W piątek odbyły się wstępne konsultacje rządowe z przedstawicielami branży handlowej. To na tym spotkaniu pojawił się pomysł opodatkowania także handlu internetowego. Pisze o tym Rzeczpospolita powołując się na uczestników spotkania.
Według gazety zdecydowana większość osób zabierających głos w ramach konsultacji popierała ten pomysł. Przedstawiciele handlu tradycyjnego liczą na to, że kiedy ciężar opodatkowania uda się częściowo przełożyć na e-commerce, to być może rząd zgodzi się obniżyć stawkę podatku. Wtedy nowa danina byłaby dla handlu mniej dotkliwa.
Tyle, że stawki podatku na razie nie ma. Generalnie cały projekt opodatkowania handlu jest w fazie wstępnej. Wiele wskazuje na to, że nie będzie to podatek tylko od dużych sklepów. Puls Biznesu cytuje dziś ministra Henryka Kowalczyka, który mówi, że kryterium powierzchni sklepu prawdopodobnie pójdzie w zapomnienie. Są różne pomysły dotyczące zarówno stawek tego podatku, jak i tego, czy ma być on równy dla wszystkich sklepów, czy z największych sklepów ściągać więcej, a z mniejszych mniej.
Pierwszy projekt ustawy ma być gotowy w ciągu najbliższych dziesięciu dni – zapowiedział to na piątkowym spotkaniu minister finansów Paweł Szałamacha. Potem nastąpi seria kolejnych konsultacji. Zapewne w ich trakcie swoje uwagi przedstawi branża handlu internetowego, która w piątek w kancelarii premiera była nieobecna. Nic nie jest więc przesądzone.
Nie wiadomo czy podatek miałby obowiązywać także osoby fizyczne, które handlują w takich miejscach jak na przykład Allegro. Nie wiadomo też co z zakupami w zagranicznych sklepach takich jak np. Zalando, czy też z handlem na zagranicznych platformach typu Ebay. Ale pomysł się pojawił i handel tradycyjny nie ma nic przeciwko niemu. Czekamy na projekt ustawy.
Rzeczpospolita pisze, że na zakupy w internecie Polacy wydadzą w tym roku około 45 miliardów PLN - to o ponad 20 procent więcej niż w 2015.
