Bank Morgan Stanley podnosi prognozę wzrostu PKB dla Polski. Powód: 500+

Amerykański bank Morgan Stanley podnosi prognozę wzrostu gospodarczego dla Polski do 3,6 procent rocznie. Wcześniej spodziewał się, że w tym roku urośniemy tylko o 3,2 procent. Ale wcześniej nie przewidywał, że będziemy mieć program 500+

Prognoza wzrostu o 3,6 procent oznacza, że polska gospodarka nie straci nic z impetu jakim dysponowała w 2015 – w poprzednim roku nasze PKB wzrosło także o 3,6 procent.


Morgan Stanley wskazuje na ten sam mechanizm, o którym wspominał sam rząd przygotowując ustawę. Polacy dostaną do ręki dodatkowe pieniądze – w skali całej gospodarki kilkanaście miliardów złotych rocznie. Można się spodziewać, że natychmiast je wydadzą w sklepach pobudzając tym samym koniunkturę i dając przedsiębiorcom impuls do wzrostu produkcji. Zapewne część firm w związku z tym zdecyduje się na nowe inwestycje, aby zwiększyć swoje możliwości produkcyjne. Zapewne niektóre firmy zatrudnią też nowych pracowników.

To z kolei przyniesie kolejny wzrost dochodów wśród ludzi. To może spowodować kolejny wzrost wydatków. I tak dalej i tak dalej. A do tego osoby wyposażone w dodatkowe dochody będą miały lepsze możliwości ewentualnego zaciągania kredytów, które też będą przeznaczać na konsumpcję. Taki jest mechanizm szybszego wzrostu gospodarczego, dla którego pierwszym impulsem ma być 500+.

Morgan Stanley zakłada też, że potanieją kredyty – ich zdaniem Rada Polityki Pieniężnej obniży w tym roku główną stopę procentową w NBP z 1,5 procenta do 1 procenta.

ZOBACZ TEŻ: Chcesz dostać 500 zł? Zadzwoń do nich. Ruszyły infolinie programu Rodzina 500+

Amerykański bank wprowadzenie programu 500+ nazywa „luzowaniem fiskalnym”, czyli zakłada, że program wywoła wzrost deficytu budżetowego. Gdyby rząd większe wydatki związane z 500+ załatał w całości wyższymi podatkami, wtedy deficyt by nie wzrósł, ale też zniknąłby pozytywny impuls wydatkowy dla gospodarki - tyle samo pieniędzy ile wpompuje w portfele Polaków program 500+ wyjęto by z nich w postaci podatków.

Za pomocą tego samego mechanizmu z kryzysu w 2009 wyciągał polską gospodarkę minister Rostowski z rządem Donalda Tuska. W 2009 i 2010 deficyt budżetowy w Polsce wzrósł aż do 7,5 procent PKB, ale dzięki temu już w 2011 nasza gospodarka rosła o 5 procent. Kosztem był jednak wzrost długu publicznego, który 3 lata później doprowadził do poważnego okrojenia OFE.


Co ciekawe, rząd Beaty Szydło zapewnia, że większego deficytu wcale nie będzie i że nadal będzie się on utrzymywać w wymaganych przez Unię Europejską okolicach 3 procent PKB.

Morgan Stanley w swoich prognozach zakłada, że Czechy i Węgry będą w tym roku rosnąć o 2,5 procent, Ukraina o 1,1 procent, natomiast w Rosji będzie spadek PKB o 2,1 procent. Strefa euro ma rosnąć o 1,5 procent. Prognoza wzrostu gospodarczego dla całego świata została obniżona z 3,3 procent do 3 procent

Oczywiście Morgan Stanley to tylko jeden z wielu banków inwestycyjnych świata, jego prognozy nie muszą się sprawdzać.

Więcej o: