W lipcu 2014 roku za czasów prezesury Juliusza Brauna, tnąc koszty, telewizja publiczna przeniosła 411 pracowników do agencji pracy LeasingTeam, gdzie m. in. dziennikarze, montażyści, graficy, charakteryzatorzy nadal wykonywali te same prace dla TVP, z tą różnicą, że na umowach śmieciowych, a ich oficjalnym pracodawcą była teraz agencja a nie TVP. Większość z nich musiała założyć własną działalność gospodarczą i jako pracownicy outsourcingowani świadczyć usługi dla telewizji.
Obecnie w agencji pozostaje jeszcze 88 z 411 pracowników przejętych od początku zmian. Pozostałe albo zostały zwolnione, bo agencja kilkukrotnie zapowiadała zwolnienia grupowe wśród byłych pracowników TVP, albo same odeszły.
Wirtualnemedia.pl informują, że przedstawiciele działającej w LeasingTeam komórki związku zawodowego Wizja przesłali serwisowi komunikat, w którym informują, że: "przedstawiciele zarządu LT stwierdzili jednoznacznie, że jedynym powodem przeprowadzenia planowanych zwolnień grupowych jest zakończenie dwuletniej umowy z TVP, która wygasa 30 czerwca".
W dalszej części komunikatu przesłanego do redakcji serwisu czytamy: "Andżelika Majewska (członek zarządu LeasingTeam - przyp. red.) przekazała informację, że LT zwracało się do Telewizji Polskiej z propozycją przedłużenia umowy o kolejny rok. Taką możliwość, jak powiedziano, przewidywała umowa zawarta między tymi firmami. Telewizja Polska nie jest zainteresowana takim rozwiązaniem. Poinformowano nas również, że - jako alternatywę - zaproponowano zarządowi TVP powrót 88 osób pozostałych jeszcze w LT do telewizji publicznej z dniem zakończenia umowy. Żadnej odpowiedzi na tę propozycję nie uzyskano."
Przedstawiciele związku uważaj, że prawdziwą intencją TVP od początku było pozbycie się pracowników z telewizji. - Uważamy, że jest on (powód zwolnienia - przyp. red.) pozorny, tak jak i cały proces przeniesienia pracowników TVP - przypominają w oświadczeniu.
Związkowcy z Wizji wysłali też list do ministra kultury Piotra Glińskiego, prezesa TVP Jacka Kurskiego oraz Macieja Staneckiego, który jest członkiem zarządu spółki. Zwracają się w nim do władz ministerstwa kultury i TVP "z prośbą (...) o naprawienie skutków szkodliwej uchwały poprzedniego zarządu o pozornym przeniesieniu pracowników TVP, wśród których znaleźli się również ludzie niemile widziani przez poprzednie kierownictwo spółki".
"Śledzimy na bieżąco zmiany w TVP. Każdego dnia oczekujemy od Pana Prezesa na wiadomość, że nowe władze spółki o nas wiedzą - i pamiętają, że nasz dorobek, wiedza i kompetencje są potrzebne, że będziemy uczestniczyć w zapowiadanej "dobrej zmianie w mediach publicznych" Zamiast tej wiadomości dziś dowiadujemy się o zwolnieniach grupowych. Czy TVP o nas zapomniała?" - pytają związkowcy.
Jeszcze w styczniu trzy związki zawodowe działające w TVP spotkały się z nowym prezesem Jackiem Kurskim, żeby porozmawiać o niepokojach panujących w spółce. - Przekazaliśmy prezesowi pismo z listą problemów, które koniecznie trzeba załatwić. Ustaliliśmy, że będziemy prowadzili prace robocze z pełnomocnikami do konkretnych spraw - mówiła wtedy dziennikarzom "Gazety Wyborczej" Barbara Markowska, szefowa Wizji.
W rozmowach z gazetą i związkowcami prezes zapewniał wtedy, że nic nie wie o zwolnieniach grupowych w TVP. Pracownicy obawiali się takich działań, bo PiS zapowiedział, że TVP zostanie przekształcona ze spółki skarbu państwa w instytucję kultury. Co de facto oznacza powołanie nowej spółki i umożliwia zwolnienia grupowe w tej likwidowanej.
W rozmowie z "Wyborczą" w styczniu prezes Kurski stwierdził: - W sprawie pracowników zatrudnionych w agencji LeasingTeam swoje stanowisko przedstawiłem pracownikom, ale nie będę się nim dzielił z mediami.
Nieoficjalnie pracownicy mówili jednak, że przeniesienie części z nich do agencji zatrudnienia Kurski ocenił negatywni i stwierdził, że sam by takiej decyzji nie podjął.