Finanse dla koneserów. Złoto, wino, dzieła sztuki - ile można zarobić?

Jeśli masz już portfel inwestycyjny złożony z akcji, obligacji i funduszy inwestycyjnych o najpopularniejszych strategiach, to ten odcinek ?Edukacji w finansach? jest dla ciebie. Czas dorzucić do portfela coś alternatywnego, co uodporni twoje oszczędności na kryzysy giełdowe

Ten poradnik z cyklu "Edukacja w finansach" zatytułowaliśmy nieco przewrotnie, bo sugerując, że dotyczy on osób, które mają milionowe oszczędności i żyją z odsetek od lokat bankowych. Nic bardziej mylnego - opowiemy dziś o inwestycjach alternatywnych, które - owszem - są wskazane dla posiadaczy nieco większych od przeciętnego portfeli inwestycyjnych, ale przecież nie tylko dla krezusów i koneserów finansów. Każdy, kto ma już jakieś oszczędności, kilka lokat, funduszy, jakieś akcje, powinien pomyśleć, aby jakoś uatrakcyjnić swój portfel inwestycji. Dorzucić do niego coś, co pozwala zarabiać nawet wtedy, kiedy na giełdzie jest czerwono, a ceny akcji spadają jak kamień w wodę.

Eksperci twierdzą, że w inwestycje alternatywne, niezależne od rynku akcji i obligacji, powinno się ulokować nie więcej niż 20 proc. kapitału. Na rozwiniętych rynkach światowych inwestorzy instytucjonalni lokują w ten sposób przeciętnie 8 proc. swoich aktywów. Biorąc pod uwagę, że w złoto, nieruchomości, wino lub dzieła sztuki trudno jest zainwestować mniej niż 20-25 tys. zł (progi wejścia do alternatywnych produktów inwestycyjnych są zwykle dość wyśrubowane), nad lokowaniem w taki sposób warto się zastanowić, mając 80-100 tys. zł oszczędności lub więcej. Co jest do wyboru?

Czytaj też: Klęska funduszy nieruchomości i nadzieje funduszy... wierzytelności

Czytaj też: Nowy fundusz pozwoli zarobić na długach szpitali

1. Złoto, czyli lek na inflację

W ostatnim roku cena uncji złota na giełdzie w Nowym Jorku poszła w górę z 1,4 tys do 1,9 tys. dol. Choć znawcy rynku złota ostrzegają, że cena kruszcu może się zmieniać bardzo gwałtownie - we wrześniu tąpnęła o 20 proc. - zainteresowanie Polaków tą inwestycją rośnie. Jedni kupują monety, inni udziały w funduszach lokujących w sztabki, kontrakty terminowe bądź akcje kopalni złota. Takich funduszy jest na polskim rynku co najmniej pięć - zarówno z polskich, jak i globalnych koncernów zarządzających aktywami.

Banki, widząc spore zainteresowanie klientów inwestowaniem w złoto, które - jak wiadomo z historii - bywało dobrym sposobem na przechowanie wartości w trudnych czasach, w coraz to nowe sposoby starają się nam ułatwić dostęp do kruszcu. Moda na sztabki z banku zaczęła się od BZ WBK, który jako pierwszy uruchomił z Mennicą Polską internetowy sklep dla swoich klientów. Płacąc bezpośrednio z konta bankowego, można tam kupić sztabkę, którą kurier przywiezie pod wskazany adres. W ślad BZ WBK poszedł Bank Ochrony Środowiska, który również otworzył dla swoich klientów internetowy sklepik ze sztabkami.

Czytaj też: Inwestycje w małe, obiecujące spółki, będą dostępne dla każdego?

Czytaj też: Winny interes, czyli jak zarobić na butelce Bordeaux

Czytaj też: Złoto trzyma wartość lepiej, niż papierki emitowane przez banki centralne?

Jednak gorączka złota sprawia, że złoto w bankach można już kupić nie tylko przez internet, ale po prostu w placówce przy okazji opłacania comiesięcznych rachunków. Alior Bank wprowadził sztabki do sprzedaży bezpośrednio w wybranych oddziałach, podobnie jak wcześniej Raiffeisen Bank i niektóre banki spółdzielcze.

2. Nieruchomości, czyli kup pan cegłę

Kogo nie stać na zakup kawałka ziemi albo domku na prerii, może pomyśleć nad ulokowaniem części oszczędności w funduszach inwestujących na rynku nieruchomości. Fundusze tego typu nie są nowością na polskim rynku, niektóre z nich mają nawet pięcioletnią historię. W sumie wartość zebranych przez nie aktywów to raptem 2,5 mld zł. Trzy fundusze nieruchomości działające od czterech-sześciu lat przynosiły do tej pory od 4,3 do 8,7 proc. rocznego zarobku.

Czytaj też: Włóż kasę do funduszu, a dostaniesz w prezencie iPada albo audi

Czytaj też: Cena złota dojdzie do 2000 dolarów za uncję

Zwolennicy lokowania w nieruchomości mieszkaniowe podkreślają, że Polska ma najniższy w Europie wskaźnik liczby mieszkań na tysiąc mieszkańców. Jednocześnie Polacy są relatywnie mało zadłużeni, jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, więc należy spodziewać się dużego popytu na mieszkania i działki jeszcze przez wiele lat. Są też fundusze obstawiające nieruchomości komercyjne, czyli biurowce, hale, centra targowe. Jedne fundusze finansują budowę i uczestniczą w zyskach ze sprzedaży takich nieruchomości, a inne preferują zarabianie na wynajmie powierzchni handlowych.

3. Wino, czyli era sommeliera

W wino Polacy inwestują już od ponad dwóch lat, w sumie - co najmniej 160 mln zł. Tego typu usługi oferują m.in. fundusze inwestycyjne Ipopema, a także pośrednik finansowy Wealth Solutions. Za pośrednictwem funduszu można zainwestować w spółkę kupującą skrzynki z winem, a z Wealth Solutions bezpośrednio inwestuje się w butelki z winem. Na czym ma polegać interes? Otóż doradca kupuje w imieniu inwestora w Polsce skrzynki z winem określonego rocznika i z określonej winnicy, skrzynki są deponowane w specjalnej przechowalni i... czekają na wzrost ceny. W każdej chwili można je sprzedać, bowiem w Londynie jest giełda, na której handluje się winem.

Ile można zarobić? Według Wealth Solutions wartość wina Lafite Rothschild wzrosła w ciągu pięciu lat czterokrotnie, a wina Carruades de Lafite - sześciokrotnie, ale ta winda jeździ w obie strony. Notowany w Londynie indeks Liv-ex 100 między 2005 a 2008 r. wzrósł ponad dwukrotnie, ale w 2009 r. praktycznie się nie zmienił. Kiedy gospodarka światowa zwalnia, popyt na wino nie zawsze rośnie.

4. Dzieła sztuki, czyli młoda sztuka da zarobić?

Coraz popularniejszy wśród bankowców i pośredników finansowych jest też tzw. Art Banking, czyli inwestowanie w dzieła sztuki. Zwolennicy tego trendu przekonują, że w Polsce sytuacja na rynku tzw. sztuki współczesnej przypomina nieco stan rynku nieruchomości sprzed dwóch dekad. Ceny były wówczas tak niskie, że można było kupić jakikolwiek kawałek ziemi bądź mieszkanie, aby zrobić interes życia. Promotorzy Art Bankingu twierdzą, że równie niedowartościowane są dziś obrazy twórców tzw. młodej sztuki. I że da się zarobić praktycznie na każdym.

Czy ta teza się potwierdzi - zobaczymy za kilka lat. Dla osób nieobeznanych z rynkiem sztuki prawdopodobnie dużo lepszym pomysłem niż zakup jakiegoś obrazu na aukcji według zasady chybił trafił byłaby inwestycja w fundusz lokujący na rynku sztuki. W Polsce kilka miesięcy temu ruszył pierwszy taki fundusz Abbey Art. Fund, w tych tygodniach startuje drugi. Jeśli masz w sobie żyłkę królika doświadczalnego - dowiedz się o nich nieco więcej i spróbuj szczęścia. Starszy z funduszy, które inwestują w sztukę, lokuje pieniądze inwestorów w udziały podobnych funduszy działających na Zachodzie oraz w akcje brytyjskich i francuskich domów aukcyjnych.

Nie mamy dziś, niestety, miejsca na rozwinięcie tematu inwestycji alternatywnych, więc jedynie zasygnalizowaliśmy kilka możliwości, które stoją otworem przed każdym, kto chce wzbogacić swój portfel inwestycji. Więcej informacji o inwestycjach alternatywnych szukajcie w gospodarczym serwisie internetowym "Gazety Wyborczej" - www.wyborcza.biz.

Michał Piętka, Deutsche Bank PBC Wytrawni inwestorzy wiedzą, w jaki sposób zagwarantować swoim pieniądzom zachowanie wartości w czasie, czyli uchronić je przed skutkami inflacji. Mowa oczywiście o inwestowaniu w złoto, które rośnie zarówno w czasie bessy, jak i hossy na rynkach akcji. Klienci private banking, którzy uzupełnili swoje portfele o złoto (w czystej postaci lub fundusze inwestujące w ten kruszec bądź jego producentów) trzy lub cztery lata temu, cieszą się dziś odpowiednio prawie 130 proc. i 160 proc. zwrotu z inwestycji. Złoto w ich portfelach stało się poduszką finansową amortyzującą wstrząsy na polskim i światowych rynkach akcji. Dla porównania indeks WIG20 zanurkował w ciągu ostatnich czterech lat o blisko jedną trzecią (spadek o 29 proc.). Niemal nieprzerwany wzrost ceny złota od 2001 r. może rodzić pytanie: jak długo ten trend się utrzyma? Niezależnie od rozwoju sytuacji z pewnością kilkuletnia gorączka złota sprawiła, że o tej formie inwestowania znów jest głośniej, dzięki czemu kruszec stał się ważnym elementem portfeli inwestycyjnych klientów.

Przeczytaliście dziś ostatni odcinek cyklu "Edukacja w finansach". Dziękujemy za to, że towarzyszyliście nam przez ostatnie dwa lata. Wszystkie poradniki z naszego cyklu znajdziecie na stronie internetowej: www.gospodarka.gazeta.pl/Edukacja_w_finansach

Więcej o: