Statek wyładowany pół milionem baryłek amerykańskiej ropy przybił niedawno do terminalu należącego do Wenezueli. Jak podaje firma badawcza ClipperData, ładunek dotarł do obiektu zlokalizowanego na holenderskiej wyspie Curacao na Karaibach.
Fakt, że Wenezuela importuje amerykańską ropę może dziwić, zważywszy na to, że kraj ten posiada jedne z największych na świecie rezerw tego surowca. Według Energy Information Administration w 2014 r. wynosiły one 298 miliardów baryłek, czyli więcej niż w Arabii Saudyjskiej (268 mld) czy Kanadzie (173 mld).
Jednak, jak informuje ClipperData, ropa wydobywana w Wenezueli jest bardzo ciężka i trudna do rafinacji, dlatego zanim zostanie sprzedana do innych krajów musi zostać wymieszana z lżejszymi rodzajami ropy w celu poprawienia jej jakości. Do tej pory Wenezuela importowała taki surowiec z Rosji, Angoli czy Nigerii.
- Sprowadzenie tankowca z ropą ze Stanów Zjednoczonych jest po prostu tańsze niż z Północnej czy Zachodniej Afryki - powiedział cytowany przez CNN Nilofar Saidi, analityk ClipperData.
W grudniu Stany Zjednoczone uchwaliły zniesienie obowiązującego od 40 lat zakazu eksportu ropy. Mimo napięć politycznych między nimi a Wenezuelą, państwowej spółce naftowej PDVSA udało się stanąć w kolejce po amerykański surowiec.
Ekonomia Wenezueli w dużej mierze opiera się na eksporcie ropy naftowej. Ponieważ jej ceny znacznie spadły, gospodarka kraju znajduje się obecnie w stanie głębokiej recesji. Dwa tygodnie temu prezydent zadekretował 60-dniowy stan nadzwyczajny, który może zostać przedłużony na kolejne 60 dni. Na skutek m.in. znaczącego spadku rezerw walutowych spowodowanego zmniejszeniem wpływów z eksportu ropy, inflacja w tym kraju dochodzi do 200 procent.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas