Kto ma złoto wygrał życie? 62 proc. wzrost! Nadchodzi nowa gorączka?

Od początku roku ceny złota szybują. W ciągu zaledwie 7 tygodni cena kruszcu zanotowała przeszło 16-procentowy wzrost. Obecnie inwestorzy za jedną uncję płacą około 1240 dolarów. To najwyższy poziom od blisko 12 miesięcy. Zdaniem części analityków złoto warto nadal kupować, bo wzrostowi cen kruszcu sprzyjają tzw. czynniki makroekonomiczne oraz wzrost popytu w ważnych krajach rozwijających się. Tylko w Indiach import złota w styczniu wzrósł o 62 procent. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę także na krytyczne oceny sytuacji na rynku, które wskazują, że do gorączki złota ciągle daleko.

Złoto znów jest gorącym towarem na światowych rynkach. Kruszec wrócił do łask po niespełna pięciu latach, kiedy to mieliśmy ostatni rajd jego cen do poziomu 1920 dol. za uncję we wrześniu 2011 r.

Inwestorów skłoniły problemy banków

Od początku roku złoto zanotowało przeszło 16--procentowy wzrost. Jego cena jest obecnie najwyższa od 12 miesięcy. Inwestorzy za jedną uncję płacili ostatnio ponad 1237 dol. Notowania złota wspiera wzrost awersji do ryzyka na rynkach finansowych - głównie w sektorze bankowym. Np. zarząd niemieckiego Deutsche Banku poinformował, że w zeszłym roku jego strata wyniosła prawie 6,7 mld euro. Rynki boją się, że problemy banku przełożą się na inne instytucje i szukają bezpiecznych przystani. Jedną z nich jest złoto.

Inwestorzy za jedną akcję Deutsche Banku płacą obecnie około 15 euro. Jest to najniższy poziom od przełomu 2008/2009 roku i bankructwa Lehman Brothers. Wzrost ryzyka przelał się także na cały globalny sektor finansowy. Marcin Działek, analityk techniczny Domu Maklerskiego BZ WBK wskazuje tu głównie na banki w Japonii oraz francuskie Société Générale, które w ostatnim czasie zanotowały blisko 10--procentowe spadki.

Inne czynniki makroekonomiczne są dobrze znane.

- To dramatyczna zmiana prognoz dla amerykańskich stop procentowych i załamanie cen ropy oraz światowych akcji spowodowały ożywienie popytu na złoto. Wielu inwestorów sparzyło się na ostatnim etapie rajdu do poziomu 1 920 dol. za uncję we wrześniu 2011 r., jednak ze względu na zmianę prognoz w ciągu ostatnich siedmiu tygodni zarówno ci, którzy opierają się na analizie technicznej, jak i ci kierujący się wskaźnikami makroekonomicznymi powrócili do gry - dodaje Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych w Saxo Banku.

Cenom kruszcu sprzyja także popyt w znaczących krajach rozwijających się. Popyt na złoto ostatnio był na tyle duży, że w ciągu ostatnich siedmiu tygodni wolumen złota w posiadaniu inwestorów wzrósł niemal o tyle samo, co wartość wycofana z obiegu w 2015 r. Wygląda na to, że w lutym wzrost ten może być największy od siedmiu lat.

Np. w Indiach import złota w styczniu wzrósł o 62 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Indie to drugi co do wielkości światowy konsument złota.

Gdzie jest kres wzrostów cen?

- Nadchodzące dni znów każą nam patrzeć na doniesienia z tradycyjnych parkietów, ponieważ to właśnie tam ważą się losy kolejnej bessy, która od początku roku ma największy wpływ na notowania żółtego metalu. Ostatnie nieugięcie wobec bardzo dobrego wyniku amerykańskiego PKB, podpowiada nam, że to jeszcze nie koniec wzrostów, a złoto znów staje się jednym z najbardziej pożądanych inwestycji wśród inwestorów na całym świecie - mówi Paweł Żuk, główny analityk w Inwestycje Alternatywne Profit.

- Sytuacja na rynku złota sugeruje możliwość wzrostów do okolic 1,3 tys dolarów za uncję i potwierdza możliwość zakończenia czteroletniej korekty spadkowej - dodaje Marcin Działek.

Z kolei - zdaniem Ole Hansena - dolar, akcje i ropa (w szczególności biorąc pod uwagę oddziaływanie cen ropy na ceny globalnych akcji) to trzy główne czynniki kształtujące cenę złota w nadchodzących tygodniach. - Inwestujący w opcje preferują opcje kupna nad opcjami sprzedaży, a przewaga tych pierwszych jest największa od października 2009 r., kiedy to cena złota sięgała wartości szczytowej. Taki entuzjazm byków nie zniknie w ciągu jednej nocy - mówi.

Bardziej ostrożny jest Barnaba Gan, ekonomista Oversea-Chinese Banking Corp., który jeszcze w ubiegłym tygodniu nazwał złoto "superbohaterem" i wskazał, że jego ceny mogą osiągnąć 1400 dol. za uncję.

- Nazwałem złoto superbohaterem tylko dlatego, że było największym zwycięzcą od początku roku wśród innych aktywów. Ceny za uncję mogą spaść w przedział od 1000 do 1150 dol. do końca roku, jeśli Fed podniesie stopy procentowe - wskazuje Gan, cytowany przez Bloomberga.

Przypomnijmy, że złoto traktowane jest jako bezpieczna przystań, czyli miejsce gdzie w razie podwyższonego ryzyka rynkowego inwestorzy przenoszą swój kapitał. Oprócz niego podobną rolę w globalnej gospodarce pełnią także obligacje Niemiec czy Szwajcarii, a przede wszystkim dolar amerykański.

Bez cienia wątpliwości negatywnie o dalszym potencjalnym wzroście cen złota wypowiadają się Robin Bhar, lodyński analityk Societe Generale (prognozuje 955 dol. za uncję w IV kwartale roku) oraz analitycy Goldman Sachs Jeffrey Currie i Max Layton (powtórzyli 15 lutego prognozy, że ceny złota spadną na koniec roku do 1000 dol. za uncję). Bhar oczekuje, że Fed podniesie stopy procentowe w tym roku, co zmniejszy atrakcyjność żółtego metalu. Twierdzi też, że globalne zawirowania zaczną słabnąć, przejdą łagodnie.

- Oczywiście, jeśli nie, będzie to kolejny znak ostrzegawczy i zobaczymy dalszy skup złota - mówi w rozmowie z Bloombergiem.

Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas

Więcej o: