Z przyjętego we wrześniu przez rząd projektu budżetu na 2024 r. wynika, że dochody państwa wyniosą 684,5 mld zł, a limit wydatków ustalono na kwotę 849,3 mld zł. Oznacza to deficyt na poziomie nie większym niż 164,8 mld zł. Budżet przygotowano przy założeniu, że wzrost PKB w przyszłym roku w ujęciu realnym ma wynieść 3 proc., a inflacja średnioroczna będzie na poziomie 6,6 proc.
Ryszard Petru ocenił, że istnieje obawa, iż poziom inflacji w 2024 roku będzie wyższy ze względu na "zaniżone ceny paliw". Poseł Trzeciej Drogi powiedział również, że w związku brakiem decyzji dotyczącej utworzenia nowego rządu istnieje obawa, że nie uda się uchwalić budżetu do końca roku.
- Jeśli opozycja, która teraz otrzymała większość w Sejmie, przejęłaby możliwość tworzenia rządu już w październiku-listopadzie, miałaby większy wpływ na przyszłoroczny budżet. Jeśli miałoby się to wydarzyć w ostatnim możliwym terminie [chodzi o grudzień - red.], ten budżet w naturalny sposób będzie musiał być przedmiotem funkcjonowania państwa w pierwszych miesiącach roku - mówił Petru w rozmowie z PAP.
W czwartek Ryszard Petru pisał na platformie X, że "PiS zostawia finanse publiczne w tak złym stanie, że może zabraknąć pieniędzy w budżecie na koniec roku. Niezbędna będzie nowelizacja budżetu". A co z realizacją programów społecznych w 2024 roku?
- Nie będziemy w stanie w istotny sposób czegokolwiek zmieniać w budżecie w pierwszych miesiącach - zapewnił poseł Trzeciej Drogi w rozmowie z PAP. Podkreślił również, że program 800 plus "będzie realizowany".