchwaleniu programu oszczędnościowego na ulice wyszło ponad 100 tys. osób.
Z wyborcami flirtować zaczął więc nawet lider Nowej Demokracji, Antonis Samaras (na zdjęciu), który zapowiedział, że po przyspieszonych wyborach pakiet oszczędnościowy powinien zostać renegocjowany.

Sarkozy kontra Hollande, czyli dwie recepty na kryzys

22 kwietnia odbędą się wybory prezydenckie we Francji. Dotychczasowy prezydent, Nicolas Sarkozy, przegrywa na razie minimalnie w sondażach z kandydatem socjalistów, Francois Hollandem. Druga tura przewidziana została na 6 maja.
Stawka wyborów jest poważna bo obaj politycy mają zupełnie inne wizje poradzenia sobie z obecnym kryzysem gospodarczym. Sarkozy zapowiedział wprowadzenie 1 sierpnia podatku od transakcji finansowych, co, oprócz realnych wpływów do budżetu, ma także utrudnić życie spekulantom. Wydatki socjalne pokrywać chce z podwyżki podatku VAT z 19,6 proc. do 21,2 proc., czemu sprzeciwia się kandydat socjalistów.
Hollande chce zbalansować francuski budżet do 2017 roku a jako swojego głównego przeciwnika przedstawia świat finansjery. Najwięcej emocji wzbudziła na razie jego propozycja 75-proc. podatku dla najbogatszych, zarabiających powyżej 1 mln euro rocznie.
Inne jest także podejście obu kandydatów do czasu pracy. Sarkozy zaproponował nauczycielom podwyżkę 25 proc. w zamian za 8 godzin więcej pracy tygodniowo. Hollande nazwał ten projekt niesprawiedliwym szantażem i ogłosił, że obniży wiek emerytalny dla kobiet do 60 roku życia.
Kandydat Socjalistów chce także zmian we francuskiej polityce unijnej. Otwarcie mówi o potrzebie renegocjacji europejskiego paktu fiskalnego i przedstawieniu wspólnie z kanclerz Angelą Merkel nowej propozycji dla UE.

Sukcesja w Chinach w czasie przemian gospodarczych

W październiku skończą się w Chinach dziesięcioletnie rządy Hu Jintao (na zdjęciu). Jego następcą ma najprawdopodobniej zostać Xi Jinping, obecny wiceszef Centralnej Komisji Wojskowej. Analitycy podkreślają, że partia wyznaczyła go na nowego przywódcę kraju, mimo że nie było on faworytem dotychczasowego prezydenta i pochodzi z innej partyjnej frakcji.
Nowy prezydent rozpocznie rządy w trudnym momencie. Wzrost gospodarczy kraju zaczął wyhamowywać, a pobudzanie go poprzez wielkie państwowe zamówienia w przemyśle i infrastrukturze przestaje zdawać egzamin. Tymczasem oczekiwanie, że Państwo Środka stanie się gospodarką numer 1 na świecie, jest w Chinach powszechne.
Analitycy wzywają Chiny do zwiększenia popytu wewnętrznego i konsumpcji, m.in. poprzez zwiększenie dochodów klasy średniej i ograniczenie roli państwowych przedsiębiorstw. Przed groźbą kryzysu ostrzegał Chiny m.in. Bank Światowy.
Dużym kłopotem Chin jest też stale rosnące zadłużenie regionalnych rządów poszczególnych prowincji. Być może kraj ten czeka także operacja uwolnienia kursu juana.

Obama czeka na rywala

Wyborczy rok zakończy się w listopadzie, gdy Amerykanie zagłosują w wyborach prezydenta i Kongresu. Jak na razie wynik głosowania jest wielką niewiadomą. Z powodu słabych wyników gospodarki USA i ogromnego, jak na ten kraj, bezrobocia, noblista Barack Obama nie może być pewny reelekcji. Republikanie mają jednak problem, by w trwających właśnie prawyborach wyłonić kandydata. Faworytem mediów był początkowo Mitt Romney i to on najpewniej doczeka się nominacji. W siłę rośnie jednak bardziej radykalny kandydat - Rick Santorum, którego popiera konserwatywne południe.
Niezwykle istotne będą także wybory do Kongresu. Wielu ekspertów politycznych spodziewa się, że Republikanie osiągną w nich przewagę. Może to utrudnić Obamie wdrażanie niepopularnych reform. Od Kongresu zależeć też będzie ostateczny kształt amerykańskiego budżetu.
Dotychczasowe propozycje Obamy - m.in. 30-proc. podatku dla gospodarstw domowych zarabiających milion dolarów rocznie oraz likwidacja ulg  podatkowych dla koncernów gazowych i naftowych - zostały przez Republikanów odrzucone.

Egipt, Indie, Wenezuela...

Na jakie jeszcze wybory warto zwrócić w tym roku uwagę? W kwietniu odbędzie się głosowanie do parlamentu w Południowej Korei, a w grudniu Koreańczycy wybiorą prezydenta. W czerwcu do urn, wybrać nową głowę państwa, pójdą Egipcjanie. Pierwszego lipca parlamentarne i prezydenckie wybory odbędą się w Meksyku. Także w lipcu poznamy nowego prezydenta Indii. W październiku zaś opozycja spróbuje odebrać władzę Hugo Chavezowi w Wenezueli.

Szczególnie te ostatnie wybory będą pilnie obserwowane przez światowych ekonomistów. Wenezuela planuje w ciągu 10 lat stać się największym na świecie eksporterem ropy, jednak dostęp do ich złóż jest dla zagranicznych koncernów bardzo ograniczony.

Więcej o: