Grecja jest już o krok od bankructwa, dziś minął termin spłaty 1,6 mld euro Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Ryzyko wyjścia tego kraju ze strefy euro i powrotu do drachmy jest coraz większe. W obawie przed paniką wśród Greków i opróżnianiem przez nich kont zamknięto banki i ograniczono ilość pieniędzy, które można wyciągnąć z bankomatu. Jednak to nie przeraża polskich wczasowiczów.
- Polacy dalej chętnie wybierają Grecję na letnie wakacje, nie widzimy zmniejszenia zainteresowania tym kierunkiem, a nawet wręcz przeciwnie. Zamknęliśmy wszystkie nasze oferty wyjazdów do Tunezji, w związku z tym część klientów, którzy wcześniej kupili wyjazdy do tego kraju, wybrała właśnie Grecję. Obok Turcji jest to wciąż najpopularniejszy kierunek wakacyjnych wyjazdów Polaków - tłumaczy rzecznik prasowy biura podróży TUI Polska.
Na swojej stronie internetowej MSZ publikuje ostrzeżenia dla podróżujących. Resort ostrzega np. przed wyjazdami do Tunezji, w której w zeszłym tygodniu doszło do ataku na turystów. W przypadku Grecji jest jednak inaczej, MSZ zaleca "zachowanie zwykłej ostrożności" i uzbrojenie się w zapas gotówki na wypadek ewentualnych problemów.
"W związku z obecną sytuacją sektora bankowego i finansów publicznych w Grecji Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca wszystkim udającym się lub planującym podróż do tego kraju śledzenie bieżących komunikatów publikowanych na stronach MSZ oraz aktualnych doniesień prasowych. Z uwagi na możliwość występowania czasowych ograniczeń w wypłacaniu waluty w bankomatach oraz bankach osobom udającym się do Grecji Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca również zaopatrzenie się w dodatkowe środki płatnicze w postaci gotówki" - czytamy w komunikacie na stronie resortu.
Podobnego zdania są przedstawiciele biura podróży TUI. - Większość greckiej turystyki to wyspy, które są oddalone od stolicy o setki, a nawet tysiące kilometrów. Tam życie toczy się po prostu własnym torem. Do tego większość klientów wybiera ofertę all inclusive - mniej więcej 80 proc. osób - dlatego ewentualne problemy z bankomatami mogą doskwierać tylko niedużej grupie naszych klientów. Do tego na greckich wyspach nie ma jak dotąd problemów z pobieraniem pieniędzy - mówi Artur Rezner.
I dodaje: - Z doświadczenia wiem także, że Polacy, nawet gdy jadą na all inclusive, zabierają ze sobą również gotówkę, zwykle ok. 100-200 euro, i to im całkowicie wystarczy.
Jednak aby zdecydować się na odpowiednią sumę, trzeba przede wszystkim się zastanowić, na co będą nam potrzebne pieniądze.
- Ile gotówki powinniśmy zabrać ze sobą do Grecji, zależy od wykupionej wycieczki. Turyście na wycieczce all inclusive, który zamierza przede wszystkim wypoczywać na plaży i nie planuje żadnych dodatkowych wycieczek, spokojnie wystarczy 100 euro na tydzień. Jednak jeśli zamierza jeździć na wycieczki fakultatywne, to musi się liczyć z kosztem 60-100 euro na osobę za każdy taki wyjazd. Dlatego warto sprawdzić wcześniej oferty i ich koszty. Tak więc nie trzeba ze sobą brać worka pieniędzy. Zresztą operacje dokonywane kartami kredytowymi wciąż działają - mówi Rezner.
Z trochę większymi kosztami muszą się liczyć osoby, które nie zdecydowały się na all inclusive: - Zazwyczaj w cenie hotelu jest wtedy śniadanie, więc turyści muszą zadbać o obiad i kolację. Generalnie ok. 50 euro dziennie powinno całkowicie wystarczyć, a nawet jest to zanadto. Myślę, że trzeba liczyć ok. 300-400 euro na tydzień.
Ewentualne odłączenie się Aten od eurolandu spowoduje wiele problemów gospodarczych. - Początki Grecji po wyjściu ze strefy euro na pewno będą bardzo ciężkie. Jeśli drachma zostanie zdewaluowana o połowę, to wszystkie kupowane z zewnątrz towary mogą się stać dwa razy droższe. W tym momencie większość rzeczy robi się potwornie droga, a więc jest i inflacja, i recesja. Wtedy jest tylko pytanie, jak bardzo trzeba będzie Grekom pomagać, i mam tu na myśli pomoc nie tylko finansową, ale wręcz humanitarną - mówi główny analityk DM Xelion Piotr Kuczyński.
Do tego wprowadzenie nowej waluty spowoduje dodatkowe problemy.
- To nie jest taki prosty proces. Prawdopodobnie przez jakiś czas będą funkcjonowały dwie waluty. Do tego trzeba się bardzo dokładnie przygotować. To będzie bardzo silna destabilizacja i pewnie bardzo silne kolejne tąpnięcie w gospodarce greckiej - oceniła w rozmowie z PAP główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Mimo to TUI Polska nie spodziewa się i nie obawia żadnych większych problemów po ewentualnym Grexicie. Klienci nie zostaną wyrzuceni z hotelu ani nie powinni mieć problemów z wyżywieniem.
- Zarówno my, jak i hotelarze mamy długoterminowe kontrakty, również z poddostawcami. Mogą być jakieś przejściowe problemy, np. w sklepie - może nie być tam jakiegoś towaru - jednak nie spodziewamy się większych problemów. Myślę, że to będzie wyglądało raczej jak dewaluacja w Polsce w latach 90. albo przechodzenie na euro przez naszych sąsiadów: było niewielkie zamieszanie i jakieś mniejsze problemy, jednak nic wielkiego się nie stało. Do tego transakcje międzybankowe nie są zawieszone, a zamawianie np. produktów spożywczych do hoteli odbywa się właśnie w ten sposób - bezgotówkowo - tłumaczy rzecznik biura.
Bankructwo Grecji i wyjście ze strefy euro może być paradoksalnie dobrą wiadomością dla turystów wybierających się w te rejony - ceny niektórych usług i towarów w tym kraju mogą spaść nawet o połowę.
- Przyjęcie drachmy będzie korzystne dla turystów, ponieważ grecka waluta będzie musiała być zdewaluowana mniej więcej o połowę, a więc spadną też ceny np. pobytu w hotelu czy jedzenia w restauracji. Poza tym wszyscy staraliby się podawać jak najniższe ceny, aby w ogóle przyciągnąć turystów. Należy przypuszczać, że po takim spadku cen turyści zaczęliby masowo wyjeżdżać do Grecji. Na pewno turystyka byłaby główną gałęzią napędzającą gospodarkę, i do tego błyskawicznie się rozwijającą - tłumaczy Piotr Kuczyński.
Chcesz wiedzieć więcej i szybciej? Zainstaluj wtyczkę Gazeta.pl na Chrome >>>
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas