Datę potwierdziła francuska minister Emmanuelle Cosse i jednocześnie liderka ugrupowania Europa Ekologia Zieloni, powołując się na obietnicę Francois Hollande'a.
Cosse zabrała głos w sprawie działającej od 1977 r. elektrowni EDF po zarzutach Niemców, że incydent w siłowni sprzed 2 lat, był o wiele poważniejszy niż informowali o tym sami Francuzi. W opinii niemieckich mediów Francuzi tuszowali informacje dotyczące wydarzeń w 2014 roku. Dziennikarze dotarli do niepokojącej korespondencji dyrekcji elektrowni kilka dni po awarii. Do zdarzenia doszło w kwietniu 2014 r. - wówczas, podczas rutynowej eksploatacji w jednym z dwóch reaktorów, nastąpił wyciek wody na kilku poziomach elektrowni.
Zarzuty niemieckich mediów wobec Francuzów szybko skomentowało też ministerstwo środowiska Niemiec. - To nie pierwszy incydent i problem z tą elektrownią, dlatego też Minister Środowiska Niemiec domaga się, aby reaktor był zamknięty tak szybko jak to możliwe - powiedział Stephan Haufe, rzecznik niemieckiego ministerstwa środowiska.
Francuski Urząd Dozoru Jądrowego, reagując na doniesienia niemieckiej prasy poinformował, że awaria z 2014 r. była niewielka a jej skala nie była ani zminimalizowana ani utajona.
Francuzi zresztą ciągle utrzymują, że bezpieczeństwo w zakładzie jest "ogólnie zadowalające" i z tego powodu nie ma potrzeby go zamykać. Zostanie on jednak zamknięty, bo w Paryżu zmieniła się polityka energetyczna rządu.
Francja zobowiązała się obniżyć udział energii jądrowej w miksie energetycznym z ponad 75 procent do 50 procent, zamykając 24 reaktory do 2025 roku. Paryż chce stawiać na energie odnawialną.