Chcielibyśmy naszym dzieciom uchylić nieba. Długo przed narodzinami godzinami studiujemy artykuły i fora w poszukiwaniu najwygodniejszego wózka, modnych gadżetów. Zostawiamy krocie w sklepach z ubrankami i kosmetykami. A to dopiero początek długiej listy przyszłych wydatków - edukacyjne zabawki, niania, dobre przedszkole, pierwszy komputer... Wyliczono, że przez całe życie rodzice przeznaczą na swoje pociechy przynajmniej równowartość luksusowego samochodu. Nic dziwnego, że od pierwszych wspólnych chwil bezbrzeżna radość miesza się z niepokojem: jak to będzie, czy będę w stanie zapewnić mu dobrą szkołę, wymarzone studia, wakacje z angielskim, podróże, kiedyś własne M?
Dlatego dobrze już dziś, niezależnie od tego, ile lat mają nasze pociechy, zadbać o najpiękniejszy prezent, jaki można dać dzieciom - pewność, że w przyszłości będą mogły rozwijać swoje pasje, realizować się w wymarzonym zawodzie, wybrać dowolną uczelnię na świecie. Pięcioletnie studia za granicą to wydatek minimum 100 tys. euro (gros tej kwoty pochłonie zakwaterowanie i wyżywienie w obcym mieście). Dobra wiadomość jest taka, że zgromadzenie takiej kwoty, wbrew pozorom, wcale nie jest takie trudne. Ciągle jeszcze aktualny jest pogląd, że dzieci powinny, przynajmniej częściowo, partycypować w kosztach edukacji, bo potem bardziej szanują pieniądze i pracę. Ale coraz częściej pojawiają się głosy przeciwne: jeśli córka bądź syn są autentycznie pochłonięci dziedziną studiów, wkładają w nie serce, marzą o wybitnych osiągnięciach naukowych i zawodowych, może lepiej, by czas po zajęciach spędzali w bibliotece, odpoczywając z przyjaciółmi, niż stali kilkanaście godzin przy zmywaku w knajpie?
Brzmi sensownie, ale nie stać nas na takie marzenia. Życie, kredyty, opłaty, niezbędne wydatki pochłaniają praktycznie wszystkie wpływy. Książka, wyjście do kina raz w miesiącu, skromne wakacje - to jedyne luksusy, na które możemy sobie pozwolić - myślisz z żalem. Stop! To podwójnie błędne myślenie.
Po pierwsze, są dziesiątki sposobów na to, by wygospodarować w rodzinnym budżecie wolne środki - planujmy zakupy, nie ulegajmy złudnym promocjom, większe wydatki poprzedźmy rachunkiem sumienia (czy naprawdę potrzebuję piątej w tym roku nowej bluzki do pracy? może wystarczy nowa apaszka?), przejrzyjmy rachunki za telefon, prąd, wodę, gdzie czai się duży potencjał oszczędności. Internetowe fora pełne są niecodziennych patentów, jak np. niania "współdzielona", za nieznacznie wyższą pensję, z innym rówieśnikiem (zyskują wszyscy, a zwłaszcza dzieci, które mają kompana do zabawy, a jednocześnie uczą się zachowań w grupie).
Warto założyć sobie ambitny wariant, że na koncie zostaje 5-10 proc. pensji. Po kilku miesiącach ze zdumieniem stwierdzisz, że zaoszczędzenie na przykład 300-500 zł nie wymagało specjalnych wyrzeczeń. A efekty są oszałamiające - zgromadzona kwota może wystarczyć na wymarzone od lat wakacje. A jeśli będziemy regularnie inwestować owe nadwyżki, zbudujemy kapitał, który pozwoli zapewnić dzieciom wszystko to, o czym my przed laty nie mogliśmy nawet marzyć. Na wakacje też powinno wystarczyć!
Niemałe mieszkanie za 200 zł miesięcznie? Gdyby ktoś przyszedł do nas z taką ofertą, popukalibyśmy się w czoło, podejrzliwie szukając haczyków i gwiazdek w umowie. Na pierwszy rzut oka to przecież niemożliwe! Nic bardziej błędnego. Gdybyśmy z chwilą narodzin dziecka zaczęli odkładać 200 zł miesięcznie, przy rocznej stopie z inwestycji 13,5 proc. po ćwierć wieku dysponowalibyśmy kwotą 500 tys. zł. Kwota w sam raz, by kupić przytulne mieszkanie w mieście, w którym córka bądź syn podejmą pierwszą pracę. Kuszące? A to nie koniec finansowej magii: przy wydłużeniu okresu oszczędzania bądź przy wyższym zwrocie z inwestycji (średnio 17,5 proc. rocznie) owe 200 zł uczyni świeżo upieczonego juniora. milionerem! Założenia dotyczące zysków są w tym wariancie bardzo optymistyczne, ale nie nierealne (na pewno po stokroć bardziej prawdopodobne niż wygrana w totolotka).
Te "cuda" zawdzięczamy procentowi składanemu. Już Einstein nazwał go największym wynalazkiem ludzkości. Jego działanie można porównać do toczącej się śniegowej kuli. Każda zaczyna się od małej garstki śniegu, która z każdym obrotem coraz bardziej zwiększa swoją objętość. Na końcu wystarczy przetoczyć kulę o parę centymetrów, by oblepiła się warstwą śniegu znacznie większą niż wyjściowa garstka. A przecież obrót pozostaje cały czas ten sam - 360 stopni. W finansach funkcję "drożdży" pełni właśnie procent składany: nawet niewielka kwota, choćby i 100 zł, w miarę upływu czasu "oblepia się" zyskami. Im dłużej trwa inwestycja, tym większe przyrosty sumy oszczędności.
Warto tę pasjonującą tajemnicę procentu składanego, sprawiającego, że fortuny same rosną, pokazać dzieciom. Fascynacja matematyką i impuls do systematycznego oszczędzania gwarantowane! Warto dodatkowo ten efekt edukacyjny wzmacniać, wypłacając naszym pociechom co miesiąc ustalony procent zysku od ich oszczędności, np. 10 proc. Jeśli dziecko nie uległo pokusie wydania 500 zł otrzymanych na Pierwszą Komunię Świętą, wpłaćmy na koniec miesiąca 50 zł. Jeśli dalej kwota oszczędności pozostanie nienaruszona, odsetki urosną po 2 miesiącach do 55 zł, po trzech - do 60,5 zł. Dziecko poznaje smak oszczędzania i cennej cnoty odmawiania sobie dziś drobnych przyjemności z myślą o realizacji w przyszłości większych marzeń, np. o kupnie dobrego roweru.
Wiesz już, że dzięki procentowi składanemu łączna kwota oszczędności po latach bardzo mile cię zaskoczy. Jest tylko jeden warunek: naprawdę musimy trzymać się raz narzuconej dyscypliny. Widzisz piękną sukienkę w wyjątkowej promocji. Idziesz do kasy, uspokajając sumienie, że nic się nie stanie, jak jeden raz nie zasilisz puli swoich inwestycji nową wpłatą. Niestety, stanie się - każdy wyjątek od reguły coraz bardziej oddala nas wymarzonego celu, osłabia też motywację na przyszłość. To trochę tak, jakbyśmy po tygodniu ostrej diety kupili sobie paczkę cukierków, z nadzieją, że to jednorazowy "wybryk". Zazwyczaj na jednej paczce się nie kończy i cały trud odchudzania idzie na marne.
Świat współczesnych finansów znalazł jednak rozwiązanie dla osób, które nie mogą zaliczyć żelaznej dyscypliny do swoich największych atutów. To programy systematycznego oszczędzania, które pełnią funkcję "gorsetu", pozwalające mniej wytrwałym zachować właściwą postawę finansową. Decydując się na taki plan, deklarujemy, jaką kwotę miesięcznie będziemy wpłacać. Po kilku miesiącach regularnych składek, gdy przekonasz się, z jaką łatwością gromadzisz coraz większy kapitał, zaczniesz żałować, że zdecydowałaś się na ten ruch tak późno! Ale i tak należą ci się ogromne gratulacje! Jesteś bowiem w chlubnej mniejszości, która już dziś ma świadomość, że przyszła zamożność (nas - na emeryturze, dzieci - w dorosłym życiu) zależy wyłącznie od dzisiejszej zapobiegliwości. Statystyki pokazują, niestety, że gros społeczeństwa żyje z dnia na dzień, nie dysponuje żadnymi zaskórniakami na czarną godzinę. Dlatego, gdy sama przekonasz się, jak łatwo zacząć regularne oszczędzanie i jakie fantastyczne efekty daje systematyczne inwestowanie choćby niewielkich kwot, warto pomyśleć o zarażeniu tym zdrowym podejściem do finansów i domowego budżetu bliskie ci osoby i przyjaciół - dla ich dobra.
Pierwsza lekcja "jak zarobić pierwszy milion" już za nami. Wiadomo, że prowadzi do niego regularne oszczędzanie. Niebagatelne znaczenie ma też to, jak inwestujemy comiesięczne nadwyżki. Wiadomo, że trzymanie ich na klasycznym koncie czy lokacie co najwyżej chroni je przed inflacją. Warto wykorzystać nasz atut, czyli długi termin inwestycji - pozwala on bowiem na to, by nasz portfel był nieco bardziej agresywny, czyli w większym stopniu oparty np. na funduszach akcyjnych. Wiążą się one z większym ryzykiem, ale w długim okresie dają szansę na ponadprzeciętne zyski.
Ważne też, by nasze oszczędności były otoczone profesjonalną opieką. W największych światowych grupach finansowych setki analityków i doradców całą dobę łamią głowy, jak wybrać moment kupna i sprzedaży akcji, obligacji i innych papierów wartościowych, by zapewnić satysfakcjonujący zysk inwestorom, którzy powierzyli im swoje środki. Zwykły "śmiertelnik" zwyczajnie nie miałby czasu na równie dogłębną analizę. Warto skorzystać z unikalnej wiedzy i doświadczenia profesjonalistów - to druga lekcja naszego kursu dla przyszłych milionerów.
Trzecia lekcja - z szerokiej oferty produktów inwestycyjnych wybierzmy ten, który jest najlepiej dostosowany do naszych potrzeb. W przypadku oszczędzania z myślą o odległej przyszłości (naszej bądź dzieci) znakomicie sprawdzają się programy w formie polisy ubezpieczeniowo-kapitałowej, np. db Inwestuj w Przyszłość - Aktywne Oszczędzanie z oferty Deutsche Banku. Minimalna miesięczna wpłata do programu to 150 zł. Ubezpieczenie jest tu "opakowaniem", które wzbogaca ten typowo inwestycyjny produkt (100 proc. składki jest inwestowane i pracuje na nasze przyszłe marzenia) o dodatkowe zalety, m.in. możliwość wskazania osoby (bądź osób) uposażonej, czyli tej, która otrzyma w przyszłości zgromadzone środki.
Pieniądze w ramach takich programów inwestowane są w wiele różnych instrumentów (np. fundusze polskie i zagraniczne). Osoby, które nie dysponują fachową wiedzą dotyczącą tego, jak najlepiej zdywersyfikować, czyli podzielić swoje oszczędności pomiędzy różnego rodzaju produkty, do dyspozycji mają gotowe, modelowe rozwiązania o zróżnicowanych możliwościach zysku i poziomie ryzyka. Oferta programów systematycznego oszczędzania jest szeroka. Na przykład w Deutsche Banku klienci mogą wybierać spośród 43 funduszy inwestycyjnych w zależności od akceptowanego przez nas poziomu ryzyka i potencjalnych zysków.
Programy systematycznego oszczędzania mają jeszcze jeden niepodważalny atut - chronią nas przed wahaniami cen na rynku papierów wartościowych. W czasach wzrostów na giełdach rosną wyceny jednostek funduszy inwestycyjnych. Za stałą kwotę comiesięcznych wpłat będziemy mogli więc kupić ich mniej niż w "chudych" latach, ale wysokie zyski od wcześniej zgromadzonej kwoty z nawiązką nam to zrekompensują. I analogicznie - w czasach dekoniunktury posiadane oszczędności okresowo mogą się wprawdzie nieco skurczyć, ale to jednocześnie idealny okres na dokupywanie mocno przecenionych jednostek funduszy inwestycyjnych. Za tę samą kwotę można mieć ich przecież znacznie więcej.
Parafrazując tytuł jednego z filmów o przygodach z Jamesem Bondem, zachęcamy do rozpoczęcia przygody z regularnym oszczędzaniem już dziś. Każdy dzień jest na wagę złota - akurat w przypadku systematycznego inwestowania w tym powiedzeniu nie ma żadnej przesady. Co więcej, ci, którzy zdecydują się teraz na inwestycję w przyszłość, już na starcie otrzymują dodatkowy zastrzyk kapitału. Na przykład Deutsche Bank PBC przygotował specjalną promocję: wpłaci pierwszą składkę (od 150 do 760 zł) w programie db Inwestuj w Przyszłość - Aktywne Oszczędzanie w przypadku każdej osoby, która jednocześnie otworzy konto, choćby bezpłatny db Net. Na marginesie, warto dodać, że rachunki to bardzo wdzięczne pole do oszczędności - różnice w opłatach za podstawowe usługi potrafią, zależnie od banku, wynieść nawet kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Zamiast przepłacać, lepiej je zainwestować - jeszcze szybciej osiągniemy założony cel!
Oczywiście, w przypadku tego typu programów systematycznego oszczędzania obowiązują podobne zasady jak dla innych produktów inwestycyjnych. Z jednej strony są one szansą na osiągnięcie zysków wyższych niż np. na standardowych lokatach, z drugiej natomiast trzeba pamiętać o tym, że nasza inwestycja może podlegać okresowym wahaniom. Warto więc wybierać takie rozwiązania, które ściśle odpowiadają naszemu profilowi inwestycyjnemu, uwzględniającemu poziom akceptowalnego przez nas ryzyka i oczekiwanego zysku.