Serwis Airbnb umożliwia kontakt osób, które podróżują po całym świecie z ludźmi, którzy chcą je ugościć w swoim mieszkaniu, pobierając za to pewną sumę pieniędzy. Z angielska to klasyczny "couchsurfing", za który trzeba zapłacić. Serwis zaczynał w 2008 roku od wynajmu jednego pokoju, dziś to działający także w Polsce gigant o zasięgu globalnym.
Airbnb czerpie zyski z pobierania 3-procentowej opłaty od gospodarzy. Nie wszystkim się to podoba. Wzrost popularności serwisu postawił na nogi branżę hotelową, która domaga się, by gospodarze wynajmowanych za pośrednictwem Airbnb kwater, analogicznie jak hotele, płacili podatki czy przestrzegali uciążliwych często przepisów dotyczących funkcjonowania hoteli, np. w zakresie bezpieczeństwa.
Takie głosy można było usłyszeć w Nowym Jorku, San Francisco, Amsterdamie czy Berlinie. Ostatnio za Airbnb wzięli się urzędnicy w Wiedniu.
Jak donosi The Local, wiedeńscy urzędnicy twierdzą, że chcą bardziej uczciwej konkurencji pomiędzy osobami prywatnymi wynajmującymi kwatery, m.in. za pośrednictwem Airbnb, oraz przemysłem hotelarskim, który zmuszany jest przez nich do obniżania cen.
Urzędnicy są zdania, że ludzie którzy wynajmują swoje mieszkania za pośrednictwem tych stron nie wiedzą, że muszą zapłacić podatki. Teraz Wiedeń chce to zmienić.
Tylko na Airbnb można znaleźć około 5 tysięcy miejsc noclegowych w Wiedniu. Urzędnicy chcą skontaktować się z właścicielami tych kwater i poinformować ich, ile muszą zapłacić.
- Serwisy internetowe obowiązują zasady stosowane wobec hoteli austriackich ? mówi miejski doradca finansowy Renate Brauner.
Według szacunków instytucji finansowych Wiednia, jego budżet może zasilić dodatkowe 100 tys. euro, jeśli miejskie opłaty, także od osób wynajmujących swoje mieszkania, będą pobierane prawidłowo.
Zgodnie z wiedeńskimi przepisami, jeśli kwatera prywatna jest wynajmowana komercyjnie, jej właściciel musi uzyskać na to licencję. Kara za brak takiej licencji została właśnie zwiększona z 420 do 2 100 euro.
Problemy Airbnb są typowe dla aplikacji czy internetowych serwisów wykorzystujących tzw. ekonomię współdzielenia, które umożliwiają klientom dostęp do tanich usług, przez co zagrażają wielu grupom interesów.
Od wielu miesięcy wściekłość taksówkarzy wywołuje służąca do zamawiana transportu w miastach aplikacja Uber. Warszawscy taksówkarze we wrześniu ubiegłego roku zorganizowali gigantyczny protest przeciwko nielegalnym, ich zdaniem, firmom świadczącym przewóz osób z Uberem na czele.
Podobnie jest z serwisem BlaBlaCar, umożliwiającym tanie przejazdy na dłuższym dystansie. Nad jego opodatkowaniem zastanawiało się rok temu Ministerstwo Finansów, a pod koniec lutego br. Komisja Europejska zapowiedziała, że przygotowuje podatki dla BlaBlaCar i... Airbnb.