- Dla nas, Polaków, jest szczególnie ważne to, że nie tylko zdobywamy Rysy, ale też zdobywamy świat i szczególnie dumni jesteśmy z tych Polaków, którzy pokazują, że my nie gęsi, też swój język mamy - lubił mawiać w wywiadach Jan Kulczyk. Wszędzie, gdzie jeździł, starał się promować polski przemysł i polską myśl techniczną.
Nikomu nie udało się osiągnąć tak gigantycznego sukcesu zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Z majątkiem szacowanym na ponad 15 mld złotych Jan Kulczyk był największym polskim przedsiębiorcą po 1989 r.
Jan Kulczyk należał do trzeciego pokolenia przedsiębiorców w rodzinie. Jego dziadek, Władysław, prowadził w latach 30. XX wieku sklep z artykułami rolnymi. Ojciec, Henryk, założył tuż po wojnie kilka firm, a kiedy wszystkie zostały znacjonalizowane, wyemigrował w połowie lat 50. do Niemiec, by tam próbować szczęścia - pisał "Wprost". I odnalazł je z powodzeniem, otworzył kolejną firmę, która przyniosła pierwsze prawdziwe zyski.
Jan, zanim na poważnie zajął się biznesem, postawił na edukację. Ukończył prawo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i handel zagraniczny na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Posiadał również stopień naukowy doktora prawa międzynarodowego.
Droga najbogatszego Polaka do wielkich pieniędzy zaczęła w 1981 r. (Jan miał wtedy 31 lat), kiedy to za "podarowany" od ojca pierwszy milion założył polonijną firmę handlującą pastą BHP - Interkulpol. Dla urodzonego w 1950 r. Kulczyka to jednak był dopiero przedsmak tego, czym chciał się zajmować. W 1988 roku wszedł do branży motoryzacyjnej, tworząc pierwszą w Polsce sieć dystrybucji samochodów marki Volkswagen. Jego największa wada? - To dla mnie zaleta - jestem uparty, dociekam do końca, nigdy nie rezygnuję - lubił powtarzać.
Już wtedy był od kilku lat w związku małżeńskim z Grażyną. Oboje poznali się na jej balu absolutoryjnym. Szybko się pobrali. Po ślubie przyszła bizneswoman przez wiele lat zajmowała się domem i dziećmi, żyjąc w cieniu męża, który tymczasem pomnażał majątek. Miał jedną zasadę: "Nie trzeba kupować. Jak dziś jest okazja, to jutro będzie taniej".
Najlepsze czasy na Kulczyka czekały w demokratycznej Polsce. I tak na początku lat 90. założył Kulczyk Holding - firmę inwestycyjną, która zarobiła majątek na inwestycjach m.in. w Telekomunikację Polską, TUiR Warta i PKN Orlen. W 1992 r. zajął 22. miejsce na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Wtedy o Kulczyku zaczęło się robić coraz głośniej.
W tym czasie też założył Polską Radę Biznesu. Zrzeszył w niej kilkudziesięciu prezesów zarządów największych polskich firm i działających w Polsce firm zagranicznych. Przyświecała mu idea, że najpoważniejszym przedsiębiorcom i pracodawcom potrzebna jest reprezentacja będąca wiarygodnym i liczącym się partnerem w kontaktach z administracją państwową.
Przedsiębiorca czuł się w dużym biznesie jak ryba w wodzie. Miał niezwykłego nosa do inwestycji. W połowie lat 90. pomnożył swój majątek, inwestując w koncesję na telefonię komórkową Era GSM. W 1996 r. zapłacił za swe udziały 16 mln zł. Po trzech latach sprzedał je za 825 mln zł!
Po kilku latach, w 2007 r., przekształcił Kulczyk Holding w międzynarodową grupę Kulczyk Investments, która dziś jest najbardziej globalną polską marką działającą na wielu płaszczyznach, m.in. w sektorach energetycznym, surowcowym, w nieruchomościach i infrastrukturze. Kulczyk był również posiadaczem znaczącego pakietu akcji browarniczego giganta SabMiller (jego wartość jest szacowana na 8,8 mld zł).
Nazywano go także "polskim szejkiem" za sprawą udziałów w notowanej na polskiej i kanadyjskiej giełdzie spółki Serinus Energy wydobywającej gaz ziemny na Ukrainie i ropę w Tunezji. Nie ograniczał się jednak do biznesu. Przez lata aktywnie wspierał sport (był m.in. sponsorem polskich olimpijczyków), kulturę (przekazał rekordową dotację 20 mln złotych na budowę Muzeum Historii Żydów Polskich ) oraz organizacje pozarządowe. Szczególnie upodobał sobie te proekologiczne, m.in. Zielony Krzyż powołany przez Michaiła Gorbaczowa.
W czasie przekształcania Kulczyk Holding Jan rozstał się z żoną Grażyną. Wtedy też po podziale majątku, którego rodzina przedsiębiorcy nigdy nie ujawniła, miliarder pierwszy raz spadł w rankingu najbogatszych Polaków.
Prasa jednak wciąż spekulowała, ile pieniędzy zostawił Grażynie Kulczyk były mąż. Sugerowano, że Jan mógł jej przekazać nawet cały krajowy majątek, do którego należy między innymi Stary Browar w Poznaniu, teraz galeria sztuki i ekskluzywny hotel. Obecnie była żona miliardera sama może pochwalić się imponującym majątkiem wycenianym przez Forbesa na 1,7 mld złotych.
Napięta sytuacja rodzinna nałożyła się na zmiany polityczne. Po przejęciu władzy przez prawicę, która obsadziła go w roli symbolu "zepsutego kapitalizmu", atmosfera polityczna przestała sprzyjać jego interesom. Odcięto wtedy Kulczyka od prywatyzacji.
Ale to nie wszystko. Biznesmenowi nie ułatwiło też prowadzenia interesów nadszarpnięcie reputacji w aferze Orlenu. W celu wyjaśnienia afery wszczęto postępowanie w prokuraturze i powołano sejmową komisję śledczą. W jej raporcie stwierdzono, że poprzedni prezydent upoważnił Kulczyka do rozmów w sprawie sprzedaży Rosjanom polskich rafinerii - pisało wtedy "Wprost".
Jan Kulczyk złożył wyjaśnienia przed komisją, czterokrotnie był też przesłuchiwany przez prokuraturę w charakterze świadka. Nigdy niczego mu nie udowodniono.
Po rozwodzie z żoną Grażyną Jan zaczął trafiać na portale plotkarskie. Przez kilka lat sześćdziesięcioparoletni biznesmen związany był z Joanną Przetakiewicz, również przedsiębiorcą, właścicielką marki La Mania. Przetakiewicz zawsze ciepło i z szacunkiem odnosiła się do swojego partnera. - Jan Kulczyk? Każdej kobiecie, która ma przy sobie mądrego i silnego partnera, jest w życiu łatwiej. Nie mogę powiedzieć inaczej, bo bym skłamała. Łatwiej jest podejmować odważne decyzje, wiedząc, że w razie czego dostanie się wsparcie i radę - mówiła kilka lat temu w wywiadzie dla magazynu "Sukces".
Jednak z niewiadomych przyczyn para się rozstała. - Wiele nas łączy. Mamy mnóstwo pięknych wspomnień. Niektóre media piszą, że nie witamy się ze sobą, że ze sobą nie rozmawiamy. To wymysły. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, którzy bardzo się szanują. Wzajemny szacunek - to ostatecznie jest sprawdzian człowieka - wyznała swojego czasu w "Gali" Przetakiewicz.
Zapytana o przyczyny rozstania z Janem Kulczykiem odpowiedziała krótko: - Ogromne tempo życia i jeszcze większe nasze temperamenty.
Mimo 65 lat Kulczyk nie zwalniał tempa. Pod koniec zeszłego roku biznesmen ogłosił kolejną strategię biznesową. Miała się ona opierać na dostarczaniu Polsce i Unii Europejskiej prądu z Ukrainy, a także sprzedaży Ukrainie naszego węgla. Co pozostanie z tych planów? Czas pokaże.
W rodzinie Kulczyków nic nie zginie. Od kilku lat Jan powoli szykował się do przekazania sterów swojego biznesu potomkom. Od 2014 roku na stanowisku prezesa Kulczyk Investments zasiada jego syn Sebastian. Młody Kulczyk w firmie ojca pracował od 2011 roku, pomagając przy największych inwestycjach. W nauce fachu pomagał mu sam ojciec. - Już kilka lat temu ojciec wybrał moment zmiany pokoleniowej w firmie i rzeczywiście, zgodnie z umową, przekazał mi władzę. Powiedział też wtedy, że powstrzyma się od sterowania z tylnego siedzenia, bo teraz ja, samodzielnie, mam rozwijać Kulczyk Investments - mówił w wywiadzie dla Forbesa Sebastian Kulczyk. Z kolei córka miliardera Dominika Kulczyk-Lubomirska zasiada w radzie nadzorczej Kulczyk Investments.
- Wiem, z kim iść przez pustynię - mówił w wywiadzie dla Pb.pl. Całe jego życie zawodowe udowadnia, że doskonale wiedział, z kim i dlaczego warto robić interesy. Zaliczył na swoim koncie niewiele porażek i ogromną liczbę sukcesów. Jego zainteresowania ograniczała jedynie wyobraźnia. Kulczyk jeszcze przez długi czas pozostanie "największym polskim przedsiębiorcą". Nawet po śmierci.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas